HomeExtraNie musiało, ale się powiodło. Tak Hansi Flick zbudował wielką Barcę

Nie musiało, ale się powiodło. Tak Hansi Flick zbudował wielką Barcę

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Hansi Flick okazał się być trenerem, jakiego FC Barcelona potrzebowała. Niemiec w pierwszym sezonie pracy w klubie sprawił, że wszelkie obawy, które narosły w ostatnich latach, mogły odejść w zapomnienie. A przecież mało kto mógł w to wierzyć, biorąc pod uwagę jego poprzednie losy w reprezentacji.

Hansi Flick

ZUMA/NEWSPIX.PL

Flick na początku nie miał łatwo

Niepewność, niejasność, połowiczna ufność – co najmniej jedno z tych określeń z pewnością charakteryzowało uczucia kibiców FC Barcelony przed rozpoczęciem bieżącego sezonu. W chwili, gdy ogłoszono informację o zatrudnieniu Hansiego Flicka, nie sposób nie było znaleźć się na pewno rodzaju rozdrożu – z jednej strony wszyscy pamiętali sukcesy z Bayernem Monachium. Z drugiej jednak rysą w życiorysie Niemca była praca w reprezentacji.

Choć w ekipie ze stolicy Bawarii spędził zaledwie niecałe dwa lata, walnie przyczynił się do konieczności powiększenia gabloty z trofeami. Łącznie zdobył ich aż siedem, z czego prawdopodobnie najważniejsze, czyli puchar za Ligę Mistrzów. W kontekście Barcy działała także fakt, że jego współpraca z Robertem Lewandowskim przynosiła wyłącznie pozytywne owoce – z rekordem strzeleckim Bundesligi (41 goli) na czele.

Nieudane Euro 2020 i niechybny koniec kadencji Joachima Loewa sprawił, że Flick stał się jego następcą w reprezentacji Niemiec. Jak się później okazało, przejęcie schedy po wieloletnim selekcjonerze nie było tak płodnym w wyłącznie pozytywne wyniki i wrażenia okresem, co w Bayernie Monachium.

Po niespecjalnie udanej Lidze Narodów 22/23 (bo tak należy traktować brak awansu Niemiec do fazy pucharowej), Flick zadebiutował na dużym turnieju. Na Mundialu w Katarze miał (tak mogłoby się wydawać) niezbyt trudną drogę do 1/8 finału, ale niespodziewanie nie udało się tego osiągnąć. Porażka z Japonią i remis z Hiszpanią sprawiły, że nawet zwycięstwo z Kostaryką na koniec fazy grupowej nie dało awansu.

Flick wytrzymał na stanowisku selekcjonera do września 2023 roku, kończąc kadencję z passą pięciu kolejnych meczów bez zwycięstwa (w tym towarzyska porażka z Polską). Niewiele zatem skłaniało ku wnioskowi, że pracę w stolicy Katalonii rozpocznie z czystą kartą, nienaznaczoną niepowodzeniem w reprezentacji swojego kraju.

Odważny styl gry i czerpanie garściami ze swoich gwiazd

Samo zatrudnienie Flicka nie była jedyną niewiadomą w kontekście kibiców Barcy. W dalszym ciągu nie było jasne, jak rozwinie i rozwiąże się burzliwa sytuacja finansowa klubu, która była następstwem braku sukcesów w poprzednich latach. Nawet postronni obserwatorzy zachodzili w głowę – czy taki “restart” i obranie zupełnie innej drogi mogą się powieść?

Szybko okazało się, że w stolicy Katalonii zaczyna budować się coś zupełnie nowego. Barca przede wszystkim zaczęła grać pięknie dla oka – w każdym meczu linia obrony jest ustawiono znacznie wyżej niż wcześniej, a ofensywny tercet (Raphinha, Yamal, Lewandowski) regularnie jest uzupełniany jakością przez Ferrana Torresa czy Daniego Olmo. Niezależnie od wyniku, zespół gra odważnie i ofensywnie, nierzadko będąc w stanie odrobić straty nawet dwóch goli.

Efektem takiego stylu są mecze, które na długo pozostaną w pamięci nawet postronnych obserwatorów. Mowa tu chociażby o starciach z Benfiką i Interem Mediolan w Lidze Mistrzów czy właściwie każdym z czterech El Clasico w tym sezonie. Jaki jest tego dodatkowy bonus? Sezon życia Raphinhii, cudowny rozwój Yamala i kolejny kapitalny rok Roberta Lewandowskiego pod względem liczb. Magia współpracy z Flickiem ponownie zadziałała.

Zgruzowanie Realu Madryt

Niewątpliwie główną kartą przetargową, która ostatecznie przekonała wciąż istniejących niedowiarków co do stylu pracy Hansiego Flicka było to, czego dokonał w meczach z Realem Madryt. W poprzednich sezonach El Clasico kończyło się różnymi wynikami, ale w bieżących rozgrywkach dominacja Barcy była bezapelacyjna. A to dla kibiców zawsze ma pierwszorzędne znaczenie, niezależnie od faktu, że “Królewscy” rozgrywają po prostu rozczarowujący sezon.

Dominacja w pojedynkach z odwiecznym rywalem miała swój pierwszy akt pod koniec października na Santiago Bernabeu. Maszyna Flicka rozjechała Real aż 4:0, a wręcz ikoniczna stała się celebracja Roberta Lewandowskiego, który po jednym z dwóch goli pokazał chłodną i wyważoną, ale pełną wyższości reakcję.

Drugi pogrom miał miejsce w meczu o trofeum, a mianowicie Puchar Króla i tym razem Barca również przejechała się po Realu, wygrywając 5:2. Był to pierwszy tak duży moment dumy dla Hansiego Flicka, a dla kibiców potwierdzenie, że skoro Niemiec “dostarczył” puchar po El Clasico, to wybór klubu był znakomity. Pod koniec kwietnia potwierdziło się to ponownie, gdy Barca sięgnęła po Superpuchar Hiszpanii, również ogrywając “Królewskich”.

Kwintesencją oznaczającą nie tylko kompletne zdominowanie Realu Madryt na krajowym podwórku, ale także odwrócenie negatywnej tendencji z poprzednich lat było skompletowanie czwartego triumfu, tym razem 4:3 w LaLiga. Oznaczało to niechybne sięgnięcie po mistrzostwo kraju i pokazanie, że w sezonie 2024/25 na FC Barcelonę po prostu nie było mocnych.

Barca potrzebowała kogoś takiego jak Flick

Hansi Flick przychodził do FC Barcelony w bardzo trudnym momencie i po wręcz traumatycznych miesiącach. Xavi Hernandez i włodarze klubu zostawili za sobą pasmo niepowodzeń, których nie zamazały nawet mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii w sezonie 2022/23. Całokształt wydarzeń wokół klubu i negatywna atmosfera były symptomem tego, że nie dzieje się dobrze, nie mówiąc już o kwestiach ekonomicznych.

Niemiecki menedżer zdołał odwrócić praktycznie każdą złą kartę na dobrą stronę. Nie dość, że Barca sięgnęła po potrójną koronę i zdominowała Real Madryt, to na dodatek całkowicie zasłużenie zaczęła być uważaną za jedną z najpiękniej grających drużyn w całej Europie. Nie ma w tym ani krzty przesady, a fakt, że Katalończycy odpadli z Ligi Mistrzów w półfinale, był jedynie efektem znakomicie skonsolidowanego Interu Mediolan.

Po pierwszym roku Hansiego Flicka można zatem wydać swego rodzaju wyrok – FC Barcelona potrzebowała właśnie kogoś takiego, jak on. Kogoś, kto nie będzie się bał postawić na swoim, wprowadzi żelazne zasady (np. dotyczące spóźnień na odprawy) i odważy się grać tak, aby wyciągnąć ze swoich gwiazd jak najwięcej. A jakie dało to efekty – można było obserwować przez ostatnie miesiące.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Festiwal błędów “Królewskich”. Cztery gole i finał dla PSG [WIDEO]
Kulesza spotkał się z kandydatami. Oto kulisy!
Legia potwierdziła odejście! Zero zaskoczenia
Brutalna diagnoza Szczęsnego. “Jestem trochę psychopatą”
Nina Patalon zapytana o przyszłość. Jej odpowiedź nie pozostawia złudzeń!
Z Aston Villi do Rakowa. Media: Ciekawy transfer o krok
Szczęsny wyjawił. To dlatego zdecydował się dołączyć do FC Barcelony
Iordanescu zwrócił się do kibiców Legii. Jasno!
Media: Dwóch trenerów pojawiło się w siedzibie PZPN-u!
Zlatan Ibrahimović był na celowniku seryjnego mordercy. Ależ miał szczęście…