Wejście Gwiazdy
W ostatnich miesiącach Caen znalazło się na głównych stronach wszystkich portali internetowych, ale bynajmniej nie za sprawą swoich osiągnięć sportowych, a z racji na fakt, że sam Kylian Mbappé za pośrednictwem swojego funduszu inwestycyjnego Coalition Capital stał się właścicielem Stade Malherbe de Caen. Smaczku całej historii dodaje to, że jako nastolatek Mbappé był bliski dołączenia do akademii drużyny z Normandii, więc gwiazda reprezentacji Francji zapewne ma sentyment do tego klubu.
Fundusz nabył 80% udziałów w klubie Ligue 2 należących dotychczas do Americans Oaktree, a kwota transakcji miała zakręcić się w okolicach 15 mln euro.
Od przejęcia mijają cztery miesiące, ale tak naprawdę cały czas nie wiadomo co nowi właściciele planują w Normandii. Nikt nie zakładał, że napastnik Realu Madryt będzie uczestniczył w życiu codziennym klubu, ale po nowym prezesie Ziadzie Hammoudzie, i przyjacielu rodu Mbappé, już by można tego oczekiwać, jednak tak nie jest. Były dyrektor ds. strategii i inwestycji katarskiej grupy mediowej beIN jak na razie jest postacią mocno enigmatyczną. Obecny co najwyżej na pół etatu i to przy założeniu czterodniowego tygodnia pracy, a dodatkowo nadal nie ma potwierdzonych informacji co do jego podwładnych na kluczowych stanowiskach dyrektora generalnego i sportowego.
Tutaj mówi się o niemal dokonanym transferze kolejnego znajomego francuskiego piłkarza Redzie Hammache’u, który ostatnie 2 lata z sukcesami pracuje w Red Star FC (awans do Ligue 2), ale zasłynął ze ściągnięcia właśnie Kyliana Mbappé do akademii AS Monaco.
Jednak mimo tych niedociągnięć organizacyjnych niewielu głośno narzeka, bo nowi właściciele przyszli w bardzo trudnym dla klubu momencie, gdy w zaledwie w ciągu roku dług się podwoił i przed startem sezonu wynosił 9 mln euro. Zaległości zostały uregulowane dzięki czemu komisja nadzoru finansowego (DNCG) dała zielone światło na przystąpienie do rozgrywek Ligue 2.
Mimo uregulowania spraw finansowych pojawiły się obawy wśród kibiców, że ponownie przeżyją sezon 2020/2021, kiedy późne przybycie Oaktree w październiku, podobnie jak teraz Coalition Capital pod koniec lata, doprowadziło do trudnego roku sportowego i zapewnienia utrzymania w Ligue 2 dopiero w ostatniej kolejce sezonu.
Bolesna powtórka
Początkowy niepokój kibiców znalazł odzwierciedlenie w aktualnej sytuacji drużyny. Na półmetku rozgrywek Caen znajduje się na miejscu barażowym, ale nie w walce o awans, a o utrzymanie i jest to powtórka nie tylko z wyżej wymienionego sezonu 2020/2021, ale i poprzedniego, gdy pod wodzą Jeana-Marca Furlana (specjalista od awansów do Ligue 1 – Troyes, Brest, Auxerre) SMC pod koniec listopada znalazło się tuż nad strefą spadkową.
Wtedy sięgnięto po rozwiązanie, które mieli pod ręką – trenera drugiej drużyny i legendę klubu Nicolasa Seube’a. Były pomocnik całą karierę spędził na północy Francji, dla Caen rozegrał 520 spotkań, niemal tyle samo w Ligue 1, co i w Ligue 2, a po zakończeniu gry krok po kroku budował swoją pozycję w strukturach klubu, najpierw w akademii, a potem w drugiej drużynie.
Awaryjne rozwiązanie okazało się tym optymalnym, bo po tym ruchu Caen zaliczyło serię 7 meczów bez porażki, a całe rozgrywki zakończyło na 6. pozycji, zaledwie punkt za Paris FC, które zagrało w barażach o awans do Ligue 1. Awans o 10 miejsc w tabeli, przyjemny ofensywny futbol i korona króla strzelców (22 gole) dla Alexandre’a Mendy’ego – legenda z boiska zaliczyła niemal idealny start na ławce trenerskiej.
Mimo przejęcia SM Caen przez nowych właścicieli nie poszły za tym spektakularne ruchy na rynku transferowym. Najważniejszym „wzmocnieniem” było utrzymanie Mendy’ego, a najgłośniejszym powrót do Francji byłego reprezentanta kraju Yanna M’Vilę (od początku października leczy kontuzję).
Tak więc fatalny start obecnego sezonu nie był większym zaskoczeniem, a oczekiwanym wynikiem braków w strukturach klubu – po 10 kolejkach Caen miało zaledwie 8 pkt i był to ich najgorszy start od 15 lat. Nie spodziewano się jednak, że kozłem ofiarnym całej sytuacji zostanie Nicolas Seube.
Podróże Baltazara…
Po informacji o zwolnieniu trenera Caen wśród kibiców zawrzało. Nie dość, że władze żegnają postać ikoniczną, to jego zastępcą ma być zupełnie anonimowy we Francji Bruno Baltazar.
„Prawie 25 lat w „Czerwono-Niebieskich” przedstawione w czterowersowym komunikacie prasowym. Oto jak zakończyła się przygoda Nicolasa Seube’a na Stade Malherbe. Świetne wyniki osiągnięte przez niego w zeszłym sezonie (awans z 16 miejsca na 6-ste, o krok od baraży) okazały się nieistotne, gdy przyszedł czas na podsumowanie. Jasny dowód na to, że w piłce nożnej, bardziej niż gdziekolwiek indziej nie liczą się sentymenty – czytamy na stronie footnormand.fr poświęconej piłce nożnej w regionie Normandii.
A była szansa, żeby historia połączyła portugalskiego trenera i Caen nieco wcześniej, bo przed przejęciem drużyny przez Jeana-Marca Furlana głośno mówiono o Sabrim Lamouchim, którego asystentem m.in. w Nottingham Forrest był właśnie Bruno Baltazar.
Sytuacja, w której Portugalczyk wchodzi do klubu nie jest łatwa, ale do potrzeby szybkiej aklimatyzacji raczej jest przyzwyczajony – w żadnym klubie w dotychczasowej karierze trenerskiej nie zagrzał na dłużej miejsca. I jest to jeden z największych zarzutów kibiców względem nieznanego im jeszcze trenera, wyżej wymieniony portal footnormand.fr wręcz pokusił się o wystosowanie rady do kibiców SM Caen, że patrząc na przeszłość trenera nie ma co się zbytnio do niego przywiązywać.
Mimo epizodycznej przygody w Radomiu pozostawił po sobie jednak pozytywne wspomnienia i winą za wyniki są bardziej władze klubu niż sam trener.
– Starał się wprowadzić ofensywny sposób grania, chciał piłki opartej na posiadaniu, wielu podaniach. Na ogół oglądało się jego Radomiaka dobrze, były mecze, gdy prezentowali się naprawdę dobrze, ale nie wygrywali. Ostatecznie sytuacja przed rundą wiosenną nie jest najlepsza (miejsce w tabeli dobre, przewaga punktowa nad spadkiem niewielka), ale pracował w trudnych warunkach. Multum kontuzji na starcie rundy, końcówka bez piłkarzy szykujących się do odejścia – generalnie w Radomiu przeważa żal, że odszedł – Marcin Borzęcki.
Kadra Caen względem poprzedniego sezonu nie uległa wielkiej zmianie, ale większość ofensywnych piłkarzy nie jest w równie dobrej formie. Głowa Baltazara w tym, żeby odrestaurować piłkarzy, których ma obecnie do dyspozycji i liczyć na szybkie przyjście Redy Hammache’a, który ściągnie graczy dających szansę gry o coś więcej niż utrzymanie.
Gdybyśmy mogli coś zasugerować Bruno Baltazarowi, to telefon do rodaka Luisa Castro z USL Dunkerque, który rok temu przychodził również jako zupełnie nieznany trener w dużo trudniejszej sytuacji organizacyjnej, a w obecnym sezonie jest rewelacją w Ligue 2 i zajmuje 3 miejsce w tabeli.