Barcelona traci pewność siebie
Porażka 1:2 z Las Palmas bardzo dobrze obrazuje aktualną sytuację Barcelony. Duma Katalonii nie wygrała żadnego z trzech ostatnich spotkań w LaLiga. Real Sociedad (0:1), Celta Vigo (2:2) i właśnie Las Palmas (1:2) zdołały zatrzymać rozpędzoną maszynę Hansiego Flicka. Jeden punkt w trzech meczach, to dla tak wielkiego klubu niewątpliwie sytuacja alarmowa. — Nie idzie nam dobrze, obniżamy loty. Wiele rzeczy robimy źle. Musimy być lepsi we wtorek. Jestem wściekły, nie obchodzi mnie moja bramka — powiedział po ostatnim starciu Raphinha cytowany przez Fabrizio Romano.
Wcześniej Barcelona pokazywała naprawdę świetną dyspozycję. Zwycięstwa 4:1 z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów i 4:0 z Realem Madryt w lidze symbolizują nową erę klubu, który miał wrócić na europejski szczyt. Wszystko szło dobrze, aż do pierwszego załamania formy. Barcelona stoi przed dużym wyzwaniem, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę. Teoretycznie spokojna przewaga nad Realem stopniała już do zaledwie jednego punktu, a trzeba przy tym pamiętać, że Królewscy mają jedno zaległe spotkanie z przedostatnią w lidze Valencią.
Chwila prawdy Flicka
W takich momentach bardzo wiele będzie zależało od reakcji Hansiego Flicka. Niemiecki szkoleniowiec musi zrobić, co w jego mocy, by ponieść drużynę w pierwszym trudniejszym momencie. Dotychczas wszyscy eksperci wychwalali grę Barcy za każdy możliwy detal, ale teraz przychodzi czas weryfikacji umiejętności całego zespołu. Flick i jego podopieczni muszą udźwignąć presję pod względem mentalnym. Choć wielu typowało ich po znakomitym starcie, jako faworytów do zgarnięcia kluczowych trofeów, musimy pamiętać, że sezon nie kończy się w listopadzie.
— Myślę, że nie rozegraliśmy dobrego meczu, nie byliśmy zdecydowani w ważnych aspektach. Musimy naprawić błędy, skrytykować siebie i iść dalej — zaznaczył na antenie “TV3” rozczarowany ostatnim meczem Fermin Lopez.
Nadrzędne założenia taktyczne Flicka również mogą ulec pewnym modyfikacjom. Wygląda na to, że chociażby ryzykowna taktyka związana z linią spalonego powoli zaczyna być dobrze odczytywana przez rywali, którzy wykorzystują swoje szanse po kontratakach. Wysoko ustawieni defensorzy nie są w stanie za każdym razem skutecznie zakładać pułapki ofsajdowe, przez co napastnicy drużyny przeciwnej wychodzą na dogodne pozycje. Dodatkowo ciągłe poleganie na tym, że Raphinha w każdym meczu jest w stanie pokazać coś ekstra, również może być zgubne. Forma Brazylijczyka jest niesamowita, ale jak widać, wszystko może się w pewnym momencie nieco zmienić. Siłą Barcy powinna być drużyna.
Tymczasem poza brazylijskim gwiazdorem, niewielu graczy jest w stanie przez dłuższy czas utrzymać wysoką formę. W ostatnich meczach bryluje tylko Raphinha, który wyrasta ponad poziom całego zespołu. Reszta zawodników jest daleka od dyspozycji z początku sezonu. To załamanie jest wyraźnie widoczne na przykładzie Julesa Kounde. Francuz miał momenty, gdzie imponował swoją grą. W spotkaniu Ligi Mistrzów z Crveną zvezdą zaliczył nawet trzy asysty, a teraz popełnia błędy, które zupełnie do niego nie pasują. Prawy obrońca przyzwyczaił sympatyków Barcy do gry na zdecydowanie wyższym poziomie.
— Chyba to jest naturalna kolej rzeczy, że przychodzi moment taki moment w sezonie, gdzie indywidualna forma zawodników upada. To jest jeden z głównych powodów. W wielkiej formie pozostaje tylko Raphinha i Lamine Yamal. Reszta zawodników spuściła z tonu. Czy to wielki problem? Chyba nie, bo to całkiem naturalne. Kiedyś słabszy moment musiał przyjść. Gra o prawdziwe trofea zacznie się od połowy lutego. To nowy moment dla Flicka, który musi się z tym skonfrontować — powiedział w programie “LaLiga Bonita” ekspert “Kanału Sportowego” Cezary Wilk.
Co ciekawe, niezwykle krytykowany Xavi po 15 kolejkach poprzedniego sezonu miał na swoim koncie tyle samo punktów, co aktualnie wychwalany Flick. Oczywiście na ocenę trenera wpływa również szereg innych czynników, ale suche statystyki wskazują, że nie warto popadać w przesadny zachwyt. Najważniejszą zmianą jest to, że kibice Blaugrany mają teraz zdecydowanie więcej powodów do optymizmu, ponieważ styl gry drużyny znacząco się poprawił. Barca Flicka potrafi wyglądać wręcz zjawiskowo. Potwierdzają to także spotkania w Lidze Mistrzów, gdzie z kolei Xavi musiał zderzać się z brutalną rzeczywistością.
Uzależnieni od Yamala
Jednym z powodów dołka Dumy Katalonii są także kontuzje. Sztab medyczny ma w tym sezonie bardzo dużo pracy. Wśród graczy, którzy byli wykluczeni z gry podczas ostatniej ligowej rywalizacji, znaleźli się: Ronald Araujo, Ansu Fati, Andreas Christensen, Marc Bernal i Marc-Andre ter Stegen. Do dyspozycji trenera z kolei wrócili dopiero Eric Garcia, Ferran Torres i Lamine Yamal. Na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim powrót ostatniego z nich.
Yamal ma za sobą wspaniały początek sezonu 2024/25. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, w 17 spotkaniach zdobył już sześć bramek i dołożył do tego osiem asyst. Trudności całej drużyny rozpoczęły się właśnie od jego nieobecności. Wcześniej nawet plaga kontuzji nie przeszkadzała Barcelonie w odnoszeniu imponujących triumfów. Okazało się, że jeden z największych klubów piłkarskich w historii, który świętował niedawno 125 urodziny, może być uzależniony od gry wybitnego 17-latka. Ta naprawdę sytuacja bezprecedensowa.
Yamal stał się jednym z trzech niezawodnych graczy ofensywnych. Poza nim za gole Barcy są odpowiedzialni także Robert Lewandowski i Raphinha, którzy stali się postrachem każdej linii obrony. Mimo to zawodnicy, którzy są aktualnie zasłużenie wymieniani w gronie najlepszych na świecie, nie radzili sobie najlepiej pod nieobecność młodszego kolegi. Atak maszyny Flicka wygląda najlepiej, gdy na murawie znajduje się całe trio.
Już wielokrotnie przekonywaliśmy się o tym, że wybitna dyspozycja Lewandowskiego jest w dużej mierze zależna od jego współpracy z kolegami z zespołu. Kapitan reprezentacji Polski potrzebuje dobrego serwisu, a Yamal i Raphinha są w tym specjalistami.
Szansa dla Szczęsnego?
Paradoksalnie gorsze mecze Dumy Katalonii mogą być dobrą informacją dla Wojciecha Szczęsnego. Polak, który wciąż czeka na swój debiut, może wkrótce wskoczyć między słupki. 34-latek wrócił do piłki po tym, jak Barcelona zaproponowała mu kontrakt ze względu na kontuzję Ter Stegena. Wydawało się, że prędzej czy później będzie jedynką, ale czas mija, a Inaki Pena nie oddaje swojego miejsca.
Istnieje szansa, że porażka z Las Palmas była jednak przełomowa, ponieważ hiszpański golkiper mógł zachować się lepiej przy dwóch straconych bramkach. Wychowanek Barcelony jest krytykowany za swoją postawę, hiszpańscy kibice coraz śmielej domagają się szansy dla naszego rodaka. Kataloński dziennik “Sport” zapytał nawet otwarcie na platformie “X” czy to najwyższy czas na minuty dla polskiego golkipera. Wyczekiwany debiut Szczęsnego na pewno będzie wielkim wydarzeniem dla wszystkich kibiców Barcy w naszym kraju.
Już niedługo przekonamy się, jakie decyzje personalne podejmie Flick. FC Barcelona na pewno potrzebuje pozytywnego impulsu, ponieważ presja ze strony Real Madryt stale rośnie. Kolejnym rywalem Dumy Katalonii będzie Mallorca, która zajmuje aktualnie szóste miejsce w tabeli. Ten mecz w ramach 19. kolejki LaLiga zostanie rozegrany już we wtorek 3 grudnia o godzinie 19:00.