Kontrowersyjna sytuacja zdarzyła się w 29. minucie meczu Holandia – Turcja przy wyniku 0:1. Xavi Simmons prowadził piłkę, chciał minąć z nią Merta Muldera i wtedy nadepnął mu na nogę.
Chciał zagrać piłkę, ale nadepnął korkami na nogę rywala
– To jest jasne, że Xavi Simmons chciał zagrać piłkę i zapewne nadepnął na Merta Muldera niechcący, ale fakty są takie, że wyglądało to bardzo źle – mówi Rafał Rostkowski, były sędzia główny i sędzia asystent, ekspert TVP Sport i KanalSportowy.pl. – W poprzednim sezonie w Polsce sędziowie wielokrotnie karali piłkarzy czerwoną kartką, jeśli zagranie piłki czy próba zagrania piłki kończyła się kopnięciem czy nadepnięciem korkami na nogę rywala. Ba, bywało nawet gorzej, jak na przykład w sytuacji z Bartoszem Kapustką, który w meczu Legia – Radomiak upadł na stopę rywala swoim tyłkiem i też zobaczył za to czerwoną kartkę.
Rostkowski zaznacza jednak, że nie krytykuje decyzji polskich sędziów, ponieważ pokazując czerwone kartki w podobnych sytuacjach kierowali się oni chęcią ochrony zdrowia zawodników. Takie mieli wytyczne z Kolegium Sędziów PZPN.
Interpretacje UEFA są wyraźnie inne od interpretacji PZPN
– Problem w tym, że interpretacje takich i podobnych zdarzeń przez UEFA są zupełnie inne – podkreśla Rostkowski. – W czasie Euro 2024 widać to bardzo wyraźnie. Sytuacja z żółtą kartką dla Xaviego Simmonsa za nadepnięcie na nogę Merta Muldera to tylko kolejny przykład. Wcześniej sędzia Glenn Nyberg ze Szwecji nawet nie odgwizdał faulu, gdy w meczu Rumunia – Ukraina jeden z zawodników kopnął piłkę i potem w jednym tempie trafił z rozpędu korkami w kolano rywala. Szymon Marciniak uznał gola dla Belgii, choć strzelający gola Kevin De Bruyne tuż po kopnięciu piłki trafił korkami w okolice kolana bramkarza Rumunii – przypomina nasz ekspert.
Rostkowski twierdzi, że gdyby Clement Turpin pokazał Holendrowi czerwoną kartkę, byłaby to decyzja formalnie niepodważalna, ale żółta kartka też jest decyzją akceptowalną.
Nie można wrzucać wszystkich przypadków do jednego worka
– Skoro interpretacje UEFA i PZPN tak bardzo się różnią, to znaczy, że jedna z nich jest wadliwa, albo skorygowane powinny być obie. Do tego się skłaniam. Nie można wrzucać do jednego worka wszystkich sytuacji tylko dlatego, że kopiący piłkę trafia rywala korkami. Okoliczności takich zdarzeń są przecież czasem bardzo różne. Gdy zawodnik kopie piłkę, ale przy tym nie dba o zdrowie rywala i świadomie naraża go na poważną kontuzję, to nie można wobec takiego faulującego stosować żadnej taryfy ulgowej. Jeżeli jednak zawodnik kopie piłkę tak jak może i powinien, a w momencie robienia zamachu nogą nie ma przed nim przeszkody w postaci przeciwnika ani choćby jego nogi, ale spóźniony rywal niejako sam w ostatniej chwili podkłada się pod korki kopiącego piłkę, to w takich sytuacjach według mnie racjonalna jest interpretacja zaprezentowana przez Nyberga i Marciniaka. Takie rozróżnienie trzeba wprowadzić również w polskich interpretacjach i mam nadzieję, że Kolegium Sędziów PZPN nad tym pracuje, aby w nowym sezonie niepotrzebnie nie wykluczać piłkarzy z gry – mówi Rostkowski.
Grający w pełnym składzie Holendrzy wygrali z Turkami 2:1.
(mar)