HomeExtraLegia Warszawa zaczyna walkę o przyszłość. Najbliższe dni powiedzą prawdę

Legia Warszawa zaczyna walkę o przyszłość. Najbliższe dni powiedzą prawdę

Źródło: Kanał Sportowy/X

Aktualizacja:

Wielkimi krokami zbliżają się ostatecznie mecze sezonu Ekstraklasy. O tej porze Legia Warszawa zwykle myśli tylko o mistrzostwie Polski – ewentualnie o włączeniu się do walki o tytuł. Dziś legioniści muszą błyskawicznie odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nadchodzą bowiem sądne dni.

Legia Warszawa

MICHAL GACIARZ/ARENA AKCJI/NEWSPIX.PL

Legia Warszawa znów musi czekać na tytuł mistrza kraju

Legia Warszawa to jedyny polski klub, który przed każdym sezonem stawia sobie ultimatum pt. “mistrzostwo albo nic”. Owszem, dla Lecha Poznań, Rakowa Częstochowa i Jagiellonii Białystok brak tytułu byłby sporym rozczarowaniem. Dla Legii byłby zaś tragedią. Nie ma w Polsce drugiej drużyny, której podejście do trofeów byłoby tak zerojedynkowe. Nie ma kolejnego zespołu, w którym powiększanie gabloty byłoby uznawane za element tożsamości. 

Kibice z Łazienkowskiej czekają na kolejny tytuł już od sezonu 2020/21. Dla zespołu, który w latach 2012-2021 zdominował Ekstraklasę jest to olbrzymi cios. Wydawało się jednak, że latem zeszłego roku Legia miała prawo myśleć o odzyskaniu trofeum. Władze klubu wydały na transfery łącznie ponad dwa miliony euro. Do Warszawy trafiło dziewięciu zawodników – w tym m.in. Jean-Pierre Nsame, Ruben Vinagre i Luquinhas. 

Legia Warszawa - transfery w letnim okienku.
screen: Transfermarkt

Już przed przerwą zimową można było przypuszczać, że oczekiwania kibiców znów nie zostaną spełnione. Mówiło się nawet, że pracę może stracić Goncalo Feio. Ostatecznie Portugalczyk uratował się dzięki zmianie systemu i ważnej wygranej z Realem Betis w pierwszym meczu fazy ligowej Ligi Konferencji. 

Można powiedzieć, że władze Legii próbują naprawić błędy z przeszłości. Feio dostał drugą szansę – a to coś, czego nie może powiedzieć wielu trenerów, którzy prowadzili Legię w ostatnich latach. Problem w tym, że na razie były szkoleniowiec Motoru Lublin nie potrafi zapanować nad kryzysem. 

Puchar Polski będzie kluczowy dla Legii

Ligowa czołówka już dawno odjechała legionistom. Raków Częstochowa, Jagiellonia Białystok i Lech Poznań przekroczyły już granicę 50 punktów, a Legia ledwo dobrnęła do 40 „oczek”. Dla porównania – w ostatnich latach zdarzało się, że ekipa z Łazienkowskiej zbliżała się do tego wyniku przed rozpoczęciem rundy wiosennej. 

Różnice pomiędzy Legią a wyróżniającymi się drużynami doskonale pokazują statystyki. Średnia punktów ekipy Goncalo Feio w meczach z drużynami z dolnej połowy tabeli to 1,87. Gdy legioniści grają z zespołem z góry tabeli, średnia spada do 1,2. Gdyby Legia grała z czołową dziewiątką przez cały sezon, zajmowałaby teraz 13. miejsce w lidze. Nic dziwnego, że w tym sezonie stołeczna ekipa ma większe szanse na triumf w Lidze Konferencji (2%) niż w PKO BP Ekstraklasie (0,1%). 

Obecnie 15-krotny mistrz Polski musi skupić się na grze o europejskie puchary. Nawet jeśli uznamy, że Lech, Jagiellonia i Raków są już poza zasięgiem Legii, zespół z Warszawy wciąż może dopiąć swego. Jest na to kilka sposobów: 

  • zajęcie czwartego miejsca w lidze i liczenie na to, że zwycięzca Pucharu Polski stanie na ekstraklasowym podium
  • wygranie Ligi Konferencji
  • wygranie Pucharu Polski 

Najbardziej prawdopodobna wydaje się ta ostatnia opcja. Oprócz Legii w stawce jest jeszcze Ruch Chorzów, Puszcza Niepołomice i Pogoń Szczecin. Można więc zakładać, że ostatnie dziewięć meczów ligowych nie będzie mieć dużego znaczenia w porównaniu ze spotkaniami Pucharu Polski. Legia nie przyzwyczaiła swoich kibiców do takich kalkulacji, ale w tym roku sytuacja jest wyjątkowa. Porażka w meczu z Ruchem Chorzów – lub w potencjalnym finale – będzie katastrofą, i to nie tylko ze względów sportowych. 

Legia ma problemy finansowe

Legia wciąż płaci karę za brak jasnej strategii, ciągłe zmiany na stanowisku trenera i niezbyt udane wzmocnienia. Wszystko to sprawiło, że w latach 2017-2020 legionistom nie udało się zakwalifikować do fazy grupowej europejskich pucharów. W tym czasie ekipę z Łazienkowskiej pokonywał m.in. Spartak Trnawa, F91 Dudelange i Sheriff Tyraspol. Choć w ostatnich trzech sezonach Legia wróciła do Europy, wciąż nie udało się zasypać gigantycznej dziury w budżecie. W styczniu klub opublikował sprawozdanie finansowe za sezon 2023/24. Okazało się, że łączne zadłużenie Legii wynosi aż 182 miliony złotych. 

Jeśli legioniści chcą wyjść z dołka, muszą grać przynajmniej w fazie ligowej Ligi Konferencji. Analitycy z portalu „Football Meets Data” wyliczyli, że Legia jest jedną z niewielu drużyn, która na grze w turnieju zarobiła ok. 10 milionów euro (prawie 42 miliony złotych – red.). Można się więc spodziewać, że wpływy z rozgrywek będą stanowić dużą część przychodów klubu. 

Należy też pamiętać o tym, że w sezonie 2024/25 legioniści wydali ponad siedem milionów euro na nowych piłkarzy. Na razie ciężko powiedzieć, czy zwróci się choć jeden z nowych nabytków. Co więcej, w składzie ekipy Goncalo Feio wyraźnie brakuje graczy o potencjale sprzedażowym. 

A to jeszcze nie koniec, ponieważ do tego dochodzą zobowiązania wobec Dariusza Mioduskiego oraz kredyt na budowę ośrodka Legia Training Center w Książenicach. Problemy finansowe polskiego giganta nie znikną za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wszystko wskazuje na to, że na ten moment europejskie puchary są jedyną receptą na olbrzymie problemy klubu. Można nawet powiedzieć, że dla Legii to kwestia „być albo nie być”. 

Goncalo Feio – osąd bohatera

W tabeli rundy wiosennej Legia zajmuje dopiero 10. miejsce. Po przerwie zimowej podopieczni Goncalo Feio stracili punkty m.in. z Radomiakiem Radom, Motorem Lublin i Koroną Kielce. Kiepskie wejście w rundę spowodowało, że znów pojawiają się spekulacje dotyczące przyszłości trenera z Portugalii. Nie brakuje głosów, że to właśnie on ponosi odpowiedzialność za problemy klubu. Trzeba przyznać, że za jego kadencji niewielu piłkarzy zrobiło wyraźny postęp. Prawdę mówiąc, do tego grona można zaliczyć jedynie Ryoyę Morishitę i Steve’a Kapuadiego. 

Legia Warszawa na 10. miejscu w tabeli rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy.
screen: 90minut.pl

Co więcej, młody szkoleniowiec potrafi utrudniać sobie życie dziwnymi decyzjami. Pierwsza z nich miała miejsce na samym początku wiosny. Feio dał Vladanowi Kovaceviciowi miejsce w pierwszym składzie po kilku dniach pobytu na Łazienkowskiej. Choć Portugalczyk szybko zrozumiał swój błąd, można przypuszczać, że postawienie na Bośniaka nie przypadło szatni do gustu. Z kolei przed meczem z Jagiellonią Białystok w ćwierćfinale Pucharu Polski 35-latek postanowił odsunąć Rafała Augustyniaka od kadry meczowej. Takich decyzji raczej nie podejmuje trener, który jest pewny swego. 

Brak konsekwencji widać też w podejściu do młodzieży. Gdy Feio przychodził na Łazienkowską, twierdził, że jest trenerem całego klubu, a nie tylko pierwszej drużyny. Miał obserwować klubowe rezerwy, a także „produkty” najnowocześniejszej akademii w Polsce. Wydawało się, że to Portugalczyk wreszcie da szansę młodym talentom. Tymczasem Legia zajmuje 12. miejsce w tabeli Pro Junior System.

Pro Junior System - klasyfikacja w sezonie 2024/25.
screen: laczynaspilka.pl

Jest jednak druga strona medalu. Feio trenerem idealnym nie jest, ale udało mu się awansować do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Jakby tego było mało, w sezonie 2024/25 Legia dysponuje najlepszą ofensywą. Legioniści strzelili aż 48 bramek w 25 meczach ligowych. Należy to docenić – zwłaszcza, że kadra zbudowana przez Jacka Zielińskiego pozostawia wiele do życzenia. O ilu piłkarzach Legii możemy dziś powiedzieć, że są najlepszymi graczami Ekstraklasy na swojej pozycji? 

Michał Żewłakow oceni Feio

Władze klubu mają teraz trudny orzech do zgryzienia. Łatwo sobie wyobrazić, że po zakończeniu sezonu Feio odejdzie z klubu – zwłaszcza, że jego kontrakt wygasa już w czerwcu. Portugalski trener przyznaje, że negocjacje w sprawie przedłużenia umowy nie są zaawansowane. 

Czy liczę, że rozmowy w tej sprawie nabiorą rozpędu? Muszą nabrać – w jedną lub drugą stronę – bo nie zostało wiele czasu. To, co mogę robić, to pracować najlepiej, jak potrafię, inspirować ludzi dookoła siebie, by to samo czynili – powiedział 35-latek cytowany przez portal Legia.net.

Wszystko zależy teraz od tego, co zrobi Michał Żewłakow, który wrócił na stanowisko dyrektora sportowego Legii. Były reprezentant Polski musi mieć świadomość tego, że zakończenie współpracy z Feio nie będzie dobrze świadczyć o władzach klubu. Prawda jest taka, że przebieg kadencji Portugalczyka był do przewidzenia. Jego porywczość, skłonność do starć z członkami zarządu i zaskakujące decyzje przerobili już w Motorze Lublin – z tą różnicą, że w Lublinie Augustyniakiem był Sebastian Rudol, a Radosława Mozyrko zastąpił Paweł Tomczyk. Legia to nie Titanic, który zobaczył potężną górę lodową w ostatniej chwili. Stołeczny klub nie będzie mógł powiedzieć, że pewnych błędów nie dało się uniknąć. 

Nie ma co ukrywać – Goncalo Feio rozpoczyna grę o posadę. Traf chciał, że oceniać Portugalczyka będzie człowiek, który zna go jeszcze z czasów pracy w akademii Legii. Czas pokaże, czy to pomoże opiekunowi stołecznej ekipy. Niewykluczone, że zapłaci stanowiskiem, jeśli legionistom powinie się noga w Pucharze Polski. To jednak nic w porównaniu z kosztami, jakie poniósłby cały klub. Krótko mówiąc – porażka może być początkiem chudych lat na Łazienkowskiej. Owszem, w Warszawie nikt nie wyobraża sobie, że Legię miałby pokonać Ruch, Puszcza bądź Pogoń. Czekanie cztery lata na tytuł mistrzowski też było kiedyś scenariuszem z najgorszego koszmaru. Dziś to rzeczywistość. 

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

PULULU I POL: OFERTA Z LECHA, BETIS W LK, KULISY SZATNI I… DUCH PUSZCZY
Goncalo Feio niepewny przyszłości w Legii Warszawa. Kluczowa rozmowa przed trenerem!
Pogoń Szczecin w finale Pucharu Polski! Portowcy lepsi od Puszczy Niepołomice
Ta drużyna jest już jedną nogą w Ekstraklasie! Prawie sto procent szans!
Jagiellonia może zagrać bez kibiców w Superpucharze! Co na to Afimico Pululu?
Andrea Pirlo może objąć klub reprezentanta Polski! Kuriozalna sytuacja
Mikel Arteta zapowiedział wielkie transfery! Kibice Arsenalu przebierają nogami!
Jude Bellingham ujawnił swój wymarzony klub! Odważna deklaracja!
Duże wyróżnienie dla polskiej sędzi. UEFA wysyła ją na Euro
Manchester City ma poważny problem. Pep Guardiola potwierdza!