HomeKoszykówkaLuka Doncić na celowniku Los Angeles Lakers? To on ma być następcą LeBrona Jamesa

Luka Doncić na celowniku Los Angeles Lakers? To on ma być następcą LeBrona Jamesa

Źródło: własne

Aktualizacja:

Natura nie znosi próżni. Los Angeles Lakers powoli szykują się już do życia po LeBronie Jamesie, choć 39-latek dopiero co podpisał przedłużenie kontraktu. Tajemnicą poliszynela jest, że bardzo chcieliby, aby to Luka Doncić przejął kiedyś – najlepiej już za dwa lata – pałeczkę z rąk legendarnego skrzydłowego. Czy jest na to jakakolwiek szansa?

Luka Doncić i LeBron James

Luka Doncić i LeBron James (fot. Associated Press / Alamy)

LeBron James wciąż jest wielki

Choć nikt otwarcie tego nie przyzna, to w Los Angeles szykują się już na życie po LeBronie Jamesie. Zawodnik, który kilka tygodni temu poprowadził kadrę USA do olimpijskiego złota jako MVP całego turnieju, w grudniu świętować będzie swoje 40. urodziny. Wciąż gra na poziomie, na jakim jego rówieśnicy nigdy nie byli. Zaraz zacznie sezon numer 22 w NBA, a obniżki formy jak nie było, tak nie ma. I w tej chwili trudno przewidywać, kiedy rzeczywiście ona nastąpi. Zamiast tego bite będą kolejne rekordy w różnych kategoriach statystycznych.

Występ skrzydłowego na igrzyskach w Paryżu pokazał zresztą, że on nadal może być najważniejszym punktem drużyny zdolnej do walki o najwyższe cele. Był liderem amerykańskiej kadry, która do Francji wysłała być może najbardziej utytułowany skład w historii. James w tym wszystkim nadal był absolutnym fundamentem zespołu – po obu stronach boiska. Ciągnął drużynę w trudnych chwilach, jak na lidera przystało. Trafiał rzuty, gdy sytuacja tego wymagała. Brał akcje na siebie albo rozgrywał piłkę do kolegów. Rozegrał najwięcej minut spośród Amerykanów, miał też najwięcej zbiórek i asyst. W punktach wyprzedził go tylko Stephen Curry.

Zmarnowane lata

Mimo wszystko przed startem kolejnego sezonu trudno szukać drużyny Jamesa w gronie największych faworytów do tytułu. Los Angeles Lakers po zdobyciu mistrzostwa w 2020 roku – w wyjątkowych okolicznościach “bańki” w Orlando – nie są w stanie wrócić do ligowej czołówki i realnie myśleć o kolejnym tytule. Rob Pelinka, menedżer zespołu, od lat podejmuje wiele kontrowersyjnych decyzji, które prowadzą tak w zasadzie donikąd. – Kiedy potrzebna jest zmiana, oni stawiają na kontynuację. Kiedy kluczem jest kontynuacja, oni dokonują całkowitej zmiany – pisze o kalifornijskiej ekipie Michael Pena na łamach The Ringer.

I wskazuje, że Lakers z uporem maniaka nie biorą pod uwagę graczy, którzy potrafią rozciągnąć grę oraz są wszechstronni w defensywie, choć są to kluczowe kwestie dla drużyny z Jamesem oraz Anthonym Davisem w składzie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatnie – wciąż naprawdę dobre – lata LeBrona w NBA są w jakimś sensie marnowane, gdy Lakers wciąż (także tego lata) nie są w stanie jakkolwiek się wzmocnić. A przecież w ubiegłym sezonie byli absolutnym ligowym średniakiem, który z fazą play-off pożegnał się po porażce do zera w pierwszej rundzie.

Brak wyników… nie przeszkadza?

Po przegranej 0-4 z Denver Nuggets zwolniony został Darvin Ham, którego zastąpił debiutujący na stanowisku pierwszego trenera JJ Redick. Sukcesem był przechwyt Daltona Knechta w drafcie, ale poza tym nie udało się władzom Lakers poczynić żadnych znaczących ruchów. Na celowniku drużyny był m.in. 34-letni Klay Thompson, który wybrał jednak grę dla Dallas Mavericks, choć ponoć Lakers oferowali mu więcej pieniędzy. Na niczym spełzły też starania o to, by do zespołu dołączył 35-letni DeMar DeRozan. Weteran wylądował w Kalifornii, ale w Sacramento.

W tym wszystkim tylko trochę pomógł sam LeBron, który w lipcu podpisał dwuletnie przedłużenie kontraktu o wartości 104 mln dol. Wziął nieco mniej niż kwotę maksymalną, by dać władzom odrobinę większą elastyczność na rynku transferowym. Ale też nie obniżył (bo w sumie nie musiał) swojej ceny tak bardzo jak np. Jalen Brunson z New York Knicks. Można więc zakładać, że brak wyników aż tak bardzo mu na tym etapie… nie przeszkadza? Szczególnie gdy w nowym sezonie najpewniej spełni swoje marzenie o grze z synem Bronnym, którego Lakers wybrali pod koniec drugiej rundy draftu, oferując mu potem 4-letni kontrakt.

Luka Doncić na celowniku Lakers

James jest więc całkiem zadowolony, a Pelinka może dalej trzymać te cenniejsze wybory w pierwszej rundzie kolejnych naborów. Mówi się, że czeka na odpowiednią okazję. Że nie chce zmarnować ich na nieodpowiedniego gracza, który i tak za wiele nie zmieni. Tym bardziej że Lakers wcale tak dużo tych wyborów do rozdysponowania nie mają. A być może Pelinka czeka po prostu na start nowej ery – po LeBronie Jamesie – i nie chce jej rozpocząć z ograniczonym kapitałem transferowym. Jasne jest natomiast, kto miałby przejąć pałeczkę po LBJ-u.

Lakers mają Doncicia na swoim celowniku – stwierdził w sierpniu Kevin O’Connor w jednym z podcastów. – Zobaczymy, co z tego będzie. Mavericks dopiero co grali w finałach. Mają w tej chwili doskonały skład wokół niego. Lakers tymczasem nie oddają swoich wyborów w drafcie, więc najwyraźniej myślą przede wszystkim o przyszłości. Nie stawiają wszystkiego na jedną kartę, tak jak można by się tego spodziewać po zespole z Jamesem w składzie – dodał dziennikarz The Ringer. Też zwrócił uwagę na nadzwyczaj cierpliwe podejście władz Lakers.

Od kłopotów do finału NBA

Nie ma jednak nic zaskakującego w stwierdzeniu, że Luka Doncić jest w orbicie zainteresowań kalifornijskiego klubu. Tak naprawdę niemal każda drużyna w lidze śledzi dalszy rozwój relacji Słoweńca i Dallas Mavericks. W ostatnich latach pojawiały się już doniesienia, że nie dzieje się tam najlepiej. Już w 2021 roku The Athletic pisał, że Mavericks martwią się o przyszłość Luki w klubie. Portal opisywał wtedy m.in. nieporozumienia Doncicia z Haralabosem Voulgarisem, który od czasu zatrudnienia w klubie w 2018 roku miał coraz więcej wpływów.

Doncić latem 2021 roku podpisał jednak przedłużenie kontraktu, a Voulgaris mniej więcej w tym samym czasie zrezygnował z pracy dla Mavericks. Potem w rozmowie z ESPN mówił, że rzeczywiście nie miał najlepszych relacji z największą gwiazdą klubu, a atmosferę w Dallas porównał do… “szkolnej dramy”. Sęk w tym, że od tego momentu wiele się w Teksasie zmieniło. Mavericks wyszli z kłopotów. Znaleźli świetnego partnera dla Luki w postaci Kyrie Irvinga, a dobrymi transferami zimą tego roku wzmocnili się na tyle, że w czerwcu po 13 latach wrócili do finału ligi.

Rekordowy kontrakt albo magia Los Angeles

Według doniesień NBC Sports słoweński zawodnik nie ma więc w planach przenosin do innego klubu. Znacznie bliżej mu do podpisania nowej umowy z Mavericks niż do zmiany klubowych barw. 25-latek już latem przyszłego roku będzie mógł związać się z Mavs absolutnie rekordowym kontraktem. Według wyliczeń Bobby’ego Marksa w ramach pięcioletniego przedłużenia umowy Doncić może zainkasować niemal 350 mln dol., czyli rekordową kwotę w dziejach NBA. Może też poczekać jeden rok i latem 2026 roku skorzystać z opcji gracza w obecnym kontrakcie, by związać się z Mavericks lub innym klubem. Ale wtedy za dużo mniejsze pieniądze.

Wszystko to sprawia, że fani Dallas mogą spać spokojnie. Nic nie wskazuje na to, by ich lider miał niedługo regularnie ekscytować kibiców innej drużyny. Lakers mogą marzyć. Nie da się ukryć, że Luka byłby idealnym kandydatem na przejęcie pałeczki z rąk LeBrona w 2026 roku. Dodatkowo w przypadku Lakers działa przecież magia miasta, klubu, fanów. Los Angeles przyciąga największe gwiazdy. Kiedyś przyciągnęło Shaqa O’Neala, kilka lat temu także samego Jamesa (obaj wybrali Lakers jako wolni gracze). Jednak na razie nie wydaje się, by miała przyciągnąć i Doncicia.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Rodri dostał pytanie o Viniciusa. Roześmiał się
Inter musi zastąpić gwiazdę na mecz z Hellasem! Zieliński może skorzystać
Ancelotti przeczuwał problemy. Zarząd Realu się nie posłuchał
Widzew chce wzmocnić obronę. Ten gracz jest na ich liście
Messi ma nowego trenera. Legenda obejmie Inter Miami
Papszun zabrał głos w sprawie niesłusznego karnego. Tego nie rozumie
Real Madryt ma problem. Mieszkańcy nie wytrzymują. “Tak się nie da żyć”
Jonathan Junior szybko znajdzie klub? Duże zainteresowanie napastnikiem
Neymar wbił Rodriemu szpilkę. Poszło o Viniciusa
Haaland zabrał głos ws. Guardioli! Wielkie słowa Norwega