Intensywna pierwsza połowa
Zaskakująco solidnie w mecz weszła drużyna trenera Mariusza Rumaka. Lech nie wyglądał na zespół załamany mentalnie po ostatniej, bolesnej porażce z Legią Warszawa na własnym stadionie. “Kolejorz” potrzebował zwycięstwa nad Widzewem, żeby zachować swoje szanse na trzecie miejsce w tym sezonie. A po zwycięstwie drużyny Goncalo Feio nad Wartą, stawiało to dzisiejszych gości z Poznania pod ścianą. Brak europejskich pucharów byłby olbrzymim ciosem dla całej społeczności klubu ze stolicy Wielkopolski.
Lech wyglądał naprawdę przyzwoicie i w 21.minucie objął prowadzenie w tym spotkaniu. Doskonale na głowę Kristoffera Velde dośrodkował Filp Szymczak i goście mogli się cieszyć z bramki na 1:0. Widzew kontynuował niezbyt dobrą formę, którą pokazywał w ostatnich trzech przegranych meczach pod rząd.
Widzew zdołał jeszcze w pierwszej połowie poszukać swoich okazji do wyrównania i w samej końcówce Piotr Lasyk odgwizdał rzut karny dla gospodarzy. Po faulu Mrozka na Cybulskim, piłkę na jedenastym metrze ustawił Imad Rondić i łodzianie schodzili na przerwę przy remisie 1:1. Lech miał optyczną przewagę, ale nie zdołał dowieść jednobramkowej przewagi.
Bartosz Mrozek bohaterem
Zdecydowanie lepiej w drugą cześć meczu weszła drużyna trenera Myśliwca. Widzew raz za razem tworzył sobie świetne sytuacje i tylko znakomita postawa Bartosza Mrozka, uchroniła “Kolejorza” przed stratą drugiej bramki. Lech nie był już konkretny w swoich działaniach po przerwie, skupiając się głównie na obronie niskiej.
Można było pochwalić gospodarzy za odpowiednią reakcję po nie najlepszej pierwszej połowie. Jednak w najważniejszych momentach pod bramką przeciwnika brakowało skuteczności co mogło frustrować licznie zgromadzonych fanów Widzewa na swoim stadionie.
“Kolejorz” nie wyglądał po przerwie na zespół, który za wszelką cenę chciałby sięgnąć w tym meczu po pełną pulę, w efekcie czego szanse na europejskie puchary malały z każdą upływającą minutą. Dopiero w końcowych fragmentach przyjezdni stwarzali sobie sytuację do wygarnięcia pełnej puli.
Ostatecznie ani jeden ani drugi zespół nie zdołał zdobyć drugiej bramki i Widzew podzielił się punktami z Lechem Poznań. W końcówce świetną szansę miał jeszcze kapitan “Kolejorza” – Mikael Ishak, ale jego główkę doskonale wybił Rafał Gikiewicz. Zatem poznaniacy w ostatniej kolejce będą grali tylko i wyłącznie o honor, z walczącą o życie Koroną Kielce.
Widzew Łódź – Lech Poznań 1:1 (1-1)
Imad Rondić (k) 43′ – Kristoffer Velde 21′