Szalona pierwsza połowa w Niecieczy
Już od pierwszych minut spotkania widać było, że obie ekipy chcą postawić w sobotę na ofensywę. Po pierwszej akcji wykreowanej przez łodzian, inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze. Ale zapewne nawet oni nie spodziewali się, że ŁKS wyręczy ich w zdobywaniu bramek.
W piątej minucie meczu naciskany przez rywala Łukasz Wiech zdecydował się uspokoić sytuację przed polem karnym, oddając piłkę do Aleksandra Bobka. Młodzieżowiec złożył się do przyjęcia i… nie zdołał tego zrobić. Futbolówka minęła jego nogę, wpadła do bramki, przez co stoper zaliczył niespodziewaną bramkę samobójczą.
Pierwsza bramka jedynie dała gospodarzom wiatr w żagle. Słoniki absolutnie zdominowały łodzian, co chwila meldując się w okolicach ich pola karnego. Szybko przyniosło to efekt, bowiem już w 16 minucie wynik spotkania podwyższył Kacper Karasek.
Jakub Dziółka nie zamierzał czekać zbyt długo i pierwszą zmianę przeproewadizł jeszcze przed przerwa. W 37 minucie na placu gry pojawiła się jedna z gwiazd Rycerzy Wiosny – Pirulo. Hiszpan zastąpił mocno niewidocznego w meczu Mateusza Wysokińskiego.
Minutę później ŁKS złapał kontakt. W akcję bramkową zaangażowany był inny z Hiszpanów, Andreu Arasa. Skrzydłowy wypatrzył po drugiej stronie boiska Antoniego Młynarczyka i posyłając mu długą piłkę zagwarantował mu niemalże sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Młodzieżowiec miał delikatne problemy z opanowaniem piłki, ale kiedy już ta sztuka mu się udała, huknął pod poprzeczkę, znakomitym strzałem umieszczając piłkę w bramce.
Przed przerwą kolejne okazje do podwyższenia wyniku mieli jeszcze gospodarze, ale Aleksander Bobek nie dał się pokonać. Po pierwszej połowie więcej powodów do radości, tak jak i argumentów na boisku, mieli więc piłkarze lidera Betclic 1. Ligi.
ŁKS zagrał do końca
W drugiej części spotkania tempo nieco spadło. Wciąż była to otwarta wymiana ofensywnych akcji, jednak już nie tak częstych i groźnych jak wcześniej. Optycznie cały czas nieco większą inicjatywę mieli gospodarze, ale konkrety dołożyli od siebie łodzianie.
W 76 minucie meczu biegnący z piłką na prawnym skrzydle Jędrzej Zając wypatrzył nabiegającego z głębi pola Michała Mokrzyckiego i obsłużył go wręcz idealnie. Pomocnik z dużym sprytem podciął futbolówkę nad bramkarzem, ta mozolnie turlała się jeszcze do bramki, ale z asekuracją Mokrzyckiego zdołała do niej dolecieć.
Do ostatniego gwizda sędziego końcowy wynik cały czas wisiał na włosku. Swoje okazje na wyrwanie trzech punktów miały obie drużyny, ale zawiodły celowniki. Więcej bramek nie padło, więc w spotkaniu na szczycie tabeli obejrzeliśmy podział punktów.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:2 ŁKS Łódź
Bramki: Wiech (s.) 5′, Karasek 16′, Młynarczyk 38′, Mokrzycki 76′
Żółte kartki: Hilbrycht, Trubeha – Głowacki, Mokrzycki, Kupczak, Pirulo, Alastuey
Termalica: Chovan – Hilbrycht, Putivtsev, Isik, Kasperkiewicz – Dombrovkiy, Wolski, Strzałek – Ambrosiewicz, Zapolnik, Fassbender
ŁKS: Bobek – Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki, Wysokiński – Arasa, Feiertag, Młynarczyk