Polonia Bytom wspólnie oglądała mecz Wieczystej. “Poświętowaliśmy”
Karolina Jaskulska, Kanał Sportowy: Na początek chciałabym pogratulować awansu, który oficjalnie wczoraj stał się faktem.
Łukasz Tomczyk, trener Polonii Bytom: Super, dziękuję bardzo!
Było już trochę świętowania?
Tak. Mieliśmy takie wspólne spotkanie wczoraj na lodowisku, gdzie grają hokeiści. Tak jest taka sala i restauracja. Razem oglądaliśmy mecz Wieczystej i później trochę poświętowaliśmy.
Jakie emocje Panu towarzyszyły oglądając ten niedzielny mecz Wieczystej? Było nerwowo czy raczej na spokojnie?
Z jednej strony wiadomo, wszyscy chcieliśmy, aby sprawa awansu już się jak najszybciej zakończyła, bo nie masz pewnośc,i co wydarzy się w kolejnych kolejkach. Mamy trochę swoich problemów w zespole, musieliśmy trochę “składać” w linii obrony. Więc chcesz, żeby już to się rozstrzygnęło. Oczywiście nie jest to tak, że kończysz i awansujesz u siebie na swoim obiekcie, ze swoimi kibicami, ale kończy się. W kolejnych meczach możesz już dać szansę zawodnikom, którzy grali mniej i tak dalej. Z drugiej strony mieliśmy świadomość, że cel był już naprawdę blisko i jeśli nie rozstrzygnęłoby się to w niedzielę, to w perspektywie mamy za tydzień mecz u siebie i wtedy możemy dokończyć dzieła. Więc oglądając wczorajszy mecz Wieczystej miałem raczej podejście: co będzie, to będzie.
W sobotę zagraliście taki bardzo szalony mecz ligowy z Hutnikiem. Wygraliście 5:3, generalnie było to fajne widowisko. Ofensywny futbol to jest taki wasz futbol, który chcecie grać?
To na pewno jest taka podstawa naszego grania. Do tego się odnosimy i tak chcemy wyglądać. Ja wierzę w to, że jeśli kreujesz i grasz, to statystyczne szanse na wygranie meczu są większe niż wtedy kiedy czekasz na rozwój wydarzeń i liczysz na jedną kontrę. Grając ofensywnie masz większe szanse na rozwój zawodników chociażby pod sprzedaż, na oglądalność meczów, przekłada się to też na liczbę kibiców. Coraz więcej naszych fanów przychodzi na stadion. To jest taka tożsamość.
Jeśli chodzi o sam mecz z Hutnikiem, to do końca nie jesteśmy zadowoleni. Straciliśmy bramki i to jeszcze w takich okolicznościach, że jedna po drugiej. Ale jeśli chodzi o grę w ofensywie, to na pewno było dobrze.
Polonia Bytom po 12 latach wraca na zaplecze. “Mógłby ktoś powiedzieć, że nie spodziewa się tego awansu”
Przeszliście jako zespół bardzo długą drogę do tego awansu. Rok temu byliście bardzo blisko, były baraże. Teraz w końcu jest awans, choć przez większą część sezonu wydawało się, że główni faworyci to Pogoń Grodzisk Mazowiecki i Wieczysta.
Mieliśmy bardzo dobrą rundę wiosenną. Jesienią faktycznie traciliśmy do Wieczystej, a teraz w 11-12 meczach, odrobiliśmy tę stratę i w sumie mamy 11 punktów więcej od nich. Łącznie nadrobiliśmy około 15 punktów do Wieczystej i 10 do Grodziska, a ta runda jest krótsza. To dużo. Mamy bardzo dobry moment.

Polonia Bytom liderem – aktualna tabela Betclic 2. Ligi (źródło: Flashscore)
Jesienią mieliśmy serię 12 zwycięstw z rzędu, a potem szybko nam się te dwie drużyny oddaliły. Było to trochę niesprawiedliwe. Mieliśmy dobrą serię, zdobyliśmy dużo punktów, które w innych sezonach dawałoby nam miejsce pierwsze lub drugie, ale ten sezon jest wyrównany i Wieczysta z Pogonią nam odskoczyły. Szczerze nawet nie sądziłem, że tak szybko to odrobimy i będziemy mieli jeszcze nawiązkę.
Powiedział Pan miesiąc temu w rozmowie z TVP Sport, że baraże to taki wynik ponad stan. Dziś macie awans. Podtrzymuje Pan to zdanie?
Mógłby ktoś powiedzieć, że nie spodziewa się tego awansu i tak szybkiego powrotu na wysoki poziom w Polsce. Bardzo szybko organizacyjnie musimy rosnąć. Moim zdaniem każdy myślał, że celujemy w baraże i może po cichu uda się sprawić niespodziankę, a my swoją pracą, zaangażowaniem i ciężkim treningiem wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie zagrać o pełną pulę.
Wiadomo, że klub składa się z wielu filarów. Polonia jest w procesie odbudowy i on nadal musi iść do przodu, żebyśmy mogli utrzymać się w 1. lidze. Biorąc pod uwagę na starcie tego sezonu, z kim się mierzyliśmy, jakie niektóre zespoły miały możliwości, to na pewno awans jest wynikiem ponad stan.
Polonia Bytom nie grała w I lidze od 12 lat. Dokonaliście czegoś historycznego dla klubu, miasta.
Na pewno jeśli spojrzymy na historię i tytuły klubu, to nie jest to wynik ponad stan. Patrząc jednak na to, że jeszcze jakiś czas temu graliśmy w IV lidze, to na pewno już tak.
Polonia Bytom i jej siła to mental. “Siłą tej grupy jest zjednoczenie”
Czuliście presję ze strony kibiców, że oni chcą tego awansu?
Różni są kibice i różna jest presja z ich strony. Uważam, że Ci, co przychodzili na mecze, dawali nam takie pozytywne nastawienie, energię i pchali nas do przodu. Ci, co siedzą przed komputerem i wypisują jakieś tam rzeczy, to raczej podcinają skrzydła. Zwłaszcza jeśli ktoś to czyta. Były różne informacje czy hasła, że my nie chcemy awansować czy nie wiadomo co. Były też jakieś oczekiwania, które czasami na poziomie I czy II ligi wiążą nogi zawodników.
Jak ważną rolę w tym sukcesie i waszej codziennej pracy odgrywała też sfera mentalna?
Moi zawodnicy są mocno zaprawieni. Widać w nich taką odporność psychiczną i niezłą odporoność na stres. Część z nich przebijała się do składu w innej lidze, część z nich już coś wygrała – mają więc różnorodne doświadczenia, które powodowały, że wszystko unosili. Uważam, że siłą tej grupy jest właśnie takie zjednoczenie i odporność na stres. Jest takie powiedzenie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni i ja po nich to widziałem. Wiele razy odrabialiśmy wyniki, odwracaliśmy mecze. Wiemy też, że możemy grać lepiej. Na pewno w ostatnich trzech spotkaniach zagramy jeszcze lepiej, bo już nas trochę to wszystko puści. Nie będzie takiej presji i będziemy mentalnie luźniejsi. Nie będziemy już myśleć o tym, że tu trzeba zdobyć punkt do awansu, że tu trzeba zagrać bezpieczniej i tak dalej. To będzie inny rodzaj presji.
Łukasz Tomczyk odrzucił ofertę Marka Papszuna i Rakowa. “Nie żałuję”
Pracuje Pan w Polonii prawie dwa lata. Kiedy przejmował Pan zespół byliście na 17. miejscu, później były baraże, a teraz jest upragniony awans. Traktuje to Pan jako nagrodę?
Na pewno. Kiedy na końcu spojrzę na te ostatnie dwa lata i ogólnie swoją karierę trenerską to tak. Dziś rano nawet znajomy mi napisał taką wiadomość, czy pamiętam gdzie byłem 2,5 roku temu o tej porze. A byłem o 8 rano na zajęciach z młodymi zawodnikami. Wiele rzeczy musiałem łączyć. Dziś na pewno ten awans to nagroda, to taki pierwszy sukces na moje nazwisko. To moje pierwsze 1,5 roku na stanowisku pierwszego trenera i to, że udało się już coś wygrać, to napędza do dalszej pracy. To pokazuje, że praca ma sens i daje to taki pozytywny impuls.
Z perspektywy czasu nie żałuje Pan chyba odrzucenia oferty Rakowa.
Tak. Wypisałem sobie wtedy plusy i minusy, obie oferty były fajne, ale intuicyjnie czułem, że chciałbym zostać w Polonii i skończyć jakiś projekt, jakąś robotę na własne nazwisko. Nie żałuję. Oczywiście z trenerem Markiem Papszunem mam kontakt, ale poszedłem w tą, a nie inną stronę.
Pana kontrakt z Polonią obowiązuje jeszcze przez rok. Myśli Pan już trochę o tej najbliższej przyszłości? Chce Pan zostać i dalej budować ten projekt w Bytomiu?
Na razie nie mam ofert i o tym nie myślę. Jestem skupiony, aby jak najlepiej rozwijać i rozbudowywać ten projekt, w którym jestem. Ja jestem też taką osobą, że skupiam się na tym co tu i teraz. Jestem też konkretny. Jeśli pojawi się jakaś oferta, to porozmawiam, zobaczę jaki projekt i tak dalej. Na dziś jestem jednak skupiony na projekcie o nazwie Polonia Bytom.
Polonia Bytom jesienią przegrała z Wieczystą. To był najtrudniejszy moment
Mówił już Pan trochę o tej organizacji klubu i tym, że awans to wynik ponad stan. A sportowo? Jesteście już gotowi na grę na zapleczu?
Każdy awans powoduje to, że musisz zespół rozwinąć – czy to o członka sztabu, fizjoterapeutę czy nowego piłkarza. Teraz zmienia się także przepis o młodzieżowcu, zmienia to nam trochę strukturę kadry. Na pewno musisz dać jakąś nową energię i impuls, żeby wzmocnić rywalizację i skład. Trzon kadry mamy i w niego wierzę, ale potrzebujemy wzmocnień.
Jakby miał Pan wskazać dziś najtrudniejszy moment w drodze po awans, co by to było?
Porażka w Krakowie z Wieczystą (1:3 w październiku – przyp. red). Przerwana seria zwycięstw i taki mini kryzys. Wrzuciliśmy się trochę w taki smutek, często ten mecz wspominaliśmy. Później też nie zapunktowaliśmy, odbudowywaliśmy się w zimę i teraz ta wiosenna walka i pogoń. Ale na pewno ten mecz był takim najtrudniejszym punktem i momentem. To był bardzo medialny mecz, dostaliśmy dwie czerwone kartki, jak się później okazało niesłuszne, i to uderzyło trochę w zawodników. Jak wygrywasz mecze i masz serię, to masz pozytywną energię, a nagle ten mecz przerwał ten marsz. Wiadomo, że jakbyśmy przegrali 0:3 to byłaby inna historia. Jak przegrywasz w takich okolicznościach, wiesz, że może coś ci zabrano, to pojawiają się takie znaki zapytania.
Łącznie macie na koncie 70 punktów. Jest niedosyt czy zadowolenie?
Jeśli spojrzymy na tabelę sprzed roku czy dwóch, to taka ilość punktów daje spokojny awans i nie musisz martwić się do trzech kolejek przed końcem sezonu. Ten sezon był jednak specyficzny i walka trwała dłużej. Nie ma jednak żadnego niedosytu. Będziemy grali do końca i zagramy w każdym meczu o zwycięstwo. Jestem skupiony, aby jak najlepiej przepracować mikrocykl, żeby nie było jakiegoś rozprężenia i żeby zespół dalej się rozwijał. Zrobimy wszystko, aby wygrać mecz za meczem i dobrze zakończyć ten sezon.