ROZCZAROWUJĄCE GWIAZDY
Nie jest oczywiście tak, że trudno dojrzeć na boisku piłkarzy, którzy zachwycaliby nas swoimi pomysłami. Niezmiennie błyskotliwy jest przecież Nico Williams, bezlitosny dla rywali Cody Gakpo, a wszystkie akcje ofensywne Niemców stempluje Toni Kroos, który wykonał jak dotychczas najwięcej podań ze wszystkich piłkarzy. Chyba jednak można mówić o lekkim niedosycie, bo przecież znacznie więcej wymagaliśmy od kilku piłkarzy wielkiego formatu. Kylian Mbappe miał wprawdzie problemy z rozbitym nosem, ale to raczej nie usprawiedliwia jego nieskuteczności, Cristiano Ronaldo nieskutecznie walczy z obrońcami, nie potrafi nas też zachwycić Phil Foden i moglibyśmy tak pewnie jeszcze wymieniać.
Jak to jednak w piłce i w życiu bywa, niepowodzenie jednego jest błogosławieństwem drugiego. Na pierwszoplanowe figury wyrastają bowiem bramkarze, którzy prześcigają się w spektakularnych paradach i wybronionych już nie tyle sytuacjach co meczach. To właśnie im w kontekście tego turnieju warto poświęcić najwięcej uwagi.
GRUZIŃSKI BOHATER
W rankingu uwzględniającym liczbę obronionych strzałów zdecydowanie najlepiej wypada Giorgi Mamardaszwili i można go chyba śmiało uznać za największe odkrycie tego turnieju na pozycji bramkarza. Oczywiście 23-latek nie jest zawodnikiem anonimowym, bo trudno tak mówić o piłkarzu mającym za sobą dwa i pół sezonu regularnej gry w Valencii. Szerszej publice nie był jednak tak dobrze znany, a udowodnił, że ma zadatki na zawodnika klasy światowej. Na Euro zaliczył aż 29 skutecznych interwencji i choć tego wyniku już nie wyśrubuje, bo Gruzja pożegnała się z turniejem, ma tak ogromną przewagę nad resztą, że trudno będzie go dogonić. Wychowanek Dinamo Tbilisi łączy w sobie imponujące warunki fizyczne z niesamowitym refleksem oraz gibkością i z pewnością trafił na radary wielu czołowych klubów.
Świetne występy ma też za sobą Gianluigi Donnarumma, czyli zawodnik o uznanej już marce, ale jednak mający za sobą niemałe turbulencje. Jego pozycja w PSG regularnie była kwestionowana, zdarzyło mu się popełnić sporo błędów i nawet przed startem Euro we Włoszech toczyła się dyskusja na temat potencjalnej zmiany między słupkami. Luciano Spalletti utrzymał jednak Guglielmo Vicario na ławce rezerwowych i raczej tego nie żałuje. Wielce prawdopodobne, że gdyby nie znakomite parady Donnarummy, Italia mogłaby w ogóle z grupy nie wyjść.
PARADY NA WAGĘ AWANSU
Mocnym punktem holenderskiego zespołu jest z kolei Bart Verbruggen, którego możemy wrzucić do tego samego worka co Mamardaszwiliego – a zatem piłkarzy grających na dobrym poziomie klubowym, ale jednak z potencjałem na coś więcej. 21-latek reprezentuje bowiem barwy angielskiego Brighton, gdzie w poprzednim sezonie nie grywał jednak regularnie. W Niemczech pokazuje się jednak z naprawdę dobrej strony. Podobnie zresztą jak Yann Sommer, który od wielu lat jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji Szwajcarii i nic nie robi sobie z tego, że po piętach depcze mu wyceniany na kilkadziesiąt milionów euro Gregor Kobel. Piłkarz Interu wprawdzie popełnił w tym turnieju jeden znaczący błąd, ale na jego szczęście bramka Roberta Andricha – gdy piłka uderzona z dystansu przeciekła po rękach golkipera – nie została uznana.
Niezwykle wysoki poziom trzyma Mike Maignan, który może nie ma zbyt wielu okazji do interwencji, ale gdy już musi się wykazać, trudno go pokonać. Podobnie jest zresztą z Manuelem Neuerem, choć przecież przed startem Euro był w bardzo słabej formie i kwestionowano nawet w Niemczech sens wystawiania tego zawodnika od pierwszej minuty. W międzyczasie też znakomite występy zaliczyli Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski, bohaterem końcówki spotkania z Austrią został Turek Mart Guenok, a awans do ćwierćfinału Portugalii dał Diogo Costa, który najpierw dał popis w dogrywce, a potem w rzutach karnych. Można by więc tak wymieniać i wymieniać, co pokazuje tylko, że to Euro zdecydowanie należy do bramkarzy. Kandydatów do miejsca w jedenastce turnieju nie brakuje, a jeszcze większy ból głowy sprawiłoby nam wybranie najefektowniejszej parady. Na placu boju pozostało ich już jednak tylko kilku i dopiero decydujące o kształcie strefy medalowej i ostatecznych rozwiązaniach mecze mogą wyłonić prawdziwego bohatera tych rozgrywek.