HomePiłka nożnaUrban: Z tej mąki będzie nowy Hleb. Enzo Millot wyrasta na gwiazdę Bundesligi

Urban: Z tej mąki będzie nowy Hleb. Enzo Millot wyrasta na gwiazdę Bundesligi

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Znacie niemiecki termin “Schadenfreude”? Mniej więcej oznacza on przeżywanie radości na widok czyjegoś nieszczęścia. Oglądając niedzielny mecz Stuttgartu z Borussią Dortmund, zauważyłem na trybunach Svena Mislintata i zacząłem się zastanawiać, jakie odczucia mu towarzyszą.

Enzo Millot

Enzo Millot. Fot. Alamy

Spuścizna Mislintata

Bo tak po prawdzie – Mislintat ma powody, by niemiło wspominać pracę w Stuttgarcie, a i w Dortmundzie nie wszystko idzie zgodnie z planem. Od tygodni pojawiają się w mediach informacje, że rozstanie z nim to kwestia niedługiego czasu. Mislintat nie może się dogadać ponoć z Nurim Sahinem, a będąc precyzyjniejszym – nie do końca akceptuje zakres obowiązków, jakie mu w Dortmundzie przypisano. W Stuttgarcie przyzwyczajono go do innych standardów. Thomas Hitzlsperger zainstalował go w roli dyrektora sportowego (Sportdirektor), ale dał mu do ręki narzędzia, jakich nie miewają nawet członkowie zarządu do spraw sportowych (Sportvorstand). Mislintat pobierał rekordową wręcz pensję (około 2 mln € rocznie) a do tego miał prawo weta w kwestiach transferowych. Nawet jego przełożeni nie mogli więc sprowadzić do klubu nikogo bez jego wiedzy i akceptacji. Po odejściu z klubu Hitzlspergera stało się więc jasne, że dni Mislintata są policzone. Jesienią 2022 roku przewodniczący zarządu Alexander Wehrle zaproponował Mislintatowi przedłużenie umowy, ale oczywiście na znacznie gorszych warunkach i ze znacznie ograniczonymi kompetencjami. Mislintat, co zrozumiałe, odrzucił tę ofertę, co z kolei doprowadziło do natychmiastowego rozwiązania jego kontraktu. Rodowity dortmundczyk wyfrunął więc ze Stuttgartu, ale jego spuścizna przetrwała, a czas pokazał, że jego wybory były ze wszech miar zasadne i właściwe.

Bilans transferowy działalności Mislintata w Stuttgarcie sięga nawet 100 mln € i mimo iż nie ma go w VfB już od dwóch lat, to klub wciąż czerpie zyski z jego transferów. Na letniej sprzedaży Hirokiego Ito, Waldemara Antona i Serhou Guirassy’ego, którzy w komplecie trafili do VfB właśnie za czasów rządów „Diamentowego Oka”, klub zarobił aż 65 mln €. Dzięki tak wysokim wpływom z transferów w ostatnich latach, a także dzięki pracy Sebastiana Hoenessa i awansowi do Ligi Mistrzów, Stuttgart wyszedł finansowo na prostą i mógł sobie latem pozwolić na wydanie aż ponad 50 mln € na duet napastników Demirović – Undav, przeprowadzając tym samym dwa najdroższe transfery w historii klubu.

Kompletna „ósemka”

Najbliższą przyszłość klubu rysuje się w różowych barwach także dlatego, że w drużynie nadal pozostało kilka perełek, wyłowionych swego czasu przez kontrowersyjnego dyrektora. Chris Fuehrich doczekał się w Stuttgarcie statusu reprezentanta kraju, Josha Vagnoman bywał już powoływany do kadry i ma potencjał, by na dłużej w niej zagościć, tylko musi być wreszcie zdrowy przez dłuższy czas, a Atakan Karazor cały czas zastanawia się, dla kogo grać, bo ma możliwość reprezentowania barw Turcji i Niemiec.

Stawiałbym jednak, że najjaśniejsza przyszłość może czekać tego, którego w międzyczasie spisano już właściwie na straty. Enzo Millot miewał w klubie najróżniejsze okresy. Od samego początku pobytu w Niemczech, trudno mu było się oswoić z surowym drylem zaprowadzonym przez ówczesnego trenera VfB Bruno Labbadię. Był krnąbrny, zarzucano mu, że ma problemy z profesjonalnym podejściem do obowiązków i że nie przykłada się do rzetelnej boiskowej pracy, czy to w meczach, czy na treningach. Jeszcze rok temu chciał wracać do Francji, ale przyjście do klubu Sebastiana Hoenessa odmieniło wszystko. Nowy szkoleniowiec bardzo szybko złapał z nim wspólny język i wszystkim stronom wyszło to na dobre. Już poprzedni sezon pokazał, jak wielki potencjał drzemie w tym piłkarzu. Licząc wszystkie rozgrywki, Millot zanotował 6 goli i 11 asyst, grając najczęściej jako boczny pomocnik. Tyle tylko, że w jego przypadku to pozycja bardziej umowna. Albo inaczej – wyjściowa, kiedy trzeba bronić. Kiedy Stuttgart przejmuje piłkę, Millot schodzi najczęściej do środka i stamtąd zarządza grą, otwierając przy tym prawą stronę dla wybieganego Vagnomana. Millot porusza się najcześciej wszerz boiska, chcąc być ciągle pod grą. Nie jest on może obdarzony nadzwyczajnymi warunkami fizycznymi, ale rzuca się w pojedynki z rywalami z ogromną lubością. W meczu z Borussią Dortmund stoczył ich i wygrał najwięcej ze wszystkich piłkarzy na boisku.

I nie jest to przypadek. W poprzednim sezonie, w meczu z Lipskiem, Hoeness ustawił go niżej, na podwójnej szóstce w parze z Angelo Stillerem i był zachwycony tym, jak Francuz interpretował na boisku nietypową dla siebie rolę. Millot jest agresywny i zawzięty, a do tego znakomicie wyszkolony technicznie. Sebastian Hoeness określa go mianem kompletnej „ósemki” i z reguły nie szczędzi mu publicznych pochwał, ale po ostatnim meczu z BVB wręcz rozpływał się nad nim w zachwytach mówiąc, że Millot jest obdarzony nadzwyczajnymi umiejętnościami i jest predestynowany do tego, by występować na „największych piłkarskich scenach na świecie”.

Spieszmy się oglądać Millota w VfB…

W Stuttgarcie ożywają wspomnienia. Na widok Millota wielu kibiców przypomina sobie, że w koszulce z czerwonym pierścieniem na piersiach biegał kiedyś Alaksandr Hleb. Millot porusza się w bardzo podobny sposób, ma podobną ekspresję i w podobny sposób prowadzi piłkę, która sprawia wrażenie przyklejonej do buta. Jego znaczenie dla VfB sukcesywnie rośnie, co ma swoje odbicie w statystykach. 2 gole i 2 asysty w 4 ligowych meczach to jedno, ale Millot dorzuca do tego 8 kluczowych podań (a więc podań, po których następuje strzał na bramkę), a także 50 wygranych pojedynków w skali całego sezonu, co w całej lidze plasuje go pod tym względem na czwartym miejscu. Nie tylko więc kreuje grę ofensywną (pod względem sumy uderzeń i kluczowych podań jest 10. piłkarzem w lidze), ale także mocno angażuje się w grę obronną.

Na początku bieżącego roku, Millot przedłużył umowę ze Stuttgartem do 2028, ale nagle nie spuści z tonu (a nic na to nie wskazuje), to można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że jej nie wypełni. Tym bardziej, że jak donoszą media, ma on wpisaną w kontrakt klauzule odejścia, która mieści się w przedziale 25-30 mln €, a więc niezbyt wysoką, zwłaszcza dla tych najmocniejszych klubów. Nawet w samej Bundeslidze.

TOMASZ URBAN, DZIENNIKARZ VIAPLAY

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

“Płuca Barcelony” wracają na dobre. Kibice długo czekali na tę wieść
Neymar zasugerował gdzie trafi? To może być hit
Dwie kontuzje w Śląsku. Klub oficjalnie potwierdził
Zwoliński z cudowną bramką! Ależ się zabawił! [WIDEO]
Amorim zabrał głos przed swoim debiutem! Jasna deklaracja
Guardiola w piątej lidze angielskiej? Kibice dostali słowo
Kolejna porażka ekipy Ronaldo. Al-Nassr pogrążone przez znanego piłkarza
Mraz zachwycił i ukąsił byłą drużynę. Motor pokonał Zagłębie!
Termalica zlała Kotwicę! Grad goli w Kołobrzegu [WIDEO]
Norris: Pokazałem, że mogę być mistrzem świata!