HomePiłka nożnaNiejasna przyszłość trzech filarów. Co zrobi Liverpool z umowami Salaha, Van Dijka i Alexandra-Arnolda?

Niejasna przyszłość trzech filarów. Co zrobi Liverpool z umowami Salaha, Van Dijka i Alexandra-Arnolda?

Źródło: Własne

Aktualizacja:

The Reds nie wydawali wielkich pieniędzy latem, bo nie jest tajemnicą, że priorytetem jest znalezienie w budżecie środków na przedłużenie kontraktów Mohamed Salaha, Virgila Van Dijka i Trenta Alexandra-Arnolda. Trzem być może największym gwiazdom zespołu obecne umowy kończą się w czerwcu.

Arnold, VVD, Salah - LFC vs Arsenal

Associated Press / Alamy

Zbilansowane wydatki

Odkąd Liverpool jest w rękach amerykańskich właścicieli, nie jest klubem, który wydaje dużo więcej, niż zarabia. Stabilny model finansowy i mądre budowanie kadry to atuty grupy FSG, co najlepiej pokazała kadencja Jürgena Kloppa. Nawet gdy kupowano wtedy drogich piłkarzy jak Virgil Van Dijk, Alisson czy później Darwin Nunez, to potrafił dobrze zarobić na sprzedaży Philippe Coutinho, Raheema Sterlinga, a później również Sadio Mane, ale przede wszystkim umiał zawsze sprzedać niechcianych piłkarzy za solidne kwoty, by przypomnieć Christiana Benteke, Mamadou Sakho, Danny’ego Ingsa, Dominica Solanke czy Jordona Ibe’a. Każdy przyniósł Liverpoolowi ponad 15 milionów funtów, a dwaj pierwsi nawet ponad po 30 milionów.

Nie może więc dziwić fakt, że minionego lata szefowie The Reds nie rzucali wielkimi pieniędzmi. Ich celem był defensywny pomocnik, który potrafi rozgrywać, jednak Martin Zubimendi odmówił i – znów, w typowy dla siebie sposób – Liverpool nie szukał na siłę planu B. Zamiast tego kupił bramkarza na przyszłość, płacąc za Giorgiego Mamardaszwilego i wypożyczając z powrotem do Valencii, a także dołożył zmiennika dla Mohameda Salaha w osobie Federico Chiesy w promocyjnej cenie. Wydał na nich o 5 mln funtów mniej, niż zarobił na odchodzących zawodnikach i to również standard. Na tle Big Six, Liverpool wydaje netto najmniej od lat.

Takie podejście miało jednak drugie dno. Wraz z końcem obecnego sezonu dobiegają końca kontrakty Salaha, Van Dijka oraz Alexandra-Arnolda. Każdy z nich jest na innym etapie kariery, jednak nie będzie przesadą stwierdzenie, że to trzej najlepsi gracze w zespole. Szefowie klubu nie chcieli ściągać drogich zawodników, którym trzeba dawać lukratywne umowy, bo wiedzą, że pieniądze mogą być potrzebne na przedłużenie kontraktów ze wspomnianą trójką. Pytanie tylko, czy uda się to w każdym z przypadków i warto przeanalizować je osobno.

Salah, czyli gracz spełniony

Najgłośniejszy i najczęściej obecny w mediach jest ostatnio przypadek Salaha. Egipcjanin dwa lata temu stał się najlepiej zarabiającym piłkarzem Liverpoolu, podpisując kontrakt na trzy lata i 350 tysięcy funtów tygodniowo. Już wtedy dało się wyczuć, że klub podchodzi ostrożnie do swojej gwiazdy, bo pod kątem sportowym broniło się podpisanie z nim dłuższego kontraktu. Rzecz w tym, że Salah będzie miał 33 lata chwilę po zakończeniu sezonu 2024/25 i wiele klubów Premier League nie jest skłonna płacić dużych tygodniówek zawodnikom w takim wieku.

Salah może być jednak innym przypadkiem niż wielu innych graczy 33-letnich. Jest świetnie przygotowany fizycznie i rzadko doznaje kontuzji – poprzedni sezon był pierwszym, w którym opuścił więcej niż trzy mecze dla The Reds, a i tak wcześniejsze przypadki to nie były „klasyczne” urazy, tylko w jednym przypadku wstrząśnienie mózgu, a w drugim koronawirus. Teraz znakomicie rozpoczął sezon i po trzech kolejkach Premier League ma trzy gole i trzy asysty. Posłużył mu odpoczynek, bo w lecie nie grał w żadnym turnieju z Egiptem i koledzy żartowali po powrocie do klubu z Euro czy Copa America, że jeszcze nie widzieli go tak szczupłego i przygotowanego pod względem kondycyjnym.

Salah nie jest też najstarszym z całej trójki – to miano należy do Van Dijka, o którym za chwilę – jednak może być najbardziej spełnionym na Anfield. Rozegrał 352 mecze dla Liverpoolu, w których strzelił 214 goli i zaliczył 92 asysty. Nie dość, że zbierał trofea z drużyną, to indywidualnie trzy razy był królem strzelców Premier League i dwa razy uznano go za najlepszego piłkarza ligi. To on najprędzej może uznać, że osiągnął z Liverpoolem wszystko, co chciał i poszukać nowych wyzwań. Zresztą po meczu z Manchesterem United dwa tygodnie temu, gdy dał kolejny koncert na Old Trafford w swojej karierze, dość jasno zasugerował, że może nie podpisać nowej umowy.

– Przyjechałem na ten stadion z myślą, że to może być moja ostatnia wizyta w karierze tutaj. Nikt nie rozmawiał ze mną o nowym kontrakcie, więc to nie zależy ode mnie, a od klubu. To mój ostatni sezon w Liverpoolu i chce się nim cieszyć, a nie myśleć o kontrakcie. Dzięki temu czuję wolność i mogę skupić się tylko na grze. Zobaczymy później, co będzie po sezonie – wyjawił Salah.

Takie słowa nieco zaskakują, ale z całej trójki nie tylko Egipcjanin osiągnął najwięcej, ale też Liverpool jest najlepiej przygotowany na jego odejście. Linia ofensywna z Luisem Diazem, Diogo Jotą, Darwinem Nunezem, Federico Chiesą, Codym Gakpo i czekającym w blokach Harveyem Elliottem to najlepiej obsadzona formacja w zespole. Oczywiście, Salah może podpisać nową umowę, jednak jego odejście zdziwiłoby najmniej.

Van Dijk, czyli pozostać liderem

W innym tonie na temat swojej przyszłości wypowiadał się Van Dijk. Obrońca The Reds podczas ostatniego zgrupowania reprezentacji Holandii przyznał, że nadal chciałby pełnić ważną funkcję i czuje odpowiedzialność za kierowanie młodszymi kolegami.

 Jestem liderem w obu drużynach (w kadrze i klubie – przyp. red.) i z pewnością chciałbym w tej roli jeszcze co najmniej przez dwa lata. Wiem, że jestem ważny także poza boiskiem. Może to nieskromne, ale po prostu zdaję sobie z tego sprawę. Biorę na siebie dużą odpowiedzialność – powiedział. Okres dwóch lat odnosił się w tym wypadku do odbywającego się w 2026 roku mundialu w Ameryce Północnej i akurat o reprezentację Van Dijk może być spokojny, patrząc na formę Matthijsa De Ligta w ostatnich meczach Oranje. To wciąż gracz Liverpoolu jest filarem, a Ronald Koeman może wystawić obok niego Stefana De Vrija czy Micky’ego Van De Vena.

Arne Slot w Liverpoolu takiego komfortu nie ma, dlatego przedłużenie umowy z Van Dijkiem wydaje się wręcz konieczne ze sportowego punktu widzenia. Joe Gomez to gracz uniwersalny, który łatał już wiele dziur, jednak na środku obrony prezentował się najsłabiej. Jarell Quansah ciągle się uczy, więc taki mentor jak Holender byłby dalej potrzebny, a Ibrahima Konate to dziś dobry partner dla Van Dijka, jednak chyba nie jest jeszcze gotowy, by samemu pełnić rolę lidera defensywy. Klub z Anfield i tak musi wzmocnić tę pozycję, sprowadzając kolejnego stopera, ale przedłużenie kontraktu z o rok starszym od Salaha Van Dijkiem również można by potraktować jak swego rodzaju wzmocnienie. Mówi się, że temat i tak ma być już dogadany i Liverpool niebawem ogłosi, że ich stoper zostanie na dłużej.

Alexander-Arnold, czyli pokusa z Madrytu

Przechodzimy do piłkarza, który powinien mieć dla Liverpoolu największe znaczenie. Zakładając scenariusz, że żaden z całej trójki nie przedłuży umów, to właśnie Anglik wzbudzałby największe zainteresowanie klubów ze światowej czołówki. Już teraz nie brakuje głosów, że jego sytuację monitoruje Real Madryt. To ten gracz spośród trzem, którym kończą się kontrakty, którego Liverpool absolutnie nie może stracić bez odstępnego. Wartość Alexandra-Arnolda mogłaby osiągnąć okolice 100 mln euro, gdyby ktoś faktycznie chciał go wykupić z Anfield i nawet taka sprzedaż byłaby zła wizerunkowo dla klubu, a co dopiero odejście za darmo.

W temacie umowy 25-latka jest do tej pory najciszej spośród tego tercetu i jedynie hiszpańskie media rozpisują się o tym, że przejdzie po sezonie do Realu. Dziennikarze dobrze poinformowani w temacie Liverpoolu z kolei milczą. Pojawiają się jedynie krótkie wzmianki o tym, że to Alexander-Arnold ma być traktowany jako priorytet. Nie ma w tym żadnego zaskoczenia – to pierwszy wychowanek The Reds od czasów Stevena Gerrarda, który przebił liczbę 300 występów dla klubu i jest idolem kibiców, którego koszulek widać najwięcej, gdy pojedzie się w okolice stadionu. Gdyby przedłużył kontrakt, można spodziewać się tego, że zostałby mianowany następcą Van Dijka w roli kapitana drużyny i mógłby liczyć na najlepsze zarobki w drużynie. Już teraz otrzymuje 200 tysięcy funtów tygodniowo, czyli wyprzedzają go tylko Salah, Van Dijk oraz Alisson.

Sam zainteresowany unika odpowiedzi na pytania o kontrakt, a plotki o Realu podsyca fakt, że podczas zgrupowań reprezentacji Anglii bardzo zaprzyjaźnił się z Jude’em Bellinghamem. Występy w jednej drużynie z nim, Kylianem Mbappe czy Viniciusem mogą być bardzo kuszące. Pytanie tylko, czy dla chłopaka wychowanego w Liverpoolu, którego wzorem do naśladowania był Steven Gerrard, pójście w jego ślady i umocnienie statusu legendy The Reds nie będzie silniejszym wabikiem.

Prawdopodobny scenariusz

Wydaje się niemal niemożliwe, by Liverpool zatrzymał całą trójkę, a menedżer Arne Slot nabiera wody w usta. Na każdej konferencji prasowej dziennikarze próbują zadać mu pytania o postępy rozmów z Salahem, Van Dijkiem i Alexandrem-Arnoldem, jednak on podkreśla, że to nie są do tego odpowiednie warunki i że jeśli klub będzie miał coś do ogłoszenia, to ogłosi to.

Jaki scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny? Taki, że The Reds zaoferują Alexandrowi-Arnoldowi długi kontrakt, gwarantujący mu najlepszą pensję w klubie, a może nawet i w Premier League (choć nie musi go przyjąć), przedłużą umowę z Van Dijkiem o rok lub dwa, a Salah pozostaje zagadką. Albo będzie jak z Van Dijkiem, albo to będzie ten zawodnik z całej trójki, który pożegna się z Liverpoolem. Na razie jest początek sezonu, ale im dłużej nie będzie oficjalnych komunikatów, tym częściej ten temat będzie powracał.

Reklama

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Clout MMA ma problem. Wydali mocne oświadczenie
Hit nad hity! Mamed Chalidow zawalczy z niepokonanym polskim mistrzem KSW!
Szalone starcie na FAME! Denis Załęcki zmierzy się z dwoma rywalami!
Kuriozalna propozycja dla Pudzianowskiego. Różnica 54 kilogramów!
Jak zareaguje Szeremeta na złoto po igrzyskach? “To inne uczucie”
Zmiana warty po walce wieczoru! UFC ma nowego mistrza wagi koguciej
Legenda UFC wraca. Poznaliśmy rywala Jona Jonesa
Wyniki KSW 98. Paczuski wygrał, Leśko zaskoczył, a Głowacki przegrał [PODSUMOWANIE]
Ależ bitka w walce wieczoru KSW 98! Radosław Paczuski rozbił rywala w 61 sekund!
Niewiarygodna historia na KSW 98. “Czy jesteś na tyle szalony?!”