PZPN musi działać. Podręcznik licencyjny ma za dużo luk
PZPN niedawno miał sporo do roboty na Komisjach Licencyjnych. Pod koniec grudnia z powodu problemów finansowych i złamania nadzoru finansowego zawieszono licencję Lechii Gdańsk i Kotwicy Kołobrzeg. Później 30 stycznia odwieszono licencję Lechii. Ta została zawieszona automatycznie znów 11 lutego, po tym jak klub nie spłacił raty za transfer Tomasza Wójtowicza do Ruchu Chorzów. Ostatecznie w czwartek 13 lutego PZPN odwiesił licencję zarówno beniaminkowi Ekstraklasy, jak i Kotwicy. Choć decyzje te wzbudziły sporo kontrowersji na polskim podwórku.
Przypadki Lechii Gdańsk i Kotwicy, które wielokrotnie opisywaliśmy już na łamach Kanału Sportowego, pokazują, że cały proces licencyjny jest fikcją. No bo w normalnych warunkach Lechia przy takich problemach finansowych nie powinna mieć licencji odwieszonej, podobnie jak pierwszoligowiec. W obu klubach są problemy z wypłatami, płatnościami wobec innych wierzycieli, a i tak koniec końców PZPN licencję przyznaje. Ba, nie kara klubów nawet ujemnymi punktami, bo… nie może.
W ostatniej “Loży Piłkarskiej” gościem był sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski, który również odniósł się do spraw licencyjnych. – Pamiętajmy, że Polski Związek Piłki Nożnej i Komisja Licencyjna poruszają się w określonych ramach podręcznika licencyjnego, który jest kopią podręcznika licencyjnego UEFA. My staramy się do tego podręcznika dokładać dodatkowe kryteria. Gdybyśmy mogli sobie stworzyć świat idealny – z punktu widzenia związku i Ekstraklasy – to pewnie ten podręcznik mógłby zostać stworzony na dużo bardziej restrykcyjnym poziomie – powiedział. Wydaje się, że zaostrzenie podręcznika jest dziś drogą, którą PZPN powinien pójść.
PZPN wyciąga wnioski. Kluby będą dokładniej kontrolowane
Ostatnie zdarzenia sprawiły, że PZPN zamierza nieco bardziej rygorystycznie podchodzić do sytuacji finansowej klubów w naszym kraju. I nie chodzi tutaj wyłącznie o Lechię czy Kotwicę. Za kilka tygodni ruszy proces licencyjny na sezon 2025/26 i niewykluczone, że już wtedy komisja będzie mniej łaskawa dla klubów. Jednym z przyszłościowych rozwiązań ma być wprowadzenie limitów płacowych dla klubów z problemami z płynnością.
– Jesteśmy po rozmowie z Komisją Licencyjną, wyciągamy wnioski. Na te kluby, które pokazują, że prognoza finansowa nie jest weryfikowalna, trzeba nakładać środki ograniczające działalność transferową lub limity płacowe. W każdym klubie 70-80% kosztów to wynagrodzenia i transfery. Możemy mówić: będziecie grać, ale poruszacie się w ramach określonego budżetu, który my wam akceptujemy – przyznał Wachowski w “Loży Piłkarskiej”.
W tym miejscu należy podkreślić, że kłopoty finansowe ma nie tylko Lechia i Kotwica. To rak polskiej piłki od wielu lat, który dotyka wielu klubów. Dziś swoje problemy mają m.in. Pogoń, Widzew czy Piast Gliwice. Ostatnie zawirowania licencyjne powinny być dla tych klubów jasnym sygnałem, że PZPN nie zamierza tolerować finansowych trupów. Z drugiej strony decyzja o spłaceniu zaległości Lechii przez Ekstraklasę może być pewnego rodzaju przyzwoleniem na “przekręty”. Dopóki zasady nie będą zabraniać tego typu działań, proces licencyjny będzie tylko fikcją.
Czym dokładnie są kryteria w podręczniku licencyjnym? PZPN nie chroni sztabów!
Najwięcej wątpliwości w procesie licencyjnym co roku budzą kryteria F.03, F.04 i F.09 z podręcznika licencyjnego. Czym one jednak dokładnie są? Kryteria F.03 i F.04 badane są w trakcie trwającego od marca do maja procesu licencyjnego. Wówczas sprawdzana jest ogólna sytuacja finansowa klubów, to czy występują jakiekolwiek długi np. wynikające z działalności transferowej oraz czy płatności wobec pracowników realizowane są na czas. Z kolei kryterium F.09 badane jest już w trakcie sezonu – wówczas sprawdza się czy zobowiązania wobec tzw. pracowników licencyjnych realizowane są na czas.
W tym miejscu należy podkreślić, że pracownikami licencyjnymi są wyłącznie piłkarze, I trener i asystent. Nie wlicza się w to już np. trenera analityka czy trenera przygotowania fizycznego. PZPN chroni więc tylko dwie bądź trzy osoby ze sztabu. A gdzie reszta? W poniedziałkowej “Ekstraklasie po Godzinach” były asystent trenera Szymona Grabowskiego Rafał Rajzer zwrócił uwagę na to, że licencja wcale nie chroni pracowników. – Chodzi o okres od czerwca od sierpnia, a mamy luty. Ostatnia pensja wpłynęła w czerwcu. Od tego momentu nie dostaliśmy żadnych pieniędzy z klubu. Po tym, jak licencja Lechii była zawieszona, liczyłem, że odzyskam swoje pieniądze, ale tak się nie stało. Czekam na następną komisję licencyjną – mówił.
Wydaje się więc, że PZPN powinien poszerzyć nieco grono tzw. pracowników licencyjnych i cały sztab szkoleniowy powinien być chroniony przez proces. A przecież klub to także inni zwykli pracownicy, których również nie chroni żadne prawo. Federacja powinna się nad tym pochylić. I wprowadzić zmiany. Tak, aby w przyszłości zapobiec sytuacją podobnych do Lechii czy Kotwicy.