HomePiłka nożnaCi polscy piłkarze nadal są bezrobotni. Łakome kąski na rynku transferowym

Ci polscy piłkarze nadal są bezrobotni. Łakome kąski na rynku transferowym

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Wprawdzie Ekstraklasa wystartowała już kilka tygodni temu, ale kluby – zwłaszcza te które kiepsko zaczęły rozgrywki – wciąż szukają wzmocnień. Penetrować można jednak nie tylko kadry innych zespołów, ale też rynek piłkarzy bezrobotnych – bo tam nadal czeka na ofertę kilku ciekawych zawodników.

Jakub Świerczok

Aflo Co. Litd / Alamy

OKAZJE Z KARTĄ NA RĘKU

W wymarzonym świecie dyrektor sportowy powinien myśleć o transferach już na finiszu ubiegłego sezonu, może nawet niektóre dopinać. Tak, by możliwie jak najszybciej powymieniać najsłabsze jednostki na zdecydowanie mocniejsze i uzupełnić wszelkie ubytki w zespole. Pewnie każdy trener chciałby być w takim położeniu, by ruszając na pierwsze letnie zgrupowanie mieć już skompletowaną ekipę, wszystkich piłkarzy do dyspozycji i z tym materiałem móc szykować się do rywalizacji ligowej. Ale równolegle każdy ma świadomość, że to utopijna wizja.

Wprawdzie ludzie odpowiedzialni za transfery cały czas są w gotowości i w stanie permanentnej pracy nad kształtem zespołu, lecz rzeczywistość to nie Football Manager. Budżety klubów nie są z gumy, więc realizacja zachcianek transferowych nie jest taka prosta. Najczęściej tych kilku wzmocnień dokonuje się jeszcze przed startem przygotowań, ale kolejni piłkarze dochodzą już w ich trakcie. A przecież zgodnie z pragnieniem nie musi toczyć się tylko ruch do klubu, bo w każdej chwili znienacka może przyjść taka oferta za któregoś z posiadanych już zawodników, że nie sposób ją odrzucić i wtedy znów trzeba kombinować – jak zainwestować zarobione pieniądze i w kogo?

Na szczęście dla klubów okienko transferowe startuje na kilka tygodni przed inauguracją ligi, a kończy się długo po inauguracji. Cały czas zatem można szukać wzmocnień, negocjować, przekonywać i podbijać stawkę. W puli piłkarzy, których mogą mieć na radarach polskie kluby, są jednak nie tylko ci związani kontraktami z aktualnymi pracodawcami. Jest też bowiem wielu graczy, którym wraz z końcem czerwca wygasły umowy i wciąż nie podpisali nowych. Piłkarze z kartą na ręku są o tyle bardziej wdzięczną opcją, że nie trzeba uiszczać za nich sumy odstępnego – wystarczy się dogadać, zapłacić prowizję za podpisanie kontraktu i gotowe. Jacy więc polscy zawodnicy wciąż czekają na telefon?

PEŁEN WACHLARZ NAPASTNIKÓW

Przeglądając listę bezrobotnych piłkarzy, przede wszystkim w oczy rzuca się Karol Angielski. 28-latek w sezonie 2020/21 strzelił 13 goli dla Radomiaka w I lidze, a rok później 18 – już na poziomie Ekstraklasy. To zaowocowało transferem za kilkaset tysięcy do tureckiego Sivassporu, gdzie wprawdzie wychowanek kieleckiej Korony sobie nie poradził, ale już w Atromitosie Ateny zdobył 9 bramek. Od początku lipca jest jednak piłkarzem bezrobotnym, choć – wydawałoby się – powinien przebierać w ofertach. Być może jednak sam zainteresowany ma wygórowane oczekiwania finansowe i sportowe, więc czeka na taką propozycję, która te wymagania zaspokoi. A pewnie gdyby brał pod uwagę powrót do ojczyzny, to tylko do któregoś z klubów grających w czołówce.

Żądni snajpera potrafiącego strzelać gole mogliby się również zainteresować Jarosławem Niezgodą, choć akurat status bezrobotnego w jego przypadku jest zdecydowanie bardziej zrozumiały. Były piłkarz Legii Warszawa i Portland Timbers w trakcie amerykańskiej przygody dwukrotnie zrywał więzadła krzyżowe, a jedną z tych kontuzji leczył jeszcze do niedawna. Nic więc zaskakującego, że na razie nikt nie podsunął mu pod nos kontraktu, choć gdy już dojdzie do pełnej sprawności i formy, powinien liczyć na zainteresowanie. Mówimy wszak o napastniku, który przy Łazienkowskiej zdobył 29 bramek w 60 meczach, z kolei na boiskach za oceanem strzelił 23 gole w 94 występach.

Bez klubu jest też 31-letni Jakub Świerczok, czyli snajper – na warunki ekstraklasowe – co najmniej przyzwoity. 4-krotny mistrz Bułgarii w barwach Łudogorca Razgrad ma za sobą owocne lata w barwach Piasta Gliwice (15 goli w 23 meczach), Zagłębia Lubin (16 goli w 21 meczach) czy GKS-u Tychy (16 goli w 30 meczach). Ostatnie lata spędził jednak z dala od ojczyzny – najpierw jako zawodnik japońskiej Nagoyi Grampus, a później w Omiyi Ardiji.

PŁOCCY POMOCNICY

Wzmocnień na rynku piłkarzy bezrobotnych szukać można nie tylko do formacji ataku ale też do drugiej linii. Uznawany w przeszłości za jednego ze zdolniejszych polskich rozgrywających Mateusz Szwoch od kilku tygodni nie jest już piłkarzem Wisły Płock. W barwach „Nafciarzy” grał przez wiele lat – zarówno na poziomie ekstraklasowym jak i pierwszoligowym – i może pochwalić się co najmniej przyzwoity liczbami. Dla tej drużyny zagrał łącznie we wszystkich rozgrywkach 179 razy, strzelając 22 gole i dorzucając 25 asyst. W CV ma też występy w Legii Warszawa (krótki epizod) oraz Arce Gdynia (170 występów). Wprawdzie jeszcze w czerwcu był łączony z Zagłębiem Lubin i Motorem Lubin, ale jak na razie nic z tego nie wyszło.

Szwoch często zresztą w centralnej części boiska współpracował z Dominikiem Furmanem. Prawdziwy weteran polskich boisk nie rozstał się jednak z Wisłą w dobrych relacjach – w połowie 2023 roku klub rozwiązał z nim umowę, a on uznał, że doszło do tego bezprawnie. Wkroczył więc na ścieżkę sądową, składając skargę i ostatecznie przegrywając tę walkę. Ostatni mecz ligowy rozegrał jednak 27 maja 2023 roku, a zatem ponad rok temu. Jeśli więc ktoś zapragnąłby mieć go w zespole, musiałby porządnie odkurzyć tego zawodnika.

Wśród zawodników z kartą na ręku są jeszcze inni – jak choćby Piotr Janczukowicz. 24-latek wprawdzie wiosną spadł z ŁKS-em z Ekstraklasy, ale sam ma za sobą całkiem przyzwoite dwa sezony (wcześniej również w I lidze).

Po niemal całej karierze spędzonej w Anglii wciąż bez zajęcia pozostaje z kolei Bartosz Białkowski. Bramkarz w lipcu świętował 37. urodziny, ale – jak to w przypadku bramkarzy bywa – metryka nie powinna być decydująca. Doświadczony jest też 34-letni Artur Sobiech, z którym kontraktu nie przedłużył Lech Poznań, a przecież to zawodnik z 18 golami w Bundeslidze i 37 w Ekstraklasie (choć trzeba uczciwie przyznać, że ostatnio trafiał rzadko). A chrapkę na grę mogą też mieć jeszcze Tomasz Kupisz (drugoplanowa postać mistrzowskiej Jagiellonii) czy Patryk Mikita (zaprawiony w bojach zwłaszcza na zapleczu ESA).

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Zbigniew Jakubas uderzył w… Wisłę Kraków. Jaśniej się nie da!
Kosta Runjaić czaruje we Włoszech. Z 0:2 do 3:2 i Udinese jest liderem Serie A
Raków będzie miał jeszcze jednego nowego zawodnika? Trwają testy sportowe
Kolejny trener klubu Ekstraklasy może stracić pracę? “Najbliższy mecz będzie kluczowy”
Klub miliardera zgłasza się po Nicolę Zalewskiego. To może być hit!
Reprezentant Polski nagrodzony przez znany klub. Duże wyróżnienie!
Fala krytyki po ogłoszeniu cen biletów na Ligę Konferencji. Kibice Legii wściekli
Wschodząca gwiazda Legii podjęła decyzję? Znamy najnowsze doniesienia
Pod tym względem Kane jest lepszy od Lewandowskiego. Niesamowite osiągnięcie!
Niezwykłe tło sytuacji w meczu Lechia – Radomiak