Lechia Gdańsk zremisowała. “Był zmiażdżony”
Lechia Gdańsk może mówić o sporym niedosycie. Choć ostatni mecz ligowy gdańszczanie zremisowali 2:2 z Cracovią i był to ich pierwszy punkt w sezonie, to przecież jeszcze w 90. minucie prowadzili i powinni spotkanie wygrać. Niestety znów zdarzyły im się błędy defensywne. Jednym z winowajców był Maksym Diaczuk, który popełnił błędy przy dwóch golach. Przypomnijmy, że dołączył on do drużyny kilka tygodni temu.
Trener John Carver wyjawił na spotkaniu z dziennikarzami, co Diaczuk zrobił po meczu w Krakowie. – To młody zawodnik, a młodzi zawodnicy popełniają błędy. On był “zmiażdżony” jak wróciliśmy z meczu. Przyszedł do mnie do gabinetu i przeprosił. Ja mu powiedziałem, że nie musi przepraszać – wyjawił Anglik.
– To bardzo zaangażowany zawodnik. Ma swoją jakość i jest w niektórych aspektach lepszy niż inni. Mam tylko nadzieję, że będzie łapał mniej żółtych kartek – dodał szkoleniowiec. Faktycznie w kwestii kartek Ukrainiec powinien być ostrożniejszy. W trzech występach zgromadził dwie. Jeszcze dwie i czeka go przymusowa pauza, a Lechia przecież ma problemy w obronie. Aktualnie Carver ma tylko dwóch zdrowych stoperów do dyspozycji – kontuzjowany jest bowiem Bujar Pllana. Kolejne osłabienie to kolejne problemy dla sztabu szkoleniowego.
Lechia w poniedziałek o 19.00 zagra u siebie z Motorem Lublin.