Ikoniczna potrójna korona
Sezon 2013/14 był bardzo rozczarowujący. Klub pod wodzą Gerardo Martino nie zdołał włożyć żadnego trofeum do gabloty. Naturalnym ruchem było rozstanie, więc Argentyńczyka zastąpił Luis Enrique, który trenował wówczas Celtę Vigo. Hiszpan imponował już na początku sezonu. Przed 1. kolejką w Lidze Mistrzów powiedział: – Przy całym szacunku do zwycięzcy poprzedniej edycji (Realu), to my jesteśmy faworytem Ligi Mistrzów. Musimy to jednak pokazać na boisku. Pięć lat później wspominał to Dani Alves: – Nikt nie wierzył, że znowu możemy to zrobić, więc sami musieliśmy się przekonywać, że to naprawdę jest możliwe.
Początek nie był najwspanialszy, bo 1. kolejka to wymęczone zwycięstwo 1:0 z APOEL-em. Kolejkę później ponieśli jedyną porażkę w całych rozgrywkach, uznali wyższość PSG prowadzonego przez Laurenta Blanca. W październiku Real zakończył ich dotychczasową ligową serię zwycięstw. W obu starciach Barcelona przegrała 1:3 i była słabszą stroną. Francuski zespół obnażył nieudolność drużyny w kryciu podczas stałych fragmentów gry. A Real – choć również trafił po rzucie rożnym – to uwypuklił brak zgrania w tyłach. Ale rewanżowe starcie z PSG już jasno wyznaczyło ścieżkę, jaką podążała Barcelona w tamtym sezonie. Pewnie wygrali 3:1 i wygrali zmagania grupowe.
Ich droga do zwycięstwa Ligi Mistrzów była niesamowita, ponieważ w fazie pucharowej pokonali samych zdobywców tytułów w swoich krajach. Co więcej, z każdym przeprawili się bez większych problemów. Manchester City i PSG ograli już w pierwszym starciu na ich boisku. Bayern – w ramach rewanżu z 2013 roku – pokonali 3:0. Smaczku całemu sukcesowi nadawał fakt, że trenerem klubu z Monachium był wówczas… Pep Guardiola. Właśnie w tamtym spotkaniu Leo Messi w legendarny sposób “położył” Boatenga. W finale pokonali Juventus 3:1. Enrique trafnie podsumował rywalizację z ówczesną Barceloną z perspektywy włoskiego klubu: – Najgorszą rzeczą jest bycie zawodnikiem Juve i zmierzenie się z Barceloną! Wyobraź sobie, że musisz kryć Suareza, Neymara, Messiego, Andresa Iniestę, Sergio Busquetsa; spróbuj strzelić gola przeciwko Marcowi-Andre Ter Stegenowi; Alvaro Morata, spróbuj strzelić gola przeciwko Javierowi Mascherano i Gerardowi Pique; Patrice Evra, spróbuj bronić przeciwko Daniemu Alvesowi.
Choć z perspektywy czasu te słowa brzmią w trochę przesadzony sposób, to właśnie ta wiara we własne możliwości niosła ich na szczyt w tamtym sezonie. W La Lidze zdobyli aż 94 punkty i byli lepsi o dwa oczka od Realu. W Copa del Rey również triumfowali.
Stare, dobre 4-3-3
Weszli na niebotyczny poziom we wszystkich rozgrywkach, będąc najlepszą drużyną. Zespół był ustawiony od początku w 4-3-3 i to w tej formacji zawsze święcił największe triumfy. Nie inaczej było tym razem. W tej konfiguracji nastąpił rozkwit formy nowego tercetu Neymar-Suarez-Messi. Cała trójka w tamtym sezonie zdobyła łącznie 122 bramek i zaliczyła 61 asyst. Przełomowym momentem sezonu było przesunięcie Suareza bliżej prawej strony i ustawienie Messiego w centrum, skąd mógł skutecznie atakować z głębi i mieć większy wpływ na grę. Wszyscy się doskonale rozumieli i działali w korelacji ze sobą. Chemię między nimi podkreślał Messi, który mówił, że to najlepszy ofensywny tercet, w jakim grał. Wspominał o ich znakomitych relacjach również poza boiskiem, co było powodem ich perfekcyjnego zgrania już na murawie.
Jednak żeby cała trójka mogła tak płynnie funkcjonować, to ktoś musiał ten fortepian nosić. Nieoceniona była w tym rola Ivana Rakiticia. Był świetnym łącznikiem; znakomity w defensywie, odnajdywał się między liniami, a ponadto miał płuca ze stali. Był najlepszy na boisku w finale przeciwko Juventusowi. Sam styl miał mocno ofensywny charakter. Większość czasu Barcelona grała wysoko ustawioną linią obrony i praktykowała pułapkę ofsajdową. Stosowała również agresywny pressing od razu po stracie piłki. Boczni obrońcy grali bardzo ofensywnie. Mimo że styl często był proaktywny, to często Barcelona decydowała się na inny wariant i grała ostrożniej. Gdy linia obrony i pomocy skupiała się na obronie pola karnego, ofensywny tercet czyhał na kontrataki. Bramki Neymara z półfinału i finału Ligi Mistrzów dobrze przedstawiają egzekucję tego podejścia. Brazylijczyk specjalizował się strzelaniem w kluczowych meczach.
Potrzebna równowaga
Po fatalnej przygodzie Martino sezon wcześniej naturalnym ruchem było zatrudnienie trenera z DNA Barcelony. Z dostępnych opcji na rynku Luis Enrique jako jedyny znał klub, występował w nim i wiedział, jak ma grać “Duma Katalonii”. Wprowadził potrzebną dyscyplinę w treningach. Poprawiła się również atmosfera. Iniesta: – W pewnym momencie nie wyglądało to obiecująco. Fundamentem postępu była praca, ale również wzajemny szacunek i wsparcie na boisku. Enrique poprawił kluczowe aspekty, a wśród zawodników pojawił się prawdziwy głód sukcesów, co było widać później na boisku. Cały czas w głowach wszystkich piłkarzy było zakodowane jedno słowo: zwycięstwo. Podkreślali to w każdej wypowiedzi, mając w głowie przekonanie, że są najlepsi. Wrócił styl, w którym wszyscy czuli się najlepiej, ale została do tego wprowadzona odpowiednia równowaga taktyczna. W większości meczów dominowali, ale nie mieli problemów, by się cofnąć i skarcić rywala kontratakiem zabójczego ofensywnego tercetu. Zawsze uniwersalność jest podstawą do największych sukcesów. Liderami zespołu byli Busquets i Messi. Hiszpan kontrolował sytuację na połowie Barcelony, natomiast Argentyńczyk dominował na połowie przeciwnika.
Uniwersalność, piłkarska jakość, pewność siebie i odpowiednie przygotowanie przyniosło ostatni wielki sukces Barcelony na arenie międzynarodowej.