Wciąż żywa dyskusja o decyzji Marciniaka i jego zespołu
O środowym półfinale Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt i Bayernem Monachium mówi się do dziś. Jedną sprawą jest to, czego po raz kolejny dokonał Real Madryt. W końcowych minutach Joselu strzelił dwa gole i odmienił wynik, zapewniając “Królewskim” awans do wielkiego finału.
Mnóstwo dyskusji dotyczyło również pracy Szymona Marciniaka i jego zespołu sędziowskiego. Kontrowersje dotyczyły ostatniej akcji meczu, po której Matthijs de Ligt trafił do siatki i wydawało się, że zapewnił Bayernowi dogrywkę. Arbitrzy nie uznali jednak bramki, dopatrując się pozycji spalonej.
Marciniak stracił szansę na mecz otwarcia?
Niemal od razu po tym spotkaniu zaczęto się zastanawiać, czy i jeśli tak, to w jakim stopniu decyzja ta zadziała na niekorzyść Szymona Marciniaka, jeśli chodzi o sędziowanie meczów na Euro 2024. Spekulowano bowiem, że Polak ma sporą szansę na nominację do meczu otwarcia pomiędzy Niemcami i Szkocją.
Brytyjski dziennik “Daily Mail” twierdzi, że nadzieje na to, że tak się stanie są obecnie “bliskie zeru”. Dopóki jednak UEFA nie opublikuje konkretnych komunikatów dotyczących nominacji arbitrów na poszczególne spotkania, takie informacje należy traktować w kategorii spekulacji.
Wiadomo jednak, że Marciniak nie będzie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek. Po środowym starciu Realu z Bayernem wróci do pracy już w najbliższą niedzielę. Został bowiem wyznaczony na głównego arbitra hitu 32. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań i Legią Warszawa.