Bright Ede może odejść. Czy Motor pobije rekord ligi?
Bright Ede w lutym skończył 18 lat, a dziś biją się o niego prawdziwi europejscy giganci. Obrońca, który piłkarskich szlifów nabierał w Zagłębiu Lubin, to prawdziwy diament, na którym jego obecny pracodawca – Motor Lublin – może zarobić fortunę!
Od dłuższego czasu mówi się o tym, że piłkarz wzbudza zainteresowanie wielu klubów europejskich – na czele z Chelsea czy Arsenalem. Zbigniew Jakubas chciałby jednak na stoperze zarobić i mówi się, że Motor oczekuje co najmniej kwoty dwucyfrowej (w euro). A to byłoby jednym z rekordowych odejść z Ekstraklasy!
O tym, że Ede znalazł się na celowniku kilku europejskich gigantów wiadomo już od kilku miesięcy. To jeden z większych polskich talentów młodego pokolenia i wcale nie dziwi, że wiosną obserwowali go skauci z całej Europy. – Transfer Brighta Ede jest realny. To nie jest wymysł prasy. Mamy pytania i oferty. Chciałbym zamknąć temat do dwóch tygodni, tak żeby sam zawodnik miał spokój, ale nie jesteśmy zmuszeni, żeby Brighta sprzedawać – powiedział niedawno w programie “Motor Show” Paweł Golański – dyrektor sportowy Motoru.
Ede zagrał w Gdańsku. Camilo Mena robił z nim co chciał
Na razie nie wiadomo jednak, czy transfer Brighta Ede dojdzie do skutku. W poniedziałkowym meczu Motoru z Lechią Gdańsk trener Mateusz Stolarski po raz pierwszy w tym sezonie ligowym postawił na młodego obrońcę od pierwszej minuty. W Gdańsku rozegrał on cały mecz, ale chyba nie będzie dobrze wspominał tego dnia w biurze. Zawodnicy Lechii robili z nim co chcieli, w jego poczynaniach było sporo chaosu. Dowodem niech będzie gol Camilo Meny na 3:3, kiedy Kolumbijczyk z łatwością ograł młodszego kilka lat rywala.

W całokształcie nie był to występ idealny 17-latka. Serwis sofascore.com wycenił jego występ na ocenę 5.8. Był jednym z najgorszych w zespole. Wiele razy tracił piłkę, przegrywał pojedynki i tracił pozycję. Do tego w końcówce meczu obejrzał żółtą kartkę, co nie poprawia mu noty.

Bright Ede i cała defensywa Motoru zawiodła
Trener Mateusz Stolarski po meczu z Lechią podkreślał, że cała defensywa zagrała źle. Stracone trzy bramki na pewno nie powinny się w jednym meczu zdarzyć. –Występ naszej linii defensywy był znacznie poniżej oczekiwań. Cały tydzień poświęciliśmy na to, aby przygotować się na dośrodkowania na dalszy słupek – mówił. I faktycznie oprócz Ede zarzuty można było mieć również do Palacza czy Mathysa.
– Tracimy tak pierwszą bramkę, a Lechia ma z tego dwie-trzy sytuacje. Przygotowywaliśmy się też indywidualnie pod rywala, jeżeli chodzi o pojedynki jeden na jeden. Wiemy, że Mena to bardzo dobry piłkarz, uważam ponad ekstraklasę i ma swoje duże atuty. Także linia ataku czy choćby ofensywni pomocnicy. To zawodnicy o wysokich umiejętnościach. Niestety, tracimy trzecią bramkę tak, jak Mena ma strzelić. Jestem rozczarowany naszą postawą. Na jakości możesz stracić jedną taką bramkę, a piłka nożna to pojedynki. Lechia strzela z tego, co ma najlepsze i strzela przynajmniej o dwie bramki za dużo – dodał.
Motor ma już łącznie stracone w tym sezonie siedem bramek. Nie jest to wynik najgorszy w lidze, ale z pewnością daleki od ideału. Okazję do rehabilitacji zespół z Lubelszczyzny będzie miał już w sobotę, kiedy zmierzy się z Piastem Gliwice.