HomeKoszykówkaPorównują go do Michaela Jordana. Mają rację? “Nie róbcie tego”

Porównują go do Michaela Jordana. Mają rację? “Nie róbcie tego”

Źródło: FOX Sports, własne

Aktualizacja:

Anthony Edwards to na razie zdecydowanie największa gwiazda tegorocznej fazy play-off w NBA. 22-letni zawodnik porównywany jest do… młodego Michaela Jordana. On sam chciałby takich porównań uniknąć, ale swoją grą sprawy nie ułatwia.

Michael Jordan i Anthony Edwards

Associated Press / Alamy

Rywale powinni się bać

Minnesota Timberwolves najpierw do zera rozbili Phoenix Suns, a teraz prowadzą 2-0 z obrońcami tytułu. Zawodnicy trenera Chrisa Fincha w trwającej fazie play-off nie przegrali jeszcze meczu. Na dwa kolejne spotkania z Denver Nuggets wracają do siebie. Staną więc przed wielką szansą, aby odesłać do domu mistrzów z ubiegłego roku. Wielki, a raczej coraz większy, jest 22-letni Edwards, który w pierwszej rundzie przeciwko Suns notował średnio 31 punktów na mecz. Poprowadził Wolves do pierwszej zwycięskiej serii fazy play-off od 20 lat. Co więcej, wygrana 4-0 przydarzyła się Wilkom po raz pierwszy w 34-letniej historii klubu.

Ekscytujący obrońca na tym jednak nie poprzestał. W pierwszym meczu z Nuggets zdobył rekordowe dla siebie w fazie posezonowej 43 punkty. I był najlepszym zawodnikiem na parkiecie, choć po boisku biegał też Nikola Jokić, który w tym tygodniu najpewniej odbierze swoją trzecią statuetkę dla MVP sezonu zasadniczego. – Ludzie chyba zapominają, że mam dopiero 22 lata. Nie wiem, co uda mi się osiągnąć, ale wiem, że rywale powinni się bać – mówił Edwards jeszcze przed rozpoczęciem fazy play-off w rozmowie z ESPN, a więc zanim ze zdwojoną siłą wróciły analogie do Jordana.

Zaginiony potomek legendy?

Porównania do MJ-a zaczęły się jednak dużo wcześniej. Jako pierwszy to “coś” wyciągnął chyba Kevin Garnett, były MVP ligi. – Wygląda jak Jordan z 1984 roku – rzucił w jednym z odcinków swojego podcastu. Wielu od dłuższego czasu widziało zresztą w Edwardsie zaginionego potomka legendy Chicago Bulls, wskazując głównie na… podobieństwo w wyglądzie. Ale to nie tylko wygląd, bo to także, a może przede wszystkim surowy, momentami wręcz zwierzęcy atletyzm, dzięki któremu Edwards jest w stanie szybować nad koszami niemal tak jak sam Air Jordan.

Również koledzy z zespołu widzą w 22-latku młodego Jordana. – Mówię szczerzę. Jest niesamowity. Kluczowa jest jego mentalność. Nigdy nie poznałem nikogo, kto wierzyłby w siebie bardziej – stwierdził nawet Mike Conley, który w NBA gra od 2007 roku. Co więcej, sam Jordan, który w 2020 roku jeszcze przed draftem zaskoczył Edwardsa na jednym z jego treningów i udzielił mu nawet kilku wskazówek, pewne podobieństwa rzeczywiście widzi. Zdradził to dziennikarz Chris Broussard w jednym z programów stacji FOX Sports, pytając o to “Jego Powietrzność” w wiadomości tekstowej.

Być jak Mike

Kilka tygodni później, już w trakcie trwania fazy play-off, Jordan dodatkowo “namaścił” Edwardsa, gdy w wiadomości tekstowej do innego dziennikarza – Stephena A. Smitha ze stacji ESPN – docenił młodego gracza. – Jest wyjątkowy i nie ma co do tego żadnych wątpliwości – miał wtedy stwierdzić MJ po świetnym występie 22-latka przeciwko Phoenix Suns. Ale sam Edwards od tych porównań ucieka i stara się je ucinać. – Nie róbcie tego. On jest najlepszym zawodnikiem w dziejach tej dyscypliny. Nie mogę się z nim równać – powiedział w rozmowie z FOX Sports.

Edwards na razie nic jeszcze nie osiągnął – to fakt. Jednak trudno uciekać od takich porównań, gdy w kolejnych spotkaniach imituje zagrania Jordana, co szczególnie dobrze widać, kiedy zestawi się ich akcje obok siebie. Trafia z odejścia jak Jordan. Szybuje w powietrzu jak Jordan. Nawet wzrusza ramionami jak Jordan. I coraz częściej przyciąga do ekranów jak Jordan. W minionym sezonie zasadniczym to jego wsad nad bezradnym Johnem Collinsem został wybrany przez NBA najlepszym, a filmiki z jego kolejnymi akrobatycznymi wyczynami generują miliony odsłon w kanałach społecznościowych ligi, ustępując w tym roku tylko materiałom z LeBronem Jamesem.

Ulubiony zawodnik Kevina Duranta

Jak się jednak okazuje, Edwards w przeciwieństwie do np. Kobe Bryanta nigdy nie studiował zagrań Jordana i nigdy nie próbował ich kopiować. Mimo tego gołym okiem widać podobieństwa w poruszaniu się po parkiecie, w wybiciu się, w formie rzutu, w luzie i płynności ruchów. Najbardziej uderza jednak coś, co może być trudno ująć gołym okiem: chęć rywalizacji i dążenie do sukcesu. Jordan znany był z tego, że chciał wygrywać za wszelką cenę. We wszystkim. Edwards też ma to “coś” w swoim spojrzeniu, a jako najmłodszy z czwórki rodzeństwa od małego musiał mocno napracować się, by jakąkolwiek rywalizację wygrać.

W rozmowie z FOX Sports sam przyznał, że z reguły nie mógł wygrać ze swoimi braćmi, dlatego uciekał się do różnych sztuczek. Mnóstwo gadał, stosując tzw. trash-talk, w którym mistrzem był też Jordan. Nie tak dawno temu Edwards dogadał tymczasem swojemu ulubionemu zawodnikowi. Chodzi o Kevina Duranta, którego w pierwszej rundzie wysłał na wakacje. Cudownie musiały więc potem wybrzmieć słowa KD, który już po porażce z Wilkami stwierdził, że “Ant” to teraz jeden z jego ulubionych graczy w NBA. – Uwielbiam wszystko to, co reprezentuje i będę go bacznie obserwował – dodał Durant, który u boku 22-latka zagra latem na igrzyskach w Paryżu.

Niedoszła gwiazda NFL

Mało brakowało, a poczynania Edwardsa trzeba byłoby śledzić w lidze… NFL. To właśnie futbol amerykański był ulubioną dyscypliną młodego Anthony’ego. I to w tym sporcie Edwards miał zostać kimś. Widać to choćby na wciąż dostępnych na YouTube nagraniach z lokalną gwiazdą, która jak taran z łatwością zdobywa kolejne przyłożenia. Zatrzymał go poważny uraz kostki w ósmej klasie. Po przerwie, gdy z nogi zdjęto gips, okazało się, że druga zrobiła się jakaś mocniejsza. I to właśnie po wybiciu się z tej nogi zrobił pierwszy w życiu wsad. Ten moment, to uczucie zostało z nim do dziś.

Koszykówce poświęcił się tak naprawdę w najtrudniejszym momencie swojego życia. Wtedy, w ósmej klasie, w ciągu ledwie kilku miesięcy pożegnał przecież dwie najbliższe sobie osoby. Mama oraz babcia – dwie kobiety, które go wychowały i które jak nikt inny wspierały w walce o sportowe marzenia – zmarły na raka w odstępie zaledwie ośmiu miesięcy. Młody gracz zamknął się wtedy na świat i otworzył na koszykówkę. – Gra w taki sposób, bo wie, że dwie jego królowe obserwują go z góry. Każdą swoją akcją chce im zaimponować i sprawić, by się uśmiechnęły i były dumne – powiedział jego starszy brat w rozmowie z FOX Sports.

Optymizm fanów Timberwolves

Początki były trudne. Miał znakomite warunki, ale był bardzo surowy. Jak nieoszlifowany diament. Edwards stawał się coraz lepszy i lepszy, ale nie przekonywał wszystkich. Również Timberwolves nie byli do końca przekonani, gdy w naborze w 2020 roku wybierali go z pierwszym numerkiem. Długo rozważali inne opcje. Na stole był nawet transfer “jedynki”, a rozmowy w tej sprawie prowadzili z nimi Golden State Warriors. Ostatecznie Wojownicy chyba się nieco przestraszyli, bo wiele było głosów wokół Edwardsa, że on się koszykówką w ogóle nie interesuje, co dla niektórych było jak czerwona lampka ostrzegawcza.

On sam przyznawał wtedy, że nie ogląda nawet meczów NBA i nadal uwielbia futbol amerykański. Dziś nikt nie ma z tym jednak żadnego problemu, a Edwards pół żartem, ale trochę pół serio zapowiada, że jeśli spróbuje swoich sił w NFL to dopiero po tym, jak wejdzie na szczyt w NBA. O taki optymizm trudno było fanom Wolves jeszcze kilka lat temu. Od czasu swojego powstania w 1989 roku to ich zespół ma najgorszy procent zwycięstw w lidze. Aż do tego roku tylko raz udało się Wilkom przejść przez pierwszą rundę fazy play-off. Edwards miał dwa lata, gdy Kevin Garnett w 2004 roku wprowadził Wilki do finałów konferencji.

Mistrzostwo już w tym roku

Teraz ekipa z Minneapolis – na barkach “Ant-Mana”, czyli swojego najlepszego zawodnika – jest o dwa zwycięstwa od tego etapu rozgrywek. Timberwolves wygrywają przede wszystkim znakomitą grą w obronie. Już w sezonie zasadniczym mieli najlepszy blok defensywy w lidze, a teraz udowadniają, że to nie przypadek. Edwards znakomicie prowadzi z kolei zespół w ataku. Regularnie wygląda jak współczesna wersja Jordana, a w tej chwili – choć to mała próbka, bo na razie tylko 17 występów – jego średnia punktów w fazie play-off na poziomie 29,6 na mecz jest gorsza tylko od Allena Iversona (29,7), Luki Doncicia (31,7) oraz właśnie MJ-a (33,4).

22-latek także dlatego to dziś jeden z kandydatów na nową twarz ligi, choć on sam nie za bardzo się tym przejmuje. – To mnie tak naprawdę nie obchodzi. Staram się po prostu osiągnąć sukcesy razem z moimi klubowymi kolegami. Jeśli będziemy zdrowi, to potrafię sobie wyobrazić, że zdobędziemy mistrzostwo już w tym roku – stwierdził. Można to nazwać wielką wiarą w siebie i swój zespół, ale są ku temu podstawy, szczególnie jeśli uda się Wilkom wyeliminować w drugiej rundzie Nuggets, a więc jednego z największych faworytów. Tylko jedna rzecz się tutaj nie zgadza. Jordan swój pierwszy z sześciu tytułów zdobył w wieku 27 lat. Edwards jest w tej chwili o pięć lat młodszy.

I jak się nad tym zastanowić, to to jest dopiero powód do strachu.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Szok! Marta Linkiewicz wystartuje w mistrzostwach Polski!
FAME MMA 25: oto wyniki gali! Wielka kontrowersja w walce wieczoru
Skandaliczne sceny na FAME MMA 25! Co tam się wydarzyło?
Denis Załęcki przegrał z Filipem Bątkowskim! Kontrowersja na gali FAME MMA 25!
Marcin Najman przegrał hitowy pojedynek! Rywale byli zbyt mocni
Bracia Neffati – kim są rywale Marcina Najmana na gali FAME MMA 25?
FAME MMA 25. STREAM, TRANSMISJA TV, KARTA WALK. GDZIE OBEJRZEĆ?
Freak Fight na gali KSW? To się dzieje! “Zostanie zmiażdżony”
FAME MMA 25. Gdzie obejrzeć? [STREAM, TRANSMISJA TV, KARTA WALK]
Najman: Mistrzostwo Europy w boksie było w moim zasięgu gdybym chciał