Rasistowski atak na żonę trenera Wisły Płock
W ostatnich dniach w polskiej piłce zrobiło się głośno na temat aktów rasizmu. Podczas meczu Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok z sektora kibiców gospodarzy wykrzykiwano rasistowskie okrzyki w kierunku Afimico Pululu. Sprawą zajął się już nawet PZPN, który ogłosił wszczęcie postępowania.
Nieprzyjemne zderzenie z tego typu zachowaniami miała również żona i dziecko Mateusza Misiury, trenera Wisły Płock. Po starciu z Wisłą Kraków trener “Nafciarzy” opowiedział, że pochodząca z Kenii kobieta została zapytana o pochodzenie, po czym napastnicy włączyli rasistowską muzykę.
Misiura stwierdził, że jego żonie oraz dziecku drogę zajechali nastolatkowie, którzy mieli od 10 do 16 lat. – Żona podobnych sytuacji doświadczała wcześniej, więc jest nauczona, by nie reagować. Napastnicy wciąż zajeżdżali im drogę, obrażali naszego syna, na szczęście on jeszcze tego nie rozumie. Moja żona czuła się zagrożona, bo przecież była w tej sytuacji sama. Na szczęście ktoś przechodził i żona poprosiła o pomoc i w końcu ci ludzie odjechali. Koniec końców, na szczęście nie zdarzyło się nic więcej, ale chodzi o sam fakt. Ja dużo czasu spędzam poza domem, żona wtedy jest samotna i mam poczucie, że nie jestem w stanie nic zrobić, by to zmienić – mówił Misiura.
Ładny gest piłkarzy Wisły i Arki
Przy okazji poniedziałkowego spotkania w 32. kolejce Betclic 1. Ligi piłkarze obu drużyn stanęli do zdjęcia z transparentem. Widniał na nim prosty przekaz – “Say no to racism”. Na konferencji prasowej trener Wisły Płock wyraził wdzięczność za takie zachowanie.
– To miało dla mnie i żony duże znaczenie. Bardzo dziękuję, doceniam ten gest i nie zapomnę go. Jestem dumny i szczęśliwy, że pracuję tutaj, że jestem z wami – powiedział.
Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły Płock 1:0 po trafieniu Łukasza Sekulskiego. Dzięki temu zachowała matematyczne szanse na dogonienie drugiej Termaliki Brut-Bet Nieciecza, tracąc do niej pięć punktów na dwie kolejki przed końcem sezonu.