Gdy Piotr Zieliński trafił do Interu, to uspokajaliśmy, że w debiutanckim sezonie w Mediolanie będzie miał kłopot, aby przebić się do pierwszego składu. To prędzej miało nastąpić dopiero w kolejnych rozgrywkach. Problem w tym, że jego sytuacja – przynajmniej na teraz – stała się jeszcze trudniejsza, bo Polak rozczarował w pierwszym sezonie. Przypomnijmy, Zieliński w rozgrywkach Serie A 2024/25 rozegrał 26 meczów, ale na murawie spędził zaledwie 971 minut, zdobył dwie bramki i zanotował dwie asysty. Słowem, pełnił dość marginalną rolę.
Najlepszy mecz rozegrał jesienią z Juventusem (4:4), gdy zastąpił Hakana Calhanoglu i zdobył dwie bramki. Szkoda, że wiosną doznał kontuzji, bo z pewnością miałby więcej okazji do gier, skoro Inter grał na trzech frontach. Polaka bardziej można pochwalić za występy w Lidze Mistrzów, gdzie dobrze wyglądał na tle Arsenalu (1::0) czy Manchesteru City (0:0). Latem drużynę przejął Cristian Chivu, ale Zielińskiemu dokuczał uraz łydki, więc opuścił Klubowe Mistrzostwa Świata. W międzyczasie do Interu dołączyło dwóch nowych pomocników: reprezentant Chorwacji Petar Sucić oraz francuski kadrowicz Andy Diouf.
W poniedziałkowym meczu 1. kolejki Serie A Inter rozbił 5:0 Torino. I choć Chivu nie mógł skorzystać z Hakana Calhanoglu czy Davide Frattesiego, to Polak i tak nie znalazł się w pierwszym składzie. Tercet środkowych pomocników stworzyli: Nicolo Barella, 36-letni Henrich Mychitarian i właśnie Sucić, który błyskawicznie przeskoczył Zielińskiego w hierarchii. Włoch oraz Chorwat kończyli mecz z asystami i wieloma pochwałami.
– Jestem zadowolony z Petara, bo z własnego doświadczenie wiem, że nie łatwo grać w swoim pierwszym meczu na San Siro. Sucić pokazał jakość i charakter. Od razu wczuł się w swoją rolę i spełnił nasze wymagania taktyczne. Wykazał też cechy, których wcześniej nie widziałem, jak agresja i zdolność do pojedynków. Zagrał świetny mecz – chwalił go Chivu.
Polak, oraz Andy Diouf, pojawili się na boisku na ostatnie 11 minut, gdy już Inter prowadził 5:0. Sytuacja Zielińskiego w klubie nie jest łatwa, ale na razie wciąż jeszcze możemy zachować spokój, bo do tej pory jego kunsztem technicznym i boiskową inteligencją zachwycali się wszyscy jego trenerzy, a współpracował z m.in. Maurizo Sarrim, Carlo Ancelottim, Luciano Spallettim czy Simone Inzaghim. Większe obawy może mieć za to Jan Urban.
Kłopoty, kłopoty Urbana
Do tej pory największą bolączką reprezentacji Polski z reguły był środek obrony. Ale sytuacja nieoczekiwania się poprawiła. Urban prawdopodobnie wróci do formacji z czwórką obrony i możliwe, że duet stoperów będą tworzyli Jan Bednarek oraz Jakub Kiwior. Ten pierwszy wreszcie zaczął się dobrze spisywać w kadrze, a w ostatnich tygodniach błyszczy w FC Porto. Wkrótce jego kolegą klubowym zostanie Kiwior, więc możliwe, że wreszcie doczekaliśmy się pary stoperów na lata.
Nawet lewa obrona, która wydaje się piekielnie trudna do obsadzenia, może zostać zabezpieczona przez Jakuba Kamińskiego, który odżył w FC Koeln, a już w Wolfsburgu przyzwyczaił się do wszystkich pozycji na lewej stronie boiska. Palącym problemem dla Urbana wydaje się jednak środek pola. To oczywiście nic nowego, bo przecież Michał Probierz przez dwa lata nie był w stanie wymyślić optymalnej pomocy, co dobitnie pokazał casting na pozycję nr. “6”, gdzie w roli defensywnego pomocnika sprawdzanych było niemal dziesięciu piłkarzy.
A jak teraz wygląda sytuacja? Zieliński, 99-krotny reprezentant Polski, co prawda ostatni pełny mecz rozegrał w marcu, ale i tak będzie pewniakiem do pierwszego składu. Pytanie, kto zagra obok niego.
Stan środa pola kadry? Tak źle już dawno nie było…

Jakub Moder? Nie pojawi się na zgrupowaniu ze względu na kontuzję.
Kacper Urbański? Został skreślony w Bolonii i prawdopodobnie zostanie piłkarzem Mallorki, ale ostatni raz 90 minut zanotował w lutym w barwach Monzy…
Maxi Oyedele? Jeszcze nie powąchał murawy w tym sezonie, po transferze do RC Strassbourga.
Mateusz Bogusz? 24-letni ofensywny pomocnik wciąż nie podbił ligi meksykańskiej, chociaż oczekiwania były ogromne.
Wydaje się, że największe szanse u Urbana mogą mieć dwa dawni piłkarze Legii: Sebastian Szymański i Bartosz Slisz. Ten pierwszy jest ważnym ogniwem Fenerbahce, a drugi regularnie gra w Atlancie. Na powołanie mogą też liczyć Oskar Repka czy Jakub Piotrowski, którzy latem zmienili klubu. Jednak nasza druga linia nie zrobi wielkiego wrażenia na Holandii, gdzie w środku pola królują:
- Tijani Reijnders – nowy bohater Manchesteru City, kupiony z Milanu za ponad 50 mln euro
- Ryan Gravenberch – jeden z liderów Liverpoolu, mistrza Anglii
- Frenkie de Jong – który ma ponad 250 spotkań w Barcelonie
- Xavi Simons – 22-latek z RB Lipsk, wyceniany na 70 milionów euro
Na domiar złego Jan Urban narzeka, że przed wyjazdowym starciem z Holandią (4 września) nie będzie miał jednego normalnego treningu. Nie wszystkim jednak podoba się taka retoryka.
– Jak ja słyszę, że my znowu nie mamy czasu na trening, to się zastanawiam nad wysłaniem listu do UEFA, żeby reprezentacja Polski mogła zacząć trenować tydzień wcześniej niż wszyscy inni. Ludzie! Skoro my po treningu potrafiliśmy zagrać tak beznadziejny mecz jak ten w Helsinkach, to nie trzeba trenować, żeby zaprezentować się na tym samym poziomie. W meczu z Holandią nie bylibyśmy faworytami nawet, gdyby Piotr Zieliński grał w pierwszym składzie Interu, a Jakub Moder nie był kontuzjowany. Moim zdaniem, selekcjoner musi okiełznać zespół i przekonać piłkarzy, aby od pierwszej do ostatniej minuty dawali z siebie maksa. Dla mnie ważniejszym meczem jest domowe starcie z Finlandią, które odbędzie się po kilku dniach – stwierdził na antenie Kanału Sportowego Artur Wichniarek.
Po trzech kolejkach el. do mundialu 2026 Polacy mają na koncie sześć punktów – wygrali z Litwą (1:0) i Maltą (2:0), a przegrali z Finlandią (1:2). Sytuacja Urbana nie jest kolorowa przed debiutem. Wydaje się, że największą nadzieją jest fakt, że… futbolem nie zawsze rządzi logika.