HomePiłka nożnaUrban: Nos do transferów, filozofia jak w Leverkusen. Stuttgart gra pięknie. Poznajcie jego architekta

Urban: Nos do transferów, filozofia jak w Leverkusen. Stuttgart gra pięknie. Poznajcie jego architekta

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Fabian Wohlgemuth w bardzo krótkim czasie doszlusował do grona najlepszy dyrektorów sportowych w Bundeslidze, mimo iż pracuje w Stuttgarcie zaledwie od końcówki 2022 roku.

Fabian Wohlgemuth

Fabian Wohlgemuth. Fot. imageBROKER/Michael Weber

Przejął on wtedy pałeczkę po odchodzącym z klubu Svenie Mislintacie i krok po kroczku układał wszystkie klocki po swojemu. Kombinacja sprawnego zarządzania, właściwych decyzji personalnych, a także dar przekonywania sprawiły, że klub odda mu za chwilę w ręce odpowiedzialność za cały pion sportowy i promuje na stanowisko członka zarządu do spraw sportowych. Jego bezpośrednim podwładnym, a więc człowiekiem, który zajmie się tym, czym w dużej mierze dotychczas zajmował się Wohlgemuth, będzie wychowanek Stuttgartu, członek mistrzowskiej drużyny z 2007 roku – Christian Gentner.

Mały Bayer

Stuttgart zadziwia w tym sezonie piłkarski światek w Niemczech. Drużyna, która w poprzednim sezonie utrzymała się w lidze po barażach z HSV, rzuca dziś wyzwanie Bayernowi Monachium i walczy z nim na równych prawach o wicemistrzostwo. Liga Mistrzów zdaje się być na wyciągnięcie ręki i wielka w tym zasługa wspomnianych wcześniej Mislintata oraz Wohlgemutha właśnie. To Mislintat położył podwaliny pod dzisiejsze sukcesy, bo z obecnej pierwszej jedenastki VfB aż siedmiu zawodników (Waldemar Anton, Josha Vagnoman, Hiroki Ito, Atakan Karazor, Chris Fuehrich, Enzo Millot i Serhou Guirassy), przyszło do klubu właśnie za czasów poprzedniego zarządzającego. Tyle tylko, że byli oni wtedy w większości przypadków jedynie promesą na lepszą przyszłość.

Teraźniejszość wyglądała o wiele gorzej, przez co do dziś, o pracy Mislintacie w Stuttgarcie wielu nie ma najlepszego zdania. Pozostawił on jednak po sobie bardzo solidny fundament, na którym Wohlgemuth buduje imponującą konstrukcję, dokonując cudów za relatywnie niewielkie pieniądze. Najważniejszym jego ruchem było oczywiście sięgnięcie po Sebastiana Hoenessa, który odmienił Stuttgart jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. VfB to niemal kopia Bayeru Leverkusen. Podobna struktura, podobne nastawienie, podobna filozofia. Są elastyczni taktycznie, grają pięknie dla oka, a w ataku pozycyjnym czują się nadzwyczaj komfortowo. No i jeszcze jedna paralela – o Sebastianie Hoenessie piłkarze mówią w samych superlatywach, podobnie jak i o Xabim Alonso. Widać, że metody byłego szkoleniowca Hoffenheim w pełni do nich trafiają. O wiele bardziej niż te, które dobierał sobie jego poprzednik – Bruno Labbadia.

Nos do transferów

Wohlgemuth wykazał się też świetnym wyczuciem, jeśli chodzi o transfery piłkarzy. Najpierw skasował blisko 50 mln €, puszczając w świat Mavropanosa, Sosę i Endo, a potem dorzucił Hoenessowi do pierwszej jedenastki Alexa Nuebela (wypożyczony z Bayernu, według najnowszych informacji zostanie w Stuttgarcie na jeszcze jeden sezon), Maximiliana Mittelstädta (rezerwowy w Hercie, dziś pewniak w jedenastce reprezentacji Niemiec na Euro), Angelo Stillera (lider środka pola) i Deniza Undava (wypożyczony z Brighton, 15 goli w samej lidze w tym sezonie) oraz kilku solidnych zmienników poszerzających kadrę (Woo-yeong Jeong, Jamie Leweling czy Anthony Rouault), w efekcie czego powstał miks, na bazie którego Sebastian Hoeness ugotował prawdziwie wykwintną potrawę.

Pewność w planowaniu

Najbardziej jednak Wohlgemuth zaimponował sprawnością przy przedłużeniach umów. W ostatnich miesiącach udało mu się na dłużej związać z klubem Hirokiego Ito, Enzo Millota, Waldemara Antona, Pascala Stenzela i Chrisa Fuehricha, a nade wszystko trenera Hoenessa, którym przecież interesowały się niemieccy potentaci, nie wyłączając Bayernu. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest z pewnością fakt, że niemal wszystkie te przedłużenia doszły do skutku dzięki wpisanym w nowe kontrakty klauzulom odstępnego. Zazwyczaj jest to zmora dyrektorów sportowych, choć Max Eberl, a więc obecny dyrektor sportowy Bayernu, powtarza na każdym kroku, że jest zupełnie inaczej i on akurat nie ma nic przeciwko takim zapisom. Na każdym z odchodzących piłkarzy VfB zarobi jednak całkiem przyzwoitą kwotę, między 20 a 30 mln €. Ma więc Wohlgemuth relatywnie jasną sytuację, a otrzymane za danego zawodnika środki, będzie mógł z miejsca zainwestować w jego następcę. Potem już wszystko w rękach i głowach skautów.

Do załatwienia pozostają Wohlgemuthowi do końca sezonu już tylko 3 sprawy – kwestie wykupienia wypożyczonych do VfB piłkarzy – Jamiego Lewelinga, Mahmouda Dahouda i Deniza Undava z ich macierzystych klubów. Sprawa jest o tyle prosta, że cała trójka ma wpisane w umowy klauzule wykupu. Z dwoma pierwszymi nie powinno być problemów, bo ich klauzule są „nieruchome” i relatywnie niskie (według doniesień niemieckich mediów 5 mln € za Lewelinga i 10 mln € za Dahouda), natomiast w przypadku Undava klauzula rośnie wraz z kolejnymi golami strzelanymi przez świeżo upieczonego reprezentanta Niemiec i na ten moment ma ona oscylować już w granicach 20 mln €, a to dla Stuttgartu może się okazać barierą nie do przeskoczenia. Przynajmniej na razie.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Leonardo Rocha ma w czym wybierać. Chętni tłumnie pojawią się w Radomiu
Flick odpowiedział na słowa Messiego. Szybka reakcja
Lechia Gdańsk w końcu wygra? “Zrobimy wszystko, aby wygrać”
Pogoń czeka na pierwszą wyjazdową wygraną. Wracają ważny zawodnicy
Ruben Vinagre był namawiany na Ekstraklasę już wcześniej. Rodak ujawnia
Barcelona bez Yamala. Co zrobi Flick?
Stadion Kotwicy Kołobrzeg zasypany. Na kilka godzin przed meczem
Liga Narodów: Poznaliśmy pary barażowe. Z nimi mogli zagrać Polacy
Szymański jest na liście trzech klubów. Fenerbahce stawia warunek
Rekord transferowy 1. ligi. Według doniesień Bogacz wybrał już nowy klub