HomePiłka nożnaFabregas rządzi nad rajskim jeziorem. Serie A może trafić do… Szwajcarii

Fabregas rządzi nad rajskim jeziorem. Serie A może trafić do… Szwajcarii

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Do tej pory Como mogło kojarzyć się fanom Serie A wyłącznie z potencjalnym celem wycieczki jeśli przyleciało się na weekendowy mecz do Mediolanu lub Bergamo. Wkrótce może się to zmienić za sprawą Cesca Fabregasa i jego drużyny. Chociaż niewykluczone, że zespół znad pięknego jeziora swoje mecze będzie rozgrywał w… Szwajcarii.

Fabregas Como

Independent Photo Agency Srl / Alamy

Giganci z Indonezji

Na sześć kolejek przed końcem sezonu zasadniczego w Serie B, Como jest drugie i ma dwa punkty przewagi nad Cremonese. Na finiszu będzie zatem broniło lokaty, która gwarantuje awans bezpośredni. Nawet gdyby ta sztuka się nie udała, pozostaną baraże. Lombardczycy tak czy inaczej mają zatem szanse, aby nowy sezon powitać już w elicie.

Gdyby do tego doszło, nie byłaby to absolutna nowość. Como występowało już w Serie A bez większych sukcesów, choć dawno temu. Po spadku w 1989 roku klub pałętał się a to w Serie B, a to w niższych ligach. Teraz w końcu – po 35 latach przerwy – może sobie przypomnieć jak to jest grać z najlepszymi.

Jedno jest pewne – w przeciwieństwie do wielu innych mniejszych włoskich klubów, Como nie musi martwić się o przyszłość pod względem finansowym. Właścicielami klubu są bowiem bracia Hartono – Robert Budi i Michael Bambang. To prawdziwi potentaci z Indonezji, którzy według rankingu Forbesa z 2023 roku zajmują 61. miejsce na liście najbogatszych ludzi świata. Dorobili się między innymi na rynku papierosowym i elektronicznym. W rankingu na najbogatszych właścicieli klubów piłkarskich we Włoszech konkurencję wyprzedzają o lata świetlne.

Lombardzką ekipę zdecydowali się nabyć w 2019 roku, ale zbytnio nie szaleli. Wkrótce przyszła pandemia COVID-19, a zespół najpierw zanotował spokojny sezon w Serie C, by dopiero w kolejnym – w 2021 roku – ugrać awans do wyższej ligi. Kolejne dwie kampanie również były niezbyt mocne i kończyły się bezpiecznym 13. miejscem.
Teraz to się zmieniło, a stoi za tym między innymi hiszpański mistrz świata i Europy – Cesc Fabregas.

Pod wodzą Fabregasa

Pomocnik zdecydował się dołączyć do Como latem 2022 roku i rozegrać w Serie B swój ostatni sezon w profesjonalnej karierze piłkarskiej. Jednocześnie stał się socio klubu, do czego namówił także swojego byłego kompana z boiska – Thierry’ego Henry’ego.

Już na powitalnej konferencji prasowej w ekipie znad cudownego jeziora Fabregas podkreślał, że w przyszłości chciałby zostać trenerem, „ale nie po to trafił do Como”. No cóż – życie przedstawiło nieco inny obraz sytuacji. W listopadzie, kiedy Lombardczycy regularnie wygrywali i byli w ligowej czołówce, niespodziewanie zdecydowano się zwolnić trenera Moreno Longo. Drużynę powierzono właśnie Hiszpanowi, który – po zakończeniu kariery kilka miesięcy wcześniej – zajmował się drużyną młodzieżową.

W nieco dziwnych okolicznościach Fabregas rozgościł się na ławce trenerskiej klubu, w którym ma udziały, ale… szybko musiał się usunąć. W grudniu wygasło bowiem czasowe pozwolenie na prowadzenie drużyny bez odpowiednich dokumentów. Oficjalnie zatem stanowisko powierzono Walijczykowi Osianowi Robertsowi, a były piłkarz Arsenalu, Barcelony czy Chelsea został mianowany jego asystentem.W międzyczasie przechodzi wymagane kursy i wkrótce ma je ukończyć. W praktyce jednak wiadomo, że to Fabs już teraz dowodzi drużyną i stara się ją doprowadzić do Serie A.

Klub tak sławny jak jezioro

Zresztą – taki właśnie cel roztaczał przed Como już kiedy związał się z klubem niespełna dwa lata temu. Szumne zapowiedzi udzieliły się także innemu udziałowcowi, Henry’emu. Legendarny Francuz pod koniec 2023 roku udzielił wywiadu brytyjskiemu Sky, w którym podkreślał, że świat wkrótce usłyszy o ekipie z północy Italii.

– Przyjąłem propozycję posiadania udziałów w klubie, ponieważ urzekło mnie wszystko – projekt, miejsce i aspiracje. Jedną z takich ambicji jest uczynienie zespołu tak sławnym jak jezioro, które go otacza. Żeby to się udało nie możemy utracić rodzinnej atmosfery, która została nadana temu projektowi – wyjaśnił Henry.

Następnie dodał: – Musimy nauczyć się myśleć w szerszej perspektywie, na przykład pięcioletniej. Zawsze trzeba myśleć w większym wymiarze czasowym.

Te słowa doskonale obrazują to, co już zdążyło wydarzyć się w Como po przejęciu klubu przez bogaczy z Indonezji. Nie było szastania pieniędzmi na prawo i lewo, a spokojna stabilizacja i racjonalny rozwój – podwyższanie poprzeczki mniej-więcej co dwa lata. Ten kolejny przystanek stanowi awans do Serie A, gdzie z początku na pewno głównym celem będzie utrzymanie.

Przystanek Szwajcaria?

Nawet jeśli w klubie panuje rodzinna atmosfera, wszyscy patrzą w przyszłość ze spokojem i cieszą się dobrymi wynikami, są problemy do rozwiązania. A jeden z nich stanowi kwestia stadionu. Wiekowy i wysłużony obiekt Giuseppe Sinigaglia jest co prawda położony w cudownym miejscu, ale też prezentuje się jak relikt przeszłości. Rozgrywanie na nim meczów w najwyższej lidze włoskiej mogłoby nie przejść, nawet jeśli mówimy o Włoszech, gdzie kiepska infrastruktura jest na porządku dziennym.

Wobec tego pojawiły się spekulacje, że Como może rozgrywać swoje mecze w położonym 30 kilometrów na północ Lugano, a więc… już w Szwajcarii. Tamtejsze Stadio Cornaredo również nie wygląda na cud techniki, ale z pewnością jest bardziej przystosowane do goszczenia poważnych drużyn niż obiekt z miasta potencjalnego beniaminka.

Nawet jeśli z formalnego punktu widzenia nie zmieniłoby to za wiele, bo Como i Lugano to sąsiedzi, to jednak sam fakt rozgrywania meczów Serie A w Szwajcarii brzmiałby ciekawie. Ale to tylko czasowo – Lombardczycy celują w budowę dużo lepszego swojego obiektu, by uczynić go przystosowanym do warunków wyższej ligi.

W międzyczasie unoszą się różne hipotezy, w tym także te dotyczące… San Siro. Takie pogłoski należy jednak traktować z przymrużeniem oka, bo przecież na mediolańskim kolosie mecze ligowe są tydzień w tydzień – a to gra Milan, a to Inter. Plus europejskie puchary…

W rozmowie z dziennikiem „La Provincia” do sprawy odniósł się dyrektor Como, Marvin Suwarso. – Moim zdaniem wszystko udałoby nam się w rok, gdyby nie pojawiły się żadne opóźnienia związane z pozwoleniami i biurokracją. Oczywiście wszystko musielibyśmy zrównać z ziemią, nie planujemy wydawać trzech czy czterech milionów na naprawę. Nie jesteśmy tu po to, by wyrzucać pieniądze w błoto. – Wierzę, że dalibyśmy radę zaadaptować się do Serie A w krótkim czasie. Naszym celem jest gra u siebie. O Lugano jeszcze nie myśleliśmy, naszym celem jest pozostanie w Como – zaznaczył biznesmen.

Powiew świeżości

Naturalnie nadrzędną kwestią pozostaje awans sportowy, ale klub musi się przygotować na to, że zespół zdoła go wywalczyć. Pojawienie się w elicie stanowiłoby ukoronowanie pięcioletnich rządów Indonezyjczyków, a kibice mogliby zacząć pojawiać się w mieście nie tylko po to, żeby zachwycać się cudownym jeziorem w oczekiwaniu na wielkie hity z udziałem mediolańskich klubów czy Atalanty Bergamo.

Gdyby Como zameldowało się w Serie A, nie wszyscy piłkarze byliby anonimowani dla fanów włoskiej piłki. Występuje tam kilka znanych, aczkolwiek nieco zapomnianych twarzy – Daniele Baselli, Patrick Cutrone czy wypożyczeni Simone Verdi i Gabriel Strefezza.

Lariani, jak mawia się na rdzennych mieszkańców Como i tamtejszą drużynę, na finiszu sezonu mają wszystko w swoich rękach. A ich pojawienie się we włoskiej elicie z pewnością stanowiłoby coś nowego i obietnicę, że Fabregas oraz Henry wspierani przez multimiliarderów z Azji napiszą historię choć w połowie tak piękną, jak cudowne alpejskie jezioro wystające zza trybun wysłużonego stadionu.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Neymar wbił Rodriemu szpilkę. Poszło o Viniciusa
Haaland zabrał głos ws. Guardioli! Wielkie słowa Norwega
Miał być niewypał, a będzie jedenastka sezonu? Życiowa forma Moisesa Caicedo
Mourinho skontaktował się z Amorimem! Chodzi o pracę w Manchesterze United
Piast Gliwice nad przepaścią! Los klubu w rękach radnych
Papszun ocenił grę reprezentacji Polski. Odniósł się do słów Probierza
Leonardo Rocha ma w czym wybierać. Chętni tłumnie pojawią się w Radomiu
Flick odpowiedział na słowa Messiego. Szybka reakcja
Lechia Gdańsk w końcu wygra? “Zrobimy wszystko, aby wygrać”
Pogoń czeka na pierwszą wyjazdową wygraną. Wracają ważny zawodnicy