Jakub Kiwior zapracował na mecz z Realem Madryt
Przed wtorkowym meczem z Realem Mikel Arteta, zapytany przez jednego z dziennikarzy, czy Jakub Kiwior ma szansę pojawić się w składzie na spotkanie z Królewskimi, odpowiedział, że “każdy w szatni Arsenalu chciałby być wtedy na boisku”. O obecności piłkarzy w wyjściowej jedenastce Kanonierów na starcie z hiszpańskim gigantem nie zadecydowały jednak chęci poszczególnych graczy, a ich dyspozycja sportowa. W tym aspekcie Kiwior ostatnio nie miał sobie równych.
Reprezentant Polski godnie zastąpił Gabriela Magalhaesa w spotkaniu ligowym z Fulham, a po kilku dniach został wybrany na piłkarza meczu w rywalizacji z Evertonem. Swoją solidną formą w Premier League zapracował sobie na pierwszy skład w arcyważnym starciu Kanonierów z Realem Madryt.
Przed meczem z Królewskimi trener Mikel Arteta chwalił Kiwiora za jego wszechstronność. Podkreślał, że Polak może grać zarówno jako środkowy obrońca, jak i jako lewy defensor. We wtorkowy wieczór 25-latek został ustawiony jako drugi stoper, tuż obok Williama Saliby.
Nerwowy początek
W pierwszej połowie reprezentant Polski uniknął rażących błędów, choć dwukrotnie zachował się co najmniej nieodpowiedzialnie. Na początku spotkania minął się z piłką, co wykorzystać mógł Kylian Mbappe. Potem Kiwior niezbyt dobrze podał do Williama Saliby, który sam również nie popisał się swoją postawą. Francuz spóźnił się do przyjęcia futbolówki, która padła następnie łupem zawodników Realu. Żadna z tych sytuacji nie miała jednak poważniejszych skutków dla drużyny Arsenalu.
Kiwiora można pochwalić jednak, że w wielu innych sytuacjach, w których kierował podanie do któregoś z kolegów, zachowywał się bardzo porządnie. Arsenal podczas meczu z Realem często miał większe posiadanie piłki, więc umiejętność rozważnego kontrolowania gry była Kanonierom niezwykle potrzebna.
Arsenal rozgromił Real
Po zmianie stron podopieczni Mikela Artety w końcu zrobili użytek z niesamowitej energii, którą widać już było przed przerwą. W 58. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Declan Rice. Reprezentant Anglii popisał się fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego. Pomocnik Arsenalu kapitalnie podkręcił piłkę, która minęła mur stworzony przez graczy Los Blancos, a następnie wpadła do siatki.
Wydawać by się mogło, że podobne bramki w meczach tak dużej rangi padają tylko raz na jakiś czas. Declan Rice bezkompromisowo zadał kłam tej tezie. Kilkanaście minut po pierwszym golu Anglik praktycznie w identyczny sposób podwyższył prowadzenie The Gunners. Oglądanie trafień tego zawodnika we wtorkowy wieczór było niesłychaną piłkarską przyjemnością.
Dwa gole Rice’a tylko rozbudziły apetyty Kanonierów. Na kwadrans przed końcem spotkania prowadzenie Arsenalu podwyższył Mikel Merino. Bramka Hiszpana ustaliła wynik spotkania. Warto dodać, że w końcówce boisko musiał opuścić jeszcze Eduardo Camavinga z powodu otrzymania drugiej żółtej kartki
W drugiej połowie meczu występ Jakuba Kiwiora był już zdecydowanie spokojniejszy. Reprezentant Polski pokazywał pewność siebie i solidność, za którą chwalił go ostatnio szkoleniowiec The Gunners. Nie popełniał nieodpowiedzialnych błędów, tak jak przed przerwą, tylko poprawił swoją grę, adaptując się do kapitalnej formy całego zespołu.
Przed rewanżem podopieczni Mikela Artety są w świetnej sytuacji. Co prawda lekceważenie Realu Madryt zawsze jest bardzo nieodpowiedzialne, ponieważ Królewscy wielokrotnie udowadniali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Niemniej, po pierwszym meczu Arsenal jest zdecydowanie bliżej awansu do półfinału Ligi Mistrzów.
