Trener Śląska Wrocław krytycznie o pracy sędziów
Śląsk Wrocław wygrał w czwartek wieczorem z St. Gallen. To niewiele jednak dało, bowiem wicemistrzowie Polski pożegnali się z kwalifikacjami do Ligi Konferencji na etapie III rundy. Po końcowym gwizdku arbitra więcej niż o tym, co działo się na boisku we Wrocławiu, mówi się o decyzjach sędziego. Kontrowersji nie brakowało, czego dobrym przykładem jest sytuacja z Aleksem Petkovem. Kluczowa była jednak sama końcówka, w której piłkarze Śląska zobaczyli dwie czerwone kartki, a Rafał Leszczyński w dziesiątej minucie doliczonego czasu najpierw obronił rzut karny, ale po powtórce musiał wyciągać piłkę z siatki.
– Ja myślę, że gdyby Rafał po raz drugi obronił rzut karny, strzelilibyśmy po raz trzeci. Jakby obronił po raz trzeci, strzelalibyśmy po raz czwarty. To jest cały komentarz do tego wszystkiego, co tutaj się działo – rozpoczął Jacek Magiera – rozpoczął Jacek Magiera.
Były selekcjoner młodzieżowych reprezentacji Polski i trener, który grał z Legią Warszawa w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie wyklucza, że czwartkowy mecz był najbardziej absurdalnym, w którym uczestniczył. W końcowym rozrachunku jego drużyna straciła jednak wiele, ale ucierpiał również sam klub.
– Nie wolno pozwalać na to, bo zabiera wszystko. Awans dla Śląska Wrocław do fazy grupowej to są ogromne pieniądze, które są niewyobrażalne dzisiaj dla naszego klubu jeżeli chodzi o inwestowanie w transfery i wszystkie rzeczy do okolą. Dzisiaj zostaliśmy tego pozbawieni. Nie zostaliśmy pozbawieni w rywalizacji sportowej, tylko decyzjami i obojętnie na pewno nie powinniśmy obok tego przejść – zapowiedział szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
Wrocławianie do samego końca spotkania dzielnie walczyli o czwartą bramkę, która dawała im kolejne 30 minut marzeń o awansie do IV rundy. Decyzje sędziego wpłynęły nie tylko na to, że na boisku pojawił się ogrom nerwów i emocji, ale także na to, że misja Śląska nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. We Wrocławiu nie mają po tym spotkaniu wątpliwości, że sprawa pracy arbitra nie zakończyła się wraz z jego ostatnim gwizdkiem.
– Ja myślę, że powinniśmy złożyć protest, żeby było głośno o tym spotkaniu. I nawet, żeby eliminować tego typu interwencje arbitrów, żeby eliminować tego typu ludzi z prowadzenia takich spotkań. Skoro nas się rozlicza za wynik, tak samo powinno się rozliczać arbitrów, którzy przyjeżdzają na te spotkania. Ten protest powinniśmy złożyć, chociaż ja wiem, jaki będzie werdykt – wynik będzie utrzymany, St. Gallen gra dalej, Śląsk odpada – powiedział trener Śląska.
Według relacji Jacka Magiery, napięcie między członkami sztabu szkoleniowego Śląska, a trójką sędziowską, wyczuwalne było od samego początku meczu. Duży wypływ miały na to decyzje przy stykowych sytuacjach, które zdaniem trenera Śląska, zazwyczaj były gwizdane na korzyść rywali.
– Od początku, w jakichś tam relacjach z tym technicznym i linowym, wiedziałem, że łatwo nie będzie poprzez ich nastawienie – podsumował Magiera.