Ruszają mistrzostwa świata w skokach. “Liczą się tylko medale. O 5. miejscu Matei nikt nie pamięta”
Karolina Jaskulska, Kanał Sportowy: Piątkowe treningi nie były zbytnio optymistyczne dla Polaków. Czego twoim zdaniem możemy spodziewać się po Biało-Czerwonych?
Michał Korościel, komentator Eurosportu: Polacy? W zasadzie te treningi wyglądały tak jak cały sezon. Jeśli trafi się ktoś w czołowej “10”, to pojawia się jakiś promyczek nadziei. Piotr Żyła był ósmy. Poza tym te treningi wyglądały tak samo jak treningi przed zawodami Pucharu Świata – ktoś w drugiej, a ktoś w trzeciej dziesiątce.
Oczywiście przed mistrzostwami świata zawsze liczysz na to, że coś drgnie, że będzie jakiś progres i że eksplozja formy dzięki systemowi przygotowań przyjdzie właśnie na mistrzostwa. Niczego na razie bym rzecz jasna nie wykluczał, ale wydaje się, że diametralnie nic się nie zmieniło i że jest tak, jak było. Mam nadzieję, że będzie jednak w konkursie trochę lepiej. O ile w Pucharze Świata można cieszyć się z tego, że ktoś wskoczył do “10”, to po mistrzostwach pamięta się tylko o medalistach, a za inne miejsca punktów nie ma. Patrząc jednak na formę naszych skoczków, marzenie o medalu wydaje się lekko absurdalne.
Zwłaszcza że w tym sezonie cieszyliśmy się, jak któryś z naszych wskoczył do “10” i to już traktowaliśmy jako sukces.
Cieszyło nas, ale tak jak powiedziałem, na mistrzostwach świata liczą się tylko medale. O dalszych miejscach nikt nie pamięta. Przypominają mi się ostatnie mistrzostwa w Trondheim z 1997 roku, kiedy Robert Mateja zajął 5. miejsce. Oczywiście fani skoków wiedzą, że on był piąty, ale gdyby do medalu nie zabrakło i stanąłby na podium, Robert Mateja byłby dziś w innym miejscu. Byłby medalistą mistrzostw świata. Wtedy zabrakło mu 1,5 punktu. Na mistrzostwach liczą się tylko medale. Jeśli Paweł Wąsek będzie 4., to powiemy: no okej, wyrównał swoje najlepsze miejsce w Pucharze Świata. Ale to są mistrzostwa i liczy się podium.
Passa Polaków zostanie przerwana? “Statystyki w starciu z formą często mocno przegrywają”
Chociaż patrząc na Pawła Wąska w ostatnich tygodniach, to ja się trochę martwię. Był naszym liderem cały sezon, a potem przyszedł słabszy weekend w Sapporo i słabsze treningi. Mimo wszystko twoim zdaniem to obecnie nasz najrówniejszy punkt?
No tak, Paweł cały sezon skakał bardzo dobrze i meldował się w czołowej “10”. Wydawało się, że zmierza na podium, był 4. na lotach w Oberstdorfie i wszystko szło w dobrą stronę, a w Sapporo był taki odwrót z tej drogi. Weekend w Sapporo mógł wlać powiedziałbym nieco pesymizmu w serca kibiców. Chociaż z Pawłem jest tak, że zawsze treningi i kwalifikacje ma słabsze niż konkurs i na tym chyba trzeba opierać nadzieję.
To samo jest z Piotrkiem Żyłą. On potrafi odpalić w najmniej oczekiwanym momencie.
Z Piotrkiem to w ogóle jest ciekawa historia. Wszyscy wspominamy szalony konkurs w Seefeld z 2019 roku, kiedy Dawid Kubacki z 27. miejsca po 1. serii został mistrzem świata. A zapominamy o tym, że przecież dwa lata temu w Planicy Piotrek został mistrzem świata z 13. miejsca po pierwszej serii. To mega spektakularny awans. Gdyby nie ten przypadek Kubackiego, pewnie mówilibyśmy o tym głośno za każdym razem.
U Piotrka trudno wierzyć w jakiś proces. W proces możemy wierzyć u Pawła czy Dawida, bo to są skoczkowie przewidywalni w tej nieprzewidywalnej dyscyplinie. U Piotrka to jest kwestia dnia, nastawienia, motywacji czy tego co mu się w nocy przyśni. Chociaż trzeba mieć w sobie dużą dawkę optymizmu, żeby wierzyć, że to się w tym roku skończy na podium.
Od 2019 roku mieliśmy złote medale na skoczni normalnej i wydaje się, że teraz ta passa zostanie przerwana.
Sprawdzałem i jesteśmy jedyną nacją w historii mistrzostw świata, która na skoczni normalnej ma trzy indywidualne medale z rzędu. Nikomu wcześniej to się nie zdarzyło. Od początku mistrzostw świata na skoczni normalnej, a więc od 1962 roku, zdobyliśmy 6 złotych medali. Trzy wywalczył Adam Małysz, dwa Piotrek Żyła i jeden Dawid Kubacki. Żaden inny kraj nie ma 6 indywidualnych medali na skoczni normalnej, także możemy mianować się królami tej skoczni. Wszystkie statystyki stoją po naszej stronie. Tylko że statystyki w starciu z formą często mocno przegrywają i obawiam się, że tak będzie też teraz.
Mistrzostwa świata ostatnią szansą Thomasa Thurnbichlera? Odstawienie Stocha nie jest skandalem
Czy twoim zdaniem ewentualny sukces Polaków na mistrzostwach uratuje trochę ten sezon? Czy to nie będzie w dłuższej perspektywie miało żadnego znaczenia.
Myślę, że będzie miało. Zwłaszcza w kontekście przyszłości Thomasa Thurnbichlera. Może nikt o tym głośno nie mówi, ale jego przyszłość wisi trochę w powietrzu i on tymi mistrzostwami świata walczy o swoją posadę. W konkursach na skoczni normalnej, dużej i w drużynie wciąż możemy się łudzić i jeśli wyciągniemy z tego jakiś medal, to Thurnbichler będzie miał argument w rozmowach o swojej przyszłości. A jeśli nie wyciągnie medalu, to później zostanie już tylko Raw Air, Lahti i Planica. Jeśli skończymy ten sezon bez miejsca na podium, to trener Thurnbichler będzie miał ciężko, aby przekonać władze PZN do przedłużenia umowy.
Zwłaszcza że to drugi taki słaby sezon z rzędu.
No właśnie. A na zwycięstwo w Pucharze Świata czekamy już prawie dwa lata, bo ostatnio to Dawid Kubacki wygrał w marcu 2023. Trochę czekamy, a przez ostatnie 20 lat jesteśmy trochę rozpieszczeni tymi sukcesami Biało-Czerwonych i dwa lata bez zwycięstwa, tylko z kilkoma miejscami na podium to zdecydowanie poniżej nadziei, oczekiwań czy potencjału.

A jak odebrałeś decyzję o braku Kamila Stocha w kadrze na mistrzostwa?
Ja się tego spodziewałem. Umówmy się, Stoch nie jest gorszy od Wolnego, ale też nie jest tak, że skakał na czołową dziesiątkę i Thurnbichler po złości go nie zabrał. Nikt o tym głośno nie mówi, ale wpływ na brak powołania Stocha mogło mieć to, że Kamil obrał swoją ścieżkę i trenuje indywidualnie z Michałem Doleżalem. To na pewno był jakiś cios w godność i dumę Austriaka. To są faceci w sporcie i oni są naładowani adrenaliną, testosteronem i gdzieś takie prztyki w nos dostają. Nie twierdzę, że Thurnbichler źle życzy Stochowi, ale pewnie gdyby był w teamie Thurnbichlera, miałby większe szansę na wyjazd. Nie odbieram tego jednak jako jakiś wielki skandal czy odrzucenie na miarę braku powołania Dudka na mundial. To absolutnie nie ten przypadek. To nie jest zawodnik, który w obecnej formie bił się o podium, co widzieliśmy w Sapporo. Choć oczywiście Kamil ma prawo czuć się źle.
No właśnie. W Sapporo przy okrojonej stawce Kamil nie skakał na miarę czołowej dziesiątki, co trochę wyjaśnia decyzję Austriaka.
Nie było tam Laniska, Graneruda i tak dalej. Najwyższe miejsce Kamila to była 16. pozycja. Nie odbieram tego więc jako jakiś wielki skandal. Oczywiście Kamil mógł pojechać do Trondheim, brać udział w treningach i dopiero wtedy sztab mógł wygrać skład na kwalifikację. Tak zrobiło kilka ekip i pewnie o to można mieć pretensje do Thurnbichlera, ale ja nie przyłączałbym się do tych głosów.
Przed nami mistrzostwa pełne emocji. Są faworyci
Które nacje wydają Ci się najsilniejsze i kto jest twoim zdaniem głównym faworytem do medali w Trondheim?
Austriacy. Oni wygrywają wszystko, co chcą w tym sezonie. Chociaż nie błyszczeli w treningach i jest pewne ziarenko niepewności zasiane. Według mnie to mogą być mistrzostwa Norwegów. Spójrzmy na to, jak rozkręcali się w trakcie sezonu. Jak rozkręcał się Forfang, jak skacze Sundal, jakie przebłyski mają Oestvoeld czy Pedersen. No i Marius Lindvik, który po lecie typowany był nawet do Kryształowej Kuli. Miał słabe wejście w ten sezon, ale myślę, że on sobie to odbije. W Sapporo stał już na podium.
Myślę, że Norwegowie będą mocni, a może nawet silniejsi niż Austriacy. Jeśli będziemy brali pod uwagę tylko konkursy drużynowe, to nie zdziwię się, jeśli zdobędą więcej medali lub cenniejsze medale od Austriaków.
I jeszcze skaczą u siebie, co na pewno będzie jakimś handicapem.
Dokładnie, skaczą u siebie. Szło im dobrze w treningach, znają tę skocznię. Chociaż jeśli chodzi o Austriaków, to pamiętajmy, że nie zdobyli złota w konkursie drużynowym od 2013 roku. Jak na taką nację, to strasznie długo. Biorąc pod uwagę, jakie miejsca zajmują w klasyfikacji generalnej, to srebro w drużynie pewnie byłoby tylko jakąś nagrodą pocieszenia. Pewnie celują w złoto. Będzie ciekawie. Gdybyśmy po Turnieju Czterech Skoczni rozważali, kto zdobędzie złoto drużynowe, to zastanawialibyśmy się pewnie, kto sięgnie po srebro, bo Austriacy byli pewniakami. W skokach narciarskich wszystko jednak szybko się zmienia. Nie dałbym jednak sobie ręki uciąć, ani niczego innego, że Austriacy zdobędą złoto.
Zapowiadają się wielkie emocje w drużynówce.
Myślę, że w ogóle będą to fajne mistrzostwa. Zwłaszcza dla ludzi, których humor nie jest uzależniony od sukcesów Biało-Czerwonych. Oglądam skoki od ćwierć wieku i po prostu lubię tę dyscyplinę. Nawet jak nie ma medalu Polaków, to nie oznacza, że mistrzostwa są nudne. Teraz może być tak samo. Może pojawi się jakiś nieoczywisty bohater, jakieś wydarzenie, coś, co zapamiętamy na długo i o czym będziemy mówić za 10 lat. A gdyby Polakom udało się odegrać którąś z głównych ról, to w ogóle byłoby pięknie.