HomePiłka nożnaTuchel go wypychał, Kompany ubóstwia. Niedoceniana gwiazda znów rządzi w Bayernie 

Tuchel go wypychał, Kompany ubóstwia. Niedoceniana gwiazda znów rządzi w Bayernie 

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Jeszcze kilka miesięcy temu Joshua Kimmich był publiczne deprecjonowany przez Thomasa Tuchela i wydawało się, że kwestią czasu jest jego odejście z klubu. Teraz jednak kapitan reprezentacji Niemiec stał się kluczowym ogniwem w systemie Vincenta Kompany’ego, gdzie pełni tak wiele funkcji, że aż może się zakręcić w głowie.

Vincent Kompany, trener Bayernu Monachium

DPA Picture Alliance / Alamy

DEGRADACJA W HIERARCHII

Już kilka lat temu stało się jasne, że jeżeli tylko Kimmich zechce – czyli nie opuści wcześniej klubu z własnej woli – zostanie legendą Bayernu Monachium. Choć w kolejce po opaskę kapitańską nie jest w stanie przeskoczyć w hierarchii Manuela Neuera, to jednak wśród zawodników z pola jest najczęściej tym, który reprezentuje interesy klubu w rozmowach z sędziami. Poza tym to wokół niego od dawna skupia się cała gra zespołu – zmieniają się napastnicy, pojawiają się nowi skrzydłowi, wymieniani są obrońcy.

29-latek jest jednak zawsze w centrum wydarzeń, nadając grze zespołu rytm i ton. Od sezonu 2017/18 nie zszedł poniżej 2000 minut spędzonych w sezonie na boiskach ligowych, przy czym średnia oscyluje wokół 42 godzin wybieganych w Bundeslidze od pierwszej do ostatniej kolejki. Wprawdzie nigdy nie dorobi się takiego statusu w klubie jak choćby Thomas Mueller – bo nie jest Bawarczykiem i nie wychował się w klubowej akademii – ale traktowany jest jak swój. I do niedawna żaden trener werbalnie nie podniósł na niego ręki. Wręcz przeciwnie – każdy kolejny zestawianie wyjściowej jedenastki rozpoczynał od niego.

Wiele zmieniło się jednak w ostatnim roku. Przygotowując się do sezonu 2023/24, Thomas Tuchel bez skrupułów oświadczył, że Bayern potrzebuje defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia, bo Kimmich może i dobry z piłką przy nodze, ale już bez niej pozostaje bezbronny. Piłkarz pomstował oczywiście na te słowa, twierdząc, że to nieprawda i jak najbardziej jest piłkarzem, który powinien grać w środku pola.

Dociekliwe niemieckie media informowały nawet o tym, że szkoleniowiec poprosił swoich przełożonych, by 29-latka… sprzedali. Zarobione w ten sposób pieniądze lepiej byłoby bowiem jego zdaniem zainwestować w „holding six”, czyli klasycznego defensywnego pomocnika, który na boisku będzie po prostu sprzątał. Tuchel nie potrzebował finezyjnego cofniętego rozgrywającego, tylko agresywnego i skutecznego niszczyciela akcji rywali. Klub był zresztą poniekąd bliski spełnienia jego życzenia – wprawdzie o sprzedaży Kimmicha nikt nie myślał, ale zabrakło kilku godzin, by dopiąć pozyskanie Joao Palhinii z Fulham.

Ostatecznie w ubiegły sezon Bawarczycy weszli nie tylko bez wzmocnień na tej pozycji, ale też z naburmuszonym inicjatywami trenera piłkarzem (zresztą nie tylko on się tak czuł, w identycznym położeniu był też Leon Goretzka). Nic więc dziwnego, że z każdym miesiącem nasilały się plotki o potencjalnym transferze Kimmicha, a gdy po lutowej porażce z Bochum ostro pokłócił się z wiernym asystentem Tuchela Zsoltem Loewem, a media pisały nawet o szarpaninie między tą dwójką, stało się jasne, że relacja pomiędzy piłkarzem i szkoleniowcem jest nie do naprawienia. W obliczu wygasającego w 2025 roku kontraktu inne kluby zaczęły więc robić podchody pod świeżo upieczonego kapitana niemieckiej drużyny narodowej.

TŁOK W ŚRODKU POLA

Tego lata sprawy zaczęły się jeszcze mocniej komplikować. Co się odwlecze, to nie uciecze, więc w myśl tego powiedzenia Bayern zdołał dopiąć w końcu transfer Palhinii, co oznaczało zwiększenie liczby chętnych do gry w środku pola. A przecież w ostatnich miesiącach objawił się jeszcze zdolny wychowanek w osobie Aleksandara Pavlovicia, co oznacza, że Kompany może wybierać z całkiem pokaźnych zasobów – poza tą czwórką za reżyserowanie gry w drugiej linii odpowiadać mogą też Konrad Laimer i Raphael Guerreiro. Czyli łącznie aż sześciu zawodników na dwie pozycje.

Już w trakcie pierwszych meczów sparingowych okazało się jednak, że Belg pragnie przywrócić Kimmicha do ustawień fabrycznych. W trakcie rundy wiosennej Tuchel często ustawiał go przecież na prawej stronie bloku defensywnego, a i Julian Nagelsmann wykorzystywał go w tej roli w trakcie Mistrzostw Europy. Tymczasem Kompany postanowił uwypuklić atuty piłkarza i zamaskować jego wady. Zrobił to, ustawiając go w środku, ale nie jako tego piłkarza, który gra najbliżej obrońców – ale zawodnika poruszającego się pięterko wyżej, na „ósemce”. Dzięki temu 29-latek mógł operować często piłką i regulować tempo gry zespołu, a przy tym trener nie musiał martwić się, że ewentualny atak rywala zostanie bez problemu przeprowadzony środkiem – bo tam, za plecami Kimmicha, cały czas asekurował kolegów bardziej defensywnie usposobiony gracz.

Początek tego sezonu pokazał, że nowy szkoleniowiec trzeciej drużyny ubiegłego sezonu nie tylko chce obudzić w zawodniku dobre samopoczucie i wykorzystywać go regularnie na boisku, ale jeszcze uczynić z niego kluczową postać w zespole. Obserwując bowiem Bayern Monachium na starcie rozgrywek, w oczy rzuca się ekstremalna wręcz apozycyjność, czyli dokładnie to, co było znakiem charakterystycznym Bayeru Leverkusen w sezonie mistrzowskim. Piłkarze często więc odklejają się od swoich domyślnych pozycji, swobodnie przemieszczają się na boisku, zmieniają sektory i w ten sposób wprowadzają chaos w szeregach defensywnych przeciwnika. A przewodzi temu Kimmich.

PIŁKARZ GRAJĄCY NA TRZECH POZYCJACH

Na przestrzeni tylko trzech meczów ligowych można więc zaobserwować niemieckiego zawodnika w aż trzech rolach: środkowego pomocnika, prawego obrońcy w systemie z czwórką z tyłu i pół-prawego obrońcy w systemie z trójką z tyłu. 29-latek pełni rolę hybrydową, zajmując różne miejsca na boisku – w zależności od fazy gry. Bez piłki potrafi bronić na skrzydle, by już po chwili, gdy jego zespół piłkę przejmie, przenieść się niżej, bliżej środka, wypchnąć wyżej skrzydłowych i obsłużyć ich długą piłką. Modelowa wręcz akcja z jego udziałem miała miejsce w meczu z Holstein Kiel, gdy w ciągu kilkudziesięciu sekund kompletnie mógł zawrócić w głowie gospodarzom, którzy próbowali wodzić za nim wzrokiem i marzyć o odcięciu go od gry.

Joshua Kimmich w meczu z Holstein Kiel
Joshua Kimmich w meczu z Holstein Kiel 2
Joshua Kimmich w meczu z Holstein Kiel 3

Dla uniwersalnego i wszechstronnego sposobu grania Bawarczyków taki piłkarz jest więc nieoceniony. Potrafi odnaleźć się w wielu rolach i wykonać wiele zadań, pomagając w ten sposób trenerowi realizować jego niełatwą do wdrożenia wizję futbolu.

Kimmich jak na razie gra u Kompany’ego wszystko od deski do deski. Na boiskach Bundesligi spędził na boisku 270 minut na 270 możliwych, w Lidze Mistrzów i Pucharze Niemiec łącznie 180 minut – oczywiście na 180 możliwych. Jest rzecz jasna za wcześnie, by stwierdzić, że belgijski trener wzniecił u piłkarza radość z gry w tym klubie i wygonił z jego głowy myśli o odejściu. Nie jest jednak tajemnicą, że najważniejsi ludzie w Bayernie, na czele z Ulim Hoenessem, nie wyobrażają sobie, by symbol tej drużyny od dekady miał odejść z klubu. I choć kontrakt Kimmicha wygasa już za kilka miesięcy, to monachijczycy zrobią wszystko, by go przedłużyć. A ugruntowana, stabilna i kluczowa rola na boisku może w tym tylko pomóc.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Niespodziewany gość na Stamford Bridge. Światowa gwiazda oglądała Legię
Piękny widok. Znakomita sytuacja Jagiellonii w klubowym rankingu UEFA
Liga Konferencji: oto klasyfikacja strzelców! Pululu ma rywala
Ależ come back Manchesteru United! Harry Maguire dał awans. Dziewięć goli! [WIDEO]
Szalony mecz w Manchesterze! Lazio odpada. Oto drabinka Ligi Europy
Liga Konferencji już bez polskich klubów. Oto komplet półfinalistów!
Kibice Legii na ustach całego świata! “Szalona atmosfera”
Legia na ustach całej Anglii. Oto co piszą po sensacyjnej wygranej
Legia lepsza od Chelsea w rewanżu! Sensacja na Stamford Bridge [WIDEO]
Siemieniec wyznał, co czuł po straconym golu. Szczerze