>> Cz. 1 – ranking drużyn 13-18: KLIKNIJ TUTAJ <<
12. Borussia Moenchengladbach
Plusy:
Wzmocniona ofensywa. Mimo iż w minionym sezonie to defensywa była piętą achillesową drużyny Gerardo Seoane (stracili w całym sezonie aż 67 goli, tylko Darmstadt i Bochum więcej), to póki co, Borussia dozbroiła się w ataku. No i trzeba przyznać, że są to konkretne ruchy. Tim Kleindienst i Kevin Stöger to gracze, którzy z automatu wzmocnią pierwszy skład, a Phiilipp Sander będzie rywalizował o miejsce w jedenastce z Rocco Reitzem i wcale nie stoi w tej walce na straconej pozycji. Borussia ma teraz dużą swobodę w obsadzie pozycji ofensywnych, a także w środku pola, gdzie wręcz ma nadpodaż niezłych zawodników.
Minusy:
Krótka kołderka w defensywie. Gerardo Seoane ma do dyspozycji w zasadzie tylko 8 piłkarzy na 4 pozycje, przy czym kilku z nich to wciąż jeszcze nieopierzeni młodzieżowcy bez większego doświadczenia doświadczenia w piłce seniorskiej (Chiarodia czy Ulrich). Brakuje i ilości, i jakości. Zwłaszcza boki obrony przyprawiają kibiców Borussii o palpitacje serca, bo już w poprzednim sezonie Joe Scally na prawej i Luca Netz na lewej stronie mieli ogromne problemy z zatrzymywaniem ataków przeciwnika.
Kogo obserwować?
Rocco Reitz. Wschodząca gwiazda Źrebaków, piłkarz, który został już nawet dostrzeżony przez selekcjonera Juliana Nagelsmanna. Świetna technika, bardzo dobry przegląd pola, energia i nieustępliwość to cechy, które sprawiają, że Reitz jest ulubieńcem trybun na Borussia-Park. Tym bardziej, że przecież urodził się w Gladbach i jest jej klasycznym wychowankiem.
Okno transferowe:
Transfery Sandera, Stögera i Kleindiensta wzmacniają nie tylko siłę ofensywną drużyny, ale także jej sferę mentalną. Cała trójka to piłkarze, którzy w swoich poprzednich klubach byli liderami swoich drużyn. Takich mocnych charakterów Borussii od dawna brakowało. Ale potrzeby Gladbach są znacznie większe. Bez korekt w defensywie drużyna nie zrobi kroku naprzód. Ale aby dokonać tych korekt, Borussia musi zarobić na sprzedaży kogoś ze swoich zawodników. Kandydatem do odejścia jest przede wszystkim Manu Kone, który łączony jest z Milanem, a także Ko Itakura, który wzbudził zainteresowanie PSV, choć w przypadku jego odejścia, trzeba byłoby poszukać co najmniej dwóch nowych piłkarzy.
Prognoza:
Borussia jest z pewnością mocniejsza w ofensywie niż w poprzednim sezonie, ale głównym problemem tego zespołu w poprzednim sezonie była jednak defensywa, a w tej formacji nie dokonano, póki co, żadnych wzmocnień. Problemy z grą w obronie Seoane chce zatuszować zmianą ustawienia. Borussia odeszła od gry na trzech środkowych obrońców i w najbliższym sezonie będzie się ustawiać przede wszystkim w systemie 4-2-3-1. Dwie „szóstki” mają odciążyć obrońców i czyścić środek pola. Jeśli dyrektorowi sportowemu Rolandowi Virkusowi uda się jeszcze dokonać wzmocnień w obronie, Borussia faktycznie może doskoczyć do pierwszej dziesiątki, co rzekomo zostało drużynie postawione za cel na ten sezon. Jeśli jednak nie znajdzie się chętny na Manu Kone, a Borussii zabraknie funduszy na nowych graczy w końcówce okna, wówczas kibice Źrebaków będą musieli drżeć do samego końca sezonu o zachowanie ligowego statusu przez ich ulubieńców.
11. TSG Hoffenheim
Plusy:
Indywidualna klasa. Bardzo dobry Oliver Baumann w bramce, solidne wahadła, zwłaszcza po przyjściu Alexandra Prassa, niezmordowany Grischa Prömel w środku i wiecznie żywy Andrej Kramaric. Kibice w Hoffenheim nadal mają dla kogo przychodzić na stadion.
Minusy:
Tych jest jednak znacznie więcej, a zacząć trzeba od bałaganu na szczytach władzy. Rozbito w zasadzie cały pion zarządzający, zwolniono między innymi wieloletniego dyrektora sportowego Alexandra Rosena, co wywołało ogromne protesty kibiców Hoffenheim, którzy zwrócili się przeciwko Dietmarowi Hoppowi, zapominając przy okazji, że ich klub zawdzięcza mu w zasadzie wszystko. Nastroje w Hoffenheim u progu sezonu nie są więc najlepsze. Do tego dochodzi niezbyt udane, jak do tej pory, okienko transferowe. Doszli tylko wspomniany wcześniej Prass oraz Adam Hlozek z Leverkusen, który ma wypełnić lukę po Maximilianie Beierze, a bardzo blisko transferu do klubu jest Haris Tabakovic z Herthy, który zastąpi Wouta Weghorsta na pozycji numer 9. Problemem i to dużym pozostaje jednak defensywa. Już w poprzednim sezonie Hoffenheim traciło mnóstwo goli, a mimo odejść Johna Brooksa i ciężkiej kontuzji Ozana Kabaka, jak do tej pory w ogóle jej nie wzmocniono. Najnowszy pomysł jest taki, by rolę szefa defensywy przejął Anton Stach, który miałby tworzyć blok obronny z niedoświadczonym Timem Drexlerem, a także niepewnym Kevinem Akpogumą. Kadra za szeroka nie jest, a tu jeszcze trzeba będzie grać w Europie…
Kogo obserwować:
Umut Thumcu. Bardzo utalentowany środkowy pomocnik, który na razie balansuje na granicy składu, ale odgrywa w Hoffenheim coraz ważniejszą rolę i przy obciążeniach wynikających z gry w Europie, z pewnością dostanie sporo minut. Tohumcu to typ pomocnika, który ciągle szuka gry progresywnej, widzi na boisku bardzo dużo i stara się pociągać za wszystkie sznurki w środkowej strefie. A ma dopiero 20 lat. To może być sezon, w którym jego talent rozkwitnie na dobre.
Okno transferowe:
Po transferze Beiera do BVB Hoffenheim miało za co poszaleć na rynku transferowym, choć po transferach Prassa i Hlozka nic już w zasadzie w kasie nie zostało, a wzmocnienia w obronie zdają się być potrzebą chwili. Po odejściu Roberta Skova, nie ma też w zasadzie poważnej alternatywy dla Pavla Kaderabka na prawym wahadle, zwłaszcza przy kontuzji kolana Ilhasa Bebou, który wypada na pół roku.
Prognoza:
Już dawno Hoffenheim nie przystępowało do sezonu z tak wieloma problemami i z tak wątłą kadrą. Jakościowo wciąż jest ona mocna, ale przy natłoku meczów bardzo szybko może się okazać, że nie jest wystarczająca. Jedyny plus w tej sytuacji jest taki, że niezwykle utalentowana młodzież TSG może wreszcie dostać szansę w większym wymiarze czasu. Po odejściu Weghorsta, może wreszcie nastanie czas Maxa Moerstedta, w środku pola powinien się wreszcie przebić Tom Bischof, o którym od dawna mówi się, że to talent najczystszej wody, ale jeszcze tego w piłce seniorskiej nie był w stanie udowodnić. To może być dla Hoffenheim arcytrudny sezon. Typuję ich co prawda do środka tabeli, ale też nie będę wielce zdziwiony, jeśli zaplątają się niepostrzeżenie w walkę o utrzymanie.
10. FC Augsburg
Plusy:
Dużo talentu w środku pola. Arne Engels, Arne Maier, Mert Kömür czy Yusuf Kabadyi to piłkarze, o których w najbliższych latach może być głośno nie tylko w Niemczech. Pamiętając o tym, że na szczycie rombu mogą ustawiać Rubena Vagasa, a najniżej niezwykle solidnego Kristijana Jakicia, trzeba powiedzieć, że środkowa linia Augsburga to zdecydowanie jest ich najmocniejsza formacja.
Minusy:
Kolejna przebudowa. Augsburg przystępuje do tego sezonu praktycznie z nową obroną i nowym atakiem. W obronie wymieniono 4 z 5 ogniw (wliczając bramkarza), w ataku zaś trzeba będzie jakoś zastąpić najlepszego snajpera FCA, a zarazem jego kapitana, Ermedina Demirovicia, który przeniósł się do Stuttgartu. Wielu piłkarzy, którzy trafili w tym oknie do Augsburga, będzie stawiać swoje pierwsze kroki w Bundeslidze, a to nakazuje postawić przy tym zespole mały znak zapytania.
Kogo obserwować?
Phillip Tietz. W poprzednim sezonie w cieniu Demirovicia, teraz może wypłynąć na szersze wody. Nie jest to typ supersnajpera, to raczej napastnik pracujący na rzecz kolegi z ataku i całego zespołu, ale także i on przykuł wiosną uwagę Juliana Nagelsmanna i był przez niego obserwowany.
Okno transferowe:
Oddając Demirovicia do Stuttgartu, Augsburg zarobił bardzo solidne pieniądze, dzięki którym wzmocnił wreszcie boki obrony, które kulały o dłuższego czasu. Do drużyny dołączyli Dimitrios Giannoulis z Norwich i Marius Wolf z Borussii Dortmund. Solidną pare w środku obrony powinni tworzyć Jeffrey Gouweeleuw i Kevin Schlotterbeck, który przyszedł z Bochum. Rywalizację w bramce zaostrzy Chorwat Nediljko Labrovic z Rijeki a w ataku pojawiły się dwie ciekawe opcje – Samuel Essende, który w ostatnim sezonie strzelił dla portugalskiej Vizeli 15 goli w lidze portugalskiej a także obdarzony świetnymi warunkami fizycznymi Steve Mounie, który grał ostatnio dla francuskiego Brestu.
Prognoza:
Zbyt wiele zmian nastąpiło w Augsburgu, by móc się pokusić o konkretną prognozę. Z drugiej strony – z kluczowych graczy odszedł tylko i aż Demirovic. Kadra jest na pewno szersza niż w poprzednim sezonie, ale czy lepsza? Pierwsze mecze pokażą. Lekkim niepokojem napawać może to, w jakim stylu Augsburg kończył poprzedni sezon (5 porażek z rzędu), nic jednak nie wskazuje na to, by podopieczni Jessa Thorupa wypadli poza szeroko rozumiany środek tabeli. Pucharów z tego nie będzie, ale problemów z utrzymaniem raczej tez nie.
9. Werder Brema
Plusy:
Utrzymany stan posiadania. Werderowi udało się zatrzymać każdego kluczowego piłkarza względem poprzedniego sezonu. Przynajmniej na ten moment. Wydawało się, że z klubu odejdzie Mitchell Weiser, ale ostatecznie zdecydował się na przedłużenie kontraktu z klubem. Duże zainteresowanie na rynku wzbudzał bramkarz Michael Zetterer, długo ważyły się też losy Marvina Duckscha, który miał ofertę z Trabzonsporu, ale wygląda na to, że obaj – śladem Weisera – także zostaną w Bremie na kolejny rok. Akurat w przypadku Werderu ta stabilizacja składu jest istotna, klub ugruntował swoją pozycję w lidze w roli solidnego średniaka, przebrnął ten najtrudniejszy dla beniaminka drugi sezon i na tej podbudowie może teraz powalczyć o coś więcej.
Minusy:
Wątła obsada na wahadłach. Ole Werner ma do dyspozycji w zasadzie tylko 3 wahadłowych na 2 pozycje. Trochę mało jak na cały sezon. Przydałoby się tutaj Werderowi jakieś solidne wzmocnienie, tym bardziej, że Oliver Deman nie pokazał w swoim pierwszym sezonie w Bremie niczego ponadprzeciętnego. Do tego okres przygotowawczy przebiegał w dość minorowych nastrojach. Szwankowała gra ofensywna, a Marco Friedl publicznie wyrażał niezadowolenie z tego, jak wyglądała praca zespołu podczas zgrupowania w Zell am Ziller, co w niemieckich mediach odbiło się dość szerokim echem. No i cały czas ciąży Werderowi sprawa z Nabym Keitą, który okazał się być jednym z największych flopów transferowych w historii klubu i który cały czas jest dla niego kulą u nogi.
Kogo obserwować?
Keke Topp. Piłkarz o bardzo wdzięcznym nazwisku. Młody napastnik pozyskany z Schalke ma zastąpić Nicka Woltemade i Dawida Kownackiego i już w pierwszym meczu o stawkę pokazał, na co go stać. W spotkaniu pucharowym z Energie Cottbus popisał się hattrickiem i rozpalił wyobraźnię kibiców. Topp bardzo szybko wkupił się w ich łaski, co nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że jest on przecież wychowankiem Werderu i wprost mówi, że Werder to klub, któremu kibicuje od najmłodszych lat.
Okres transferowy:
Na razie okienko przebiega w Bremie bardzo spokojnie. Z Werderu odeszli przede wszystkim piłkarze drugoplanowi, jak Jiri Pavlenka, Christian Gross, Dawid Kownacki czy nawet Nick Woltemade. Po stronie zysków wspomniany wyżej Keke Topp, a także Marco Gruell, pozyskany z Rapidu Wiedeń. Obaj piłkarze mają potencjał, by wskoczyć do pierwszej jedenastki. Wykupiono też po okresie wypożyczenia Skelly’ego Alvero z Lyonu.
Prognoza:
Werder chce się włączyć do rywalizacji o europejskie puchary i uważam, że ma ku temu potencjał, choć też trudno upatrywać w nim faworyta w wyścigu po europejską przepustkę. Celem pobocznym powinno być szersze ogrywanie uzdolnionej młodzieży. Poza Toppem jest tez chociażby Isak Hansen-Aaronen, po którym w Bremie bardzo dużo sobie obiecują. W końcowym rozrachunku Werder powinien uplasować się w bezpiecznym środku tabeli z ewentualnymi widokami na coś więcej, o ile kontuzje ominą piłkarzy na kilku newralgicznych pozycjach, na których głębia składu nie jest za wielka.
8. SC Freiburg
Plusy:
Elastyczność taktyczna. Christian Streich, który rozstał się z klubem po kilkunastu latach pracy w nim, pozostawił swojemu spadkobiercy Julianowi Schusterowi zgrany zespół, który potrafi odnaleźć się na boisku w różnych sytuacjach i różnych systemach. Freiburgowi nie robi wielkiej różnicy, czy gra na 3 obrońców, czy na 4. Pod wodzą Streicha nauczyli się wszystkiego. Julian Schuster może więc bardzo płynnie wejść w zawód trenera. Zastaje drużynę, w której na „dzień dobry” nie musi niczego dodatkowego budować, ani niczego naprawiać. Na początek wystarczy, że po prostu niczego nie popsuje.
Minusy:
Brak gwiazd. Freiburg ma wielu bardzo solidnych piłkarzy. Jakościowo to w skali ligi naprawdę niezły team. Ale nie ma też nikogo w swoich szeregach, kto pobudzałby wyobraźnię kibiców, ciągnąłby zespół za sobą i kto miałby przy tym dużą wartość sprzedażową na przyszłość.
Kogo obserwować?
Merlin Röhl. Wszechstronny piłkarz, mogący grać w zasadzie na każdej pozycji w drugiej linii. Ma świetne warunki fizyczne, a przy tym jest niezwykle szybki. W poprzednim sezonie wywalczył sobie pewne miejsce w pierwszym składzie (Freiburg ściągnął go rok temu z Ingolstadt za 3 mln €), teraz trzeba pójść krok dalej i zacząć brać odpowiedzialność za wyniki zespołu na swoje barki. Nie będę wielce zdziwiony, jeśli w ciągu roku trafi on do kadry Juliana Nagelsmanna. Bo w jego notesie na pewno jest już od dawna.
Okres transferowy:
Z piłkarzy, którzy brali aktywny udział w rotacji Streicha, Freiburg stracił jedynie Yannicka Keitela, ale trudno tez powiedzieć, by Keitel był kluczowym zawodnikiem tej drużyny. Pozyskano natomiast dwóch bardzo ciekawych zawodników, którzy wniosą sporo tempa do gry SCF. Patrick Osterhage z Bochum wypełni w prostej linii zadania, jakie miał w poprzednim sezonie Keitel, a wartością dodaną będzie Eden Dinkci, jeden z najszybszych piłkarzy w całej lidze. Po świetnym sezonie w Heidenheim, został on via Werder przechwycony przez Freiburg, który skorzystał z relatywnie niskiej klauzuli odstępnego w jego kontrakcie (5 mln €). Oba transfery to bardzo typowe dla Freiburga ruchy.
Prognoza:
Kadrowo Freiburg wygląda lepiej niż w poprzednim sezonie. Kadra jest mocna i szeroka, a przecież drużynie odpadają w tym sezonie wojaże po Europie. Julian Schuster będzie więc mógł w pełni skupić się na rozgrywkach w Niemczech i jeśli szybko poukłada sobie wszystkie klocki, to Freiburg ma wszelki dane ku temu, by zamieszać w czołówce. Może nie tej ścisłej, ale powrót do pucharów jest absolutnie w jego zasięgu. We Freiburgu od dawna panuje spokój w gremiach zarządzających, jest ewolucja zamiast rewolucji, choć odejście Streicha z pewnością było dużym wydarzeniem. No i to jest jedyna wątpliwość, jaka pojawia się przy ekipę ze Schwarzwaldu – czy Julian Schuster będzie w stanie wejść w buty Christiana Streicha? Jeśli tak, to Freiburg może śmiało spoglądać w górne rejony tabeli.
7. VfL Wolfsburg
Plusy:
Brak Niko Kovaca. Na grę Wolfsburga nie dało się patrzeć przez większą część minionego sezonu. Nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że poprzednik Ralph Hasenhuettla trzyma zespól na bardzo krótkiej smyczy, zamiast dać mu czasem swobodnie pobiegać. Wolfsburg nie wykorzystywał swojego potencjału, męczył swoją grą siebie i kibiców. Hasenhuettl odmienił nieco oblicze tej drużyny, ale dopiero ten sezon pokaże, czy faktycznie będzie w stanie wykrzesać z Wilków coś więcej i czy wzniesie zespół na wyższy poziom.
Minusy:
Szpital w ataku. Wolfsburg ma w swojej kadrze 5 nominalnych napastników, ale na ten moment żaden z nich nie jest gotowy do gry na pełnym dystansie 90 minut. Kevin Beherens ma kontuzję mięśniową, Lukasowi Nmechy w zasadzie ciągle coś doskwiera (obecnie udo), Bartosz Białek uszkodził więzadła w kolanie, Mohammed Amoura je naciągnął, a Jonas Wind co prawda jest zdrowy, ale ma duże zaległości treningowe i w zasadzie też nie nadaje się do grania. A w niedzielę mecz z Bayernem…
Kogo obserwować?
Poza naszymi – Patricka Wimmera. Świetny drybler i niezwykle kreatywny piłkarz, który potrafi zrobić różnicę w tercji atakowanej. Miniony sezon miał udany – w dużej mierze ze względu na zdrowie, ale także z tego samegom powodu, co Kuba Kamiński – Niko Kovac nie potrafił mu znaleźć odpowiedniej pozycji na boisku. U Hasenhuettla będzie grał bliżej środka, podwieszony pod napastnika i jeśli tylko uniknie poważnych kontuzji, powinien być jednym z kluczowych piłkarzy VfL.
Okno transferowe:
Wolfsburg tradycyjnie korzysta z przepastnego sejfu Volkswagena (który notabene zwiększył swoje subwencje dla klubu o 10 mln €) i niespecjalnie przejmuje się bilansem transferowym. Podczas gdy inne kluby mocno skupiają się na tym, by trzymać go w ryzach i wydawać mniej więcej tyle, ile same zarobią, Wolfsburg może sobie pozwolić na to, by zrobić minus na poziomie blisko 30 mln €. W bilansie rocznym i tak tego nie będzie widać, bo Volkswagen zrobi tak, żeby w dokumencie widniało okrągłe zero. Niewykluczone jednak, że po stronie przychodów coś jeszcze do klubowej kasy wpadnie, bo z zamiarem odejścia z klubu nosi się chociażby Maxence Lacroix, a i zainteresowanych na jego usługi nie brakuje. Nowymi piłkarzami Wolfsburga zostali między innymi Kamil Grabara, bardzo obiecujący grecki defensor Konstantinos Koulierakis, którego Wolfsburg sprzątnął sprzed nosa Eintrachtowi, Mohamed Amoura, robiący w ostatnim sezonie prawdziwą furorę w Unionie Saint-Gilloise, czy Bence Dardai, podobno najzdolniejszy z całego klanu, którego Wolfsburg przechwycił z Herthy. Po stronie strat zapisać trzeba przede wszystkim Koena Casteelsa i Vaclava Cernego, który jednak nie był graczem pierwszoplanowym. Już samo to zestawienie pokazuje, że Wolfsburg powinien być mocniejszy niż w poprzednim sezonie.
Prognoza:
Peter Christiansen, nowy dyrektor zarządzający, który przyszedł do Wolfsburga wraz z Kamilem Grabarą z Kopenhagi mówi wprost – Wolfsburg ma grać atrakcyjną piłkę i musi się zakwalifikować do europejskich pucharów. Szanse na to na pewno ma, bo kadra wygląda naprawdę solidnie. Z polskiej perspektywy ważne jest to, że i Kamil Grabara i Jakub Kamiński u progu sezonu zdają się mieć niepodważalne pozycje w pierwszym składzie Wilków. Kuba musi jednak uważać i od samego początku sezonu wcisnąć pedał gazu do samej dechy. Na razie, jego konkurencji do składu zostali w blokach. Po pierwsze dlatego, że sam Kuba wyglądał bardzo dobrze w okresie przygotowawczym i określany jest przez niemiecką prasę jako zwycięzca lata, a po drugie – jego bezpośredni konkurenci do składu, a więc Joakim Maehle i Kevin Paredes leczą urazy. Jeśli sytuacja zdrowotna szybko się unormuje, a drużyna będzie w stanie wdrożyć redbullowe założenia Hasenhuettla, Wilki mają wszelkie dane ku temu, by rozegrać znacznie lepszy sezon niż ostatnio i powalczyć o europejską przepustkę. Choć raczej o Ligę Konferencji, ewentualnie o Ligę Europy niż o Ligę Mistrzów. Czołówka ligowa, na ten moment, odjechała im zdecydowanie za daleko.
>> Cz. 1 – ranking drużyn 13-18: KLIKNIJ TUTAJ <<