Edward Iordanescu wprost o karnym. “Nie było”
Edward Iordanescu nie ukrywał po meczu Raków – Legia wściekłości. Raków otrzymał rzut karny pod koniec pierwszej połowy, ale była to kontrowersja. Na klipie zaprezentowanym przez Canal Plus Sport widać, że piłka trafia w rękę Stojanovicia, co stanowiłoby podstawę do wskazania na “wapno”. Dyskusyjne jest jednak, czy wcześniej gracz Legii nie był faulowany przez Zorana Arsenicia. Sędzia Jarosław Przybył stwierdził, że w tej sytuacji Rakowowi należał się karny, a decyzja wywołała echo w całej piłkarskiej Polsce.
– Nie chcę zaczynać od sędziego, chciałbym zacząć od piłki nożnej. Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty i uważam, że na to zasłużyliśmy. W pierwszej połowie, z całym szacunkiem dla Rakowa, była na boisku tylko jedna drużyna. Mieliśmy przewagę, kontrolowaliśmy mecz i zdobyliśmy bramkę. Zasłużyliśmy, aby zejść do szatni na przerwę prowadząc – rozpoczął szkoleniowiec “Wojskowych” pomeczową konferencję.
Szkoleniowiec odniósł się do sytuacji z karnym. – W mojej ocenie nie było faulu Kapuadiego na Tudorze przy rzucie wolnym. Nie można podyktować faulu. Następnie stało się to w polu karnym. Jeden zawodnik skacze, nie jest nogami na ziemi, można go dotknąć palcem i on traci równowagę. Oglądałem sytuację 20 razy, szukałem wyjaśnienia tej sytuacji, ale nie mogę. Nie chcę jednak więcej rozmawiać o sędziach. To był ważny moment tego meczu. Inaczej się zaczyna drugą połowę prowadząc 1:0, a inaczej remisując 1:1 i to jeszcze w taki sposób. Widziałem w szatni dużo frustracji – dodał.
Mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1 i ten wynik był rozczarowaniem dla Rumuna.