Słyszysz Maldini, myślisz calcio. Wystarczy spojrzeć na AC Milan, siedmiokrotnego triumfatora Pucharu Europy i dziewiętnastokrotnego mistrza Włoch, w którego historii nie ma ważniejszego nazwiska niż Maldini.
Najpierw był Cesare, kapitan oraz trener. Potem był jego syn Paolo. Legendarny obrońca debiutował na San Siro jako szesnastolatek i przez całe życie był wierny czerwono-czarnym barwom. Karierę kończył z pięcioma Pucharami Europy i siedmioma mistrzostwami Włoch. Był wzorem elegancji na boisku, a także poza murawą. Z klubu odszedł dopiero niedawno, gdy amerykańscy właściciele Milanu chcieli zmienić dyrektora.
W 2020 roku w Milanie zadebiutował Daniel, syn Paolo. Wchodził do drużyny jako trzecie pokolenie Maldinich. Ale choć był gwiazdą Primavery Milanu, to nie potrafił tego potwierdzić w seniorskiej drużynie, w której w ciągu dwóch lat rozegrał raptem 24 spotkania i strzelił jednego gola.
W jego grze było widać przebłyski talentu, ale brakowało mu regularności, więc kibice coraz głośniej zastanawiali się, czy Daniel Maldini nie jest po prostu ciągnięty za uszy ze względu na rodzinne koneksje. Obawiano się, że może skończyć niewiele lepiej niż jego starszy brat Christian, który w 2023 roku, w wieku zaledwie 27 lat zakończył karierę.
Kruche zdrowie Maldiniego
Ale wróćmy do Daniela, któremu często dokuczały urazy. Gdy Milan wysyłał go na wypożyczenia do Spezii oraz Empoli, to nie zrobił tam furory.
– Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo cały czas ma jakiś uraz. A jak wraca do zdrowia, to tylko na chwilę i potem znowu wypada – mówił we wrześniu 2023 roku Sebastian Walukiewicz, który spotkał go w Empoli, gdzie Maldini rozegrał zaledwie siedem meczów.
Być może problemem Daniela nie było tylko zdrowie, ale też to, że trenerzy rzucali go po rożnych pozycjach. Występował już jako środkowy napastnik, podwieszony napastnik, a biegał także po obu skrzydłach. Najlepiej wywiązuje się jednak z roli ofensywnego pomocnika, czyli – jak to Włosi mówią – trequartisty. On sam jest jednak odmiennego zdania.
– Jeśli chodzi o moją rolę boiskową, to pasują mi wszystkie ofensywne pozycje. Moim wzorem do naśladowania był Kaka, a obecnie najbardziej imponuje mi Paulo Dybala – przekonuje Maldini.
W styczniu 2024 roku Milan wypożyczył go do Monzy, a więc klubu Adriano Gallianiego, który wraz z Silvio Berlusconim przez ponad ćwierć wieku budowali potęgę Milanu. Dobra wiosna 2024 r., a może raczej efektywna (cztery gole i asysta w zaledwie w 326 minut), sprawiła, że latem Monza podpisała z nim dwuletni kontrakt. Warto dodać, że trenerem Monzy jest Alessandro Nesta, jeden z najwybitniejszych stoperów w historii, oraz wieloletni boiskowy partner Paolo Maldiniego.
Po siedmiu kolejkach obecnego sezonu Maldini ma na koncie gola przeciwko Fiorentinie i asystę z Bolonią. Tyle wystarczyło, by Luciano Spalletti zaprosił go na zgrupowanie kadry Włoch. Poprzeczka zawieszona jest wysoko. Co prawda jego dziadek Cesare rozegrał raptem 14 meczów, ale tata Paolo zaliczył 126 spotkań. W futbolu trzy pokolenia w reprezentacji jednego kraju już się zdarzały. Wystarczy przypomnieć historię rodziny Gudjohnsenów na Islandii, czy Weissów na Słowacji.
– Rodzina Maldinich jest niesamowita. Byłem przyjacielem Cesare, a Paolo trenowałem od sektora młodzieżowego. To rodzina o wyjątkowym DNA. Teraz czas na syna Paolo. Daniel to zawodnik o dużej wyobraźni. Ma świetne zagrania, odpowiednią jakość i potrafi znakomicie strzelać. To będzie jego sezon – przekonywał kilka dni temu legendarny trener Fabio Capello na łamach Sky Sport.
Maldini na zgrupowaniu
Przed meczami z Belgią oraz Izraelem, włoska prasa dużo uwagi poświęca Maldiniemu. Przypomina, że Daniel mógł również reprezentować Wenezuelę, skąd pochodzi jego mama Adriana. – Od zawsze wiedziałem, że chcę grać dla Włoch, choć był kontakt z wenezuelskiej federacji. Jednak widok zdjęć mojego taty oraz dziadka w Coverciano [ośrodek reprezentacji Włoch] robią na mnie wielkie wrażenie – mówi Daniel na łamach ”La Gazzetta dello Sport”.
Maldini, który w piątek skończy 23 lata, jak przekonuje słynny różowy dziennik, wydaje się swobodny przed kamerami. A na pewno bardziej niż powołany z Romy 20-letni Niccolo Pisilli.
– Jestem dumny, że trafiłem do kadry. Trzymam się blisko z rodziną, ale akurat z tatą nie rozmawialiśmy o powołaniu. Zresztą nigdy nie pytałem go też o rady, jak oszukać obrońców – mówi najmłodszy z rodu Maldinich.
Spalletti zaskoczył wszystkich swoimi powołaniami. Teraz kolej, by na boisku zaskoczył Maldini.