HomePiłka nożnaBayern został na lodzie. Czas na rezerwowe opcje

Bayern został na lodzie. Czas na rezerwowe opcje

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Choć wszystko wskazywało na to, że Julian Nagelsmann wróci w lecie do Bayernu Monachium, w piątek przedłużył kontrakt z niemiecką federacją. A to oznacza, że działacze bawarskiego klubu zostali na lodzie.

Thomas Tuchel

ddp media GmbH / Alamy

Wymarzeni kandydaci poza zasięgiem

Od końca lutego wiadomo, że Thomas Tuchel wraz z końcem sezonu przestanie pełnić funkcję szkoleniowca Bayernu. Dziennikarze namiętnie prześcigają się więc w domysłach, kto może zostać jego sukcesorem. Sprawy nie ułatwił kilka tygodni temu Xabi Alonso, który – wbrew wszelkim przewidywaniom – postanowił pozostać jeszcze na co najmniej rok w Leverkusen i tym samym wypisał się z wyścigu o atrakcyjne stołki, bo przecież nowego trenera poszukuje też Liverpool. W obliczu tej decyzji Baska wydawało się więc, że trop poprowadzi więc do Nagelsmanna. Wprawdzie przed rokiem aktualny selekcjoner niemieckiej reprezentacji został niespodziewanie zwolniony z klubu, ale istniało jednak wiele argumentów za tym, że byłby skłonny schować dumę do kieszeni, wymazać z pamięci gorzkie chwile i powrócić na Allianz-Arena.

Przede wszystkim w klubie nie pracują już Oliver Kahn i Hasan Salihamidzić, czyli osoby które – nie wtajemniczając nawet w ten proces Uliego Hoenessa – podjęły decyzję o zwolnieniu trenera. Poza tym Nagelsmann nigdy nie ukrywał, że Bayern to klub jest marzeń i jego dzieciństwa, że od zawsze czuł z nim emocjonalną więź. W okolicach miasta mieszka też jego rodzina, a on sam kupił efektowną willę nad brzegiem jeziora Tegernsee. Było również wiadomym, co potwierdził sam szkoleniowiec, że swoją przyszłość chce wyjaśnić jeszcze przed EURO 2024, więc w ostatnich tygodniach prasa podsycała spekulacje, informując o coraz bardziej zaawansowanych rozmowach pomiędzy stronami.

Opór w gabinetach

W piątek jednak – ni stąd, ni zowąd – federacja poinformowała o przedłużeniu kontraktu z 36-latkiem do 2026 roku. Marcowe mecze towarzyskie z Francją i Holandią wywołały ogromny entuzjazm w narodzie, pozwoliły na chwilę zapomnieć o straconych latach przygotowań do domowego turnieju i dały podstawy do wiary w to, że Niemcy przed własną publicznością nie dadzą plamy. Podekscytowany tymi występami był też sam Nagelsmann, który najwyraźniej czuje się coraz lepiej w roli selekcjonera. Choć zawsze podkreślał wagę możliwości, jakie daje codzienna praca w klubie i udoskonalanie drużyny dzień po dniu, najwidoczniej perspektywa wyjazdu z kadrą również na mundial do Ameryki Północnej okazała się najbardziej kusząca.

Jeśli jednak wczytać się w niemiecką prasę, można dojść do wniosku, że pragnienia zatrudnienia Nagelsmanna nie podzielali wszyscy w Bayernie. Świeżo upieczony duet menedżerski złożony z Christopha Freunda i Maxa Eberla rzeczywiście był podobno w pełni zdecydowany na ten ruch. Opór postawili jednak ludzie stojący w hierarchii klubowej nad nimi – jak choćby Karl-Heinz Rummenigge. Niewykluczone więc, że ten brak przekonania w strukturach Bayernu wyczuł sam zainteresowany, który uznał, że woli być tam, gdzie chcą go i szanują wszyscy. A tak jest w kadrze, z którą kontrakt przedłużył ostatnio dyrektor sportowy Rudi Voeller. 64-latek jest zachwycony pracą Nagelsmanna i już jakiś czas temu Eberl dał do zrozumienia, że ma świadomość intensywnej pracy, jaką legendarny niemiecki piłkarz wykonuje w sprawie utrzymania Nagelsmanna na stanowisku.

Alternatywy z defektem

Bayern dostał więc niespodziewanego gonga w połowie kwietnia. Najpierw ich wymarzony kandydat stwierdził, że lepiej dla niego będzie zostać jeszcze w Bayerze, a drugi na liście życzeń szkoleniowiec też postawił na wierność aktualnemu pracodawcy. Wysypały się więc monachijczykom dwie potencjalnie najlepsze opcje i zaczyna to trochę przypominać historię sprzed kilku lat. Wtedy też Bawarczycy nie zdołali przekonać żadnego ze swoich wymarzonych szkoleniowców i zmuszeni byli ratować się trenerem, który pod wieloma względami nie był uosobieniem ich marzeń. Wówczas pracę w klubie dostał Niko Kovac.

Teraz na rynku pozostaje kilku kandydatów do zakontraktowania w Bayernie – lecz przy każdym jest jakieś „ale”. Tym z największym nazwiskiem i najbardziej imponującym CV jest oczywiście Zinedine Zidane, ale – nie mówi po niemiecku i nigdy nie mia styczności z Bundesligą. Wymienia się również w spekulacjach Ralfa Rangnicka, ale – jest związany kontraktem z austriacką federacją i pewnie jak wszędzie chciałby być równolegle ważnym ośrodkiem decyzyjnym.

W kręgu zainteresowań są również Roberto De Zerbi (ale to wciąż trener młody, niedoświadczony i niesprawdzony na tym poziomie, poza tym również bez języka), Hansi Flick (ale jednak epizod w kadrze jest grubą rysą na wizerunku) czy Sebastian Hoeness (ale on przedłużył kontrakt ze Stuttgartem). Są więc działacze klubu z południa Niemiec w niewdzięcznym położeniu, bo ani nie mają za wiele czasu na znalezienie nowego trenera, ani też nie będą raczej do następcy Tuchela w stu procentach przekonani.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Hetel pozostawił w debiucie dobre wrażenie. On sam czuje niedosyt
Kibice Zagłębia nie spodziewali się tego. “Niektórzy już spisali mnie na straty”
Legia ma się z czego cieszyć. Wypożyczony gracz zrobił furorę
Manchester United zgarnie gwiazdę? To mogłoby być ogromne wzmocnienie
Kane się nie zatrzymuje! Kolejny hattrick na koncie. Bayern rozbił Augsburg
Wisła dzieli się punktami ze Stalą. Piękny gol Zwolińskiego [WIDEO]
Odmieniony Śląsk remisuje z Jagiellonią! Jezierski z wejściem smoka
“Płuca Barcelony” wracają na dobre. Kibice długo czekali na tę wieść
Neymar zasugerował gdzie trafi? To może być hit
Dwie kontuzje w Śląsku. Klub oficjalnie potwierdził