HomePiłka nożnaBundesliga ligą żółtodziobów! Borussia nie jest tu wyjątkiem

Bundesliga ligą żółtodziobów! Borussia nie jest tu wyjątkiem

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Bundesliga od lat uchodzi za ligę, w której – spośród tych czołowych w Europie – najłatwiej jest przebić się młodym trenerom. I Niemcy nie zamierzają z tego kursu schodzić, bowiem w najbliższym sezon aż 6 z 18 klubów zespołów będzie prowadzonych przez szkoleniowców, dla których będzie to pierwsze zderzenie z tymi rozgrywkami.

Nuri Sahin

Nuri Sahin. Fot. Alamy

NAGELSMANN PIONIEREM

Pragnienie zatrudniania młodych i innowacyjnych trenerów kiełkowało w Niemczech już od początku stulecia. Wprawdzie pierwsza dekada tego wieku to w dużej mierze triumf doświadczenia, gdy tytuły mistrzowskie zbierali głównie wiekowi szkoleniowcy z Ottmarem Hitzfeldem, Feliksem Magathem czy Louisem van Gaalem na czele, ale stopniowo na trenerskiej mapie kraju pojawiali się też przedstawiciele młodszego pokolenia. W 2002 roku ligę wygrał przecież zaledwie 35-letni Matthias Sammer, a dwa lata później do Bundesligi awansował 37-letni Juergen Klopp, który miał już jednak za sobą ponad trzy sezony prowadzenia FSV Mainz. Ten sam Klopp kilka lat później doprowadził Borussię Dortmund do dwóch triumfów z rzędu, a w takim 2012 roku rywalizował przecież już nie tylko z 59-letnim Huubem Stevensem, 74-letni Otto Rehhagelem czy 67-letnim Juppem Heynckesem, ale też z 39-letnim Thomasem Tuchelem, 40-letnim Markusem Babbelem czy 41-letnim Saschą Lewandowskim.

Prawdziwym przełomem było jednak wydarzenie z lutego 2016 roku. TSG Hoffenheim po 20 kolejkach plasowało się na 17. miejscu w lidze ze stratą aż 7 punktów do bezpiecznego miejsca, kiedy w klubie podziękowali będącemu już po sześćdziesiątce Stevensowi, by zastąpić go zaledwie 28-letnim Julianem Nagelsmannem. Ryzyko ogromne a słowa uznania – płynące ze środowiska piłkarskiego – mieszały się jednak z wyrazami zdziwienia. Nagelsmann przecież nigdy wcześniej nie prowadził samodzielnie seniorskiej drużyny, a dobre wyniki osiągane z zespołem do lat 19 nie były gwarancją tego, że pomysły taktyczne trenerskiego laika przełożą się na sukcesy z piłkarzami już dojrzałymi. Zastanawiano się zresztą, czy tak młody chłopak będzie w stanie zbudować autorytet w szatni, skoro sam nie był piłkarzem i nie może pochwalić się doświadczeniem gromadzonym przez lata na boiskach. A przecież miał zacząć zarządzać drużyną, w której grali starsi od niego zawodnicy – z Eugenem Polanskim na czele.

LAPTOPOWI TRENERZY

Jak szybko zweryfikowała rzeczywistość – zdołał zbudować i autorytet, i mocną drużynę. W końcu nie tylko utrzymał Hoffenheim w lidze, ale potem wprowadził nawet ten klub – po raz pierwszy w historii – do Ligi Mistrzów. Dziś jest z kolei selekcjonerem reprezentacji Niemiec, a w trenerskim CV ma też pracę w Lipsku i Bayernie. W kolejnych latach kluby więc chętnie szukały swoich odpowiedników Nagelsmanna i w kraju wybuchła prawdziwa moda na zatrudnienie innowacyjnych i niedoświadczonych szkoleniowców, których na ogół łączyło kilka wspólnych punktów – zbierali świetne oceny w szkole trenerów, nie mieli za sobą kariery piłkarskiej, stare metody zamieniali na nowe, wyróżniali się kumpelskim podejściem do zawodników i fascynacją tematami taktycznymi. Starsi koledzy po fachu zaczęli ich nawet złośliwie nazywać „laptopowymi trenerami”, wyśmiewając te niby innowacyjne metody, które – ich zdaniem – nigdy nie zastąpią setek rozegranych spotkań, tysięcy odbytych treningów i dziesiątek par zdartych butów.

W kolejnych latach żółtodziobów w Niemczech pojawiało się więc znacznie więcej – wicemistrzostwo Niemiec z Schalke zdobył 32-letni Domenico Tedesco, Werder Brema do Bundesligi wprowadził 34-letni Ole Werner, swoje szanse dostali też 36-letni Hannes Wolf (w Stuttgarcie), 37-letni Alexander Nouri (Werder) czy jego rówieśnik Manuel Baum (Augsburg). A przecież przykładów szukać można też na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech, bo dopiero co – raptem kilka tygodni temu – awans z St. Pauli świętował 31-letni Fabian Huerzeler, co zaowocowało przeprowadzką Amerykanina do Brighton. Fala młodych trenerów w Bundeslidze ma się więc dobrze, a ich prawdziwe zatrzęsienie będziemy dopiero obserwować w następnym sezonie.

47-LETNI DINOZAUR

Najbliższy sezon Bundesligi wystartuje w połowie sierpnia, a na ławkach trenerskich rozpocznie go aż sześciu szkoleniowców, którzy nigdy nie pracowali w tych rozgrywkach. Pierwsza kolejka będzie więc okazją do debiutu dla Petera Zeidlera (Bochum), Alexandera Blessina (St. Pauli), Marcela Rappa (Holstein Kiel), Juliana Schustera (Freiburg), Nuriego Sahina (Borussia Dortmund) oraz Vincenta Kompany’ego (Bayern Monachium). Nie wszyscy z tych trenerów zaliczają się oczywiście do ludzi młodych, nie wszyscy pozbawieni są doświadczenia piłkarskiego i nie wszyscy dopiero zaczynają karierę trenerską. Jeśli jednak prześwietlimy kolejnych szkoleniowców pod kątem wieku, szybko zauważymy, że w Bundeslidze na ławkach rządzić będzie młodość. Aż czterech trenerów nie dobiło jeszcze bowiem do 40. urodzin (Sahin, Werner, Kompany, Schuster), a zaledwie pięciu ma za sobą doświadczenie związane ze zdmuchiwaniem 50 świeczek na torcie (Zeidler, Hasenuettl, Thorup, Blessin, Schmidt). Nawet zresztą jeśli spojrzymy na doświadczenie tych, dla których wyjście za miesiąc na mecz nie będzie debiutem w Bundeslidze, zauważymy, że o niewielu z nich możemy powiedzieć, iż na tych rozgrywkach zjedli zęby. Xabi Alonso może i jest już mistrzem, ale zespół prowadził w tylko 59 meczach, Dino Toppmoeller ma w dorobku 36 spotkań, Frank Schmidt zaledwie 33, Jess Thorup 27, a taki Bo Henriksen… 13.

Jakkolwiek to brzmi, z trenerskiego grona największym wyjadaczem jest 47-letni dinozaur Marco Rose, dla którego RB Lipsk jest już piątym klubem w karierze, bo wcześniej prowadził Lokomotive Lipsk, RB Salzburg, a w Niemczech Borussię Moenchengladbach i Borussię Dortmund. Opiekun „Byków” – ekhem – już 163 razy podpisywał się na protokole przed spotkaniem Bundesligi, dzięki czemu wyprzedza w rankingu najbardziej doświadczonych 46-letniego Pellegrino Matarazzo z Hoffenheim (125 meczów), 56-letniego Ralpha Hasenuettla z Wolfsburga (110) i mogącego się pochwalić identycznym wynikiem zaledwie 42-letniego Sebastiana Hoenessa ze Stuttgartu.

Warto też spojrzeć na to, jak Bundesliga wypada na tle innych czołowych lig europejskich pod kątem średniej wieku trenerów. W Niemczech wynosi ona zaledwie 45,7 i jest niższa niż w Premier League (46,7), Serie A (48,8), Ligue 1 (49,5) i „najstarszej” z tego grona La Liga (50,6). Trend stawiania na żółtodziobów w Niemczech więc nie mija i wiele wskazuje na to, że będzie się tylko rozwijał. Bo jak na razie daje świetne efekty.

źródło: kicker
źródło: kicker

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Sobis przed meczem Barcelony z Celtą. Wątpi, że Barca to zrobi
Arsenal poluje na hiszpański talent! Arteta jest zdecydowany
Barcelona uniknie kolejnego potknięcia? KURS 300 na wygraną Barcy
Debiutanckie trafienie Jezierskiego. “Ważny punkt dla całego Wrocławia”
Totalne szaleństwo! Tak wyglądają plany Arabii Saudyjskiej na mundial 2034!
Wielkie szczęście reprezentacji Polski! Biało-Czerwoni zyskają na spadku
Legia zagięła parol na obrońcę. Transfer wewnątrz Ekstraklasy
Najciekawsza liga może zrobić się jeszcze ciekawsza. Ostatni dzwonek
Balda go odrzucił z uśmiechem na ustach. Jagiellonia poszła na całość
Gwiazda muzyki pomogła angielskiemu klubowi! Przekonała piłkarza do transferu