Victor Osimhen, Ciro Immobile, Edin Dżeko, Dusan Tadić, Youssef En-Nesyri, Michy Batashuayi, Dries Mertens i Mauro Icardi. Co łączy te gwiazdy ligi tureckiej? Fakt, że oni wszyscy w klasyfikacji strzelców widzą jedynie plecy Krzysztofa Piątka, autora 13 bramek i najskuteczniejszego napastnika rozgrywek. Napastnika, który na półmetku obecnego sezonu ma zaledwie cztery gole mniej, niż uzbierał w całym poprzednim (17).
Zresztą skuteczność Piątka jest imponująca, nawet gdy porównamy go ze wszystkimi napastnikami z czołowych 10 lig świata. W tym sezonie, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Piątek strzelił już 23 gole. Więcej bramek zdobyli jedynie: Viktor Gyokeres ze Sportingu (32) i Robert Lewandowski z Barcelony (26). Powtórzmy: Piątek jest trzecim najskuteczniejszym napastnikiem w ligach TOP 10.
To oznacza, że Polak wyprzedził m.in. Mohameda Salaha z Liverpoolu, Erlinga Haalnada czy Harry’ego Kane’a (wszyscy mają po 21 trafień), a także Raphinhę z Barcelony (19), Kyliana Mbappe i Viniciusa Juniora z Realu (14 i 13).
”Pio” znów staje się gorącym nazwiskiem na rynku transferowym i kolejny raz przypomina nam, że żaden inny polski piłkarz w XXI wieku nie miał tak szalonej kariery, co on. Ale po kolei. Cofnijmy się o kilka lat do przełomu 2018 i 2019 roku.
Twarz Piątka gościła na okładce słynnej „La Gazzetty dello Sport” porównywalnie często, co zdjęcia Cristiano Ronaldo. Hitem internetu była charakterystyczna cieszynka Polaka, dzięki której zyskał przydomek “Il Pistolero”, czyli rewolwerowiec. Włoscy dziennikarze zaczęli go porównywać do Andrija Szewczenko, legendy Milanu i ostatniego zdobywcy Złotej Piłki ze wschodniej Europy. Przesadny entuzjazm udzielił się także Polakom. Pamiętacie jeszcze książkę “Krzysztof Piątek. Piłkarski geniusz”?
W hiszpańskiej prasie łączyli Piątka z transferem do Barcelony czy Realu i wcale nie było to mocno przesadzone, skoro w Madrycie w podobnym okresie wylądował Luka Jović. ”Il Pistolero” ostatecznie trafił do Milanu, również wielkiego klubu, ale pogrążonego w kryzysie. Piątek przywitał się z Milanem z przytupem. Po 10 spotkaniach Serie A miał na koncie osiem bramek, a pokonywał m.in. bramkarzy Romy, Atalanty i Juventusu. Trafiał też do siatki Napoli, i to dwukrotnie, ale w Coppa Italia.
Polacy oszaleli na punkcie Piątka. Stacja Eleven Sport biła swoje rekordy oglądalności, gdy średnio pół miliona kibiców śledziło mecze Milanu. To były znacznie lepsze wyniki od hitów polskiej Ekstraklasy, a nawet El Clasico. Rekordy oglądalności Piątka, przebił dopiero Robert Lewandowski, gdy założył koszulkę Barcelony.
Po roku Piątka na San Siro zapomniano już o porównaniach do Szewczenki. Milan bez żalu oddał Polaka do Herthy Berlin i wręcz się cieszył, że odzyskał przynajmniej 27 milionów z 35, które zainwestował, wykupując go z Genoi.
W styczniu 2020 roku Piątek został napastnikiem Herthy, na której czele stał Juergen Klinsmann, który twierdził, że to najbardziej ekscytujący projekt piłkarski w Europie. Jednak projekt „Big City Club” okazał się niewypałem. Podobnie, jak i Piątek w Bundeslidze. Polak zanotował 12 bramek w 56 spotkaniach i musiał zacząć szukać szczęścia na wypożyczeniach. Wrócił do Włoch, ale furory nie zrobił ani we Fiorentinie, ani w Salernitanie.
Przenosiny Piątka do Turcji
Piątek nie potrafił już znaleźć godnej ofert w ligach TOP 5, więc poleciał do Turcji. Nie podpisał jednak kontraktu z żadnym z klubów wielkiej trójki. Zamiast Galatasarayu, Fenerbahce i Besiktasu, zgłosił się Basaksehir. Turecka liga to liga wielkiej dysproporcji pomiędzy czołówką a dołem tabeli. Dla napastnika to jednak nie jest zła informacja, bo ze słabiakami można sobie wyśrubować statystyki. I taki był cel Piątka, by udowodnić światu, że mityczny sezon 2018/19, w którym strzelił 34 gole, nie był dziełem przypadku.
Ale początku Polaka w Turcji nie były zbyt kolorowe. Po 10 kolejkach poprzedniego sezonu nie miał na koncie żadnego gola. Ale po falstarcie się przebudził i zakończył rozgrywki z 17 trafieniami. Teraz ma raptem cztery gole mniej, choć jesteśmy dopiero na półmetku sezonu. I znowu o Piątku zrobiło się głośno. I znowu mówi się o potencjalnym transferze.
– Krzysztofem zaczynają się interesować poważne kluby. To są oczywiście kluby z topu tureckiego, ale też z TOP 5 w Europie. Ustaliłem również, że jest poważne zapytanie na poziomie 10 mln euro a tyle gdzieś będzie chciał Basaksehir za tego zawodnika, jeśli w ogóle pochyli się nad jego sprzedażą – z MLS-u – ujawnił Tomasz Włodarczyk z ”Meczyków”.
Piątek więc trafi, albo do lepszego klubu (Galatasaray czy Fenerbahce), albo do lepszej ligi (TOP 5), albo po prostu będzie grał za lepsze pieniądze (np. MLS). Najlepsza wiadomość dla kibiców jest jednak inna. Nie dość, że wciąż nie poznaliśmy ostatniego rozdziału najbardziej szalonej kariery polskiego piłkarza, to jeszcze wiele wskazuje, że przed 29-latkiem wciąż sporo wyzwań.