Wydarzeniem wieczoru gali Babilon 50 miał być powrót do klatki Szymona Kołeckiego (11-1) po trzy letniej przerwie. I choć złoty medalista olimpijski pewnie pokonał Oliego Thompsona (23-17), to show skradł… 56-letni Andrzej Gołota. Podczas gali w Ożarowie Mazowieckim emerytowany pięściarz miał pokłócić się ze swoim rówieśnikiem Henrykiem Zatyką, wielokrotnym mistrzem Polski wagi superciężkiej. Podobno na słowach się nie skończyło. Gołota miał uderzyć pięścią w twarz Zatykę, a nawet go znokautować. Tak przynajmniej relacjonował sytuację m.in. Artur Mazur, dziennikarz “WP Sportowe Fakty”. Mało tego! Nawet konto “Babilon MMA” na portalu X napisało, że “Andrzej wciąż ma szybkie ręce”.
– Była między nami głośna wymiana zdań, ale do żadnych rękoczynów nie doszło. Nie wiem, po co Tomek Babiloński [organizator gali] to nakręca. Chyba chce wypromować swoją federację jakimiś dodatkowymi sytuacjami. Nie chcę tego człowieka już znać. Skasowałem właśnie jego numer telefonu. Pewnie w Babilonie chcieliby taką walkę zorganizować, ale przecież Andrzej to już starszy gość i w dodatku schorowany. To jest chore. Jakbyśmy chcieli dać sobie po ryju, to na pewno nie robilibyśmy tego przy wszystkich, tylko wyszli gdzieś na zewnątrz. Gdyby do czegoś jednak doszło, to pewnie ktoś by to nagrał, tak? A jakoś nagrania żadnego nie ma. Gdybyśmy wiedzieli, że wybuchnie taka afera, to na pewno podalibyśmy sobie z Andrzejem rękę, czy skleili “miśka”, żeby nie robić takiego medialnego zamieszania. I od razu uprzedzam, że nie jestem zainteresowany dziś żadną walką z Andrzejem – powiedział Kanałowi Sportowemu Henryk Zatyka.
Gołota to legenda, ale Zatyka też ma imponujące CV
Gdyby na przełomie wieków spytać za granicą o sławnych Polaków, to z reguły obcokrajowiec wymieniłby pewnie: Jana Pawła II, Lecha Wałęsę i… Andrzeja Gołotę, wychowanka Legii. Choć pięściarz z Warszawy nie został nigdy mistrzem świata, to stoczył cztery walki o pas. Nie ma w historii wagi ciężkiej drugiego zawodnika, który otrzymał tak wiele szans i żadnej nie wykorzystał. I choć “Endrju” był jednym z najlepszych zawodników królewskiej dywizji w latach 90., to największe sukcesy świętował w boksie amatorskim. Zdobył brąz olimpijski w Seulu czy mistrzostwo Europy w Atenach.
Gołota miał także na koncie m.in. triumf w turnieju im. Feliksa Stamma, gdzie w finale w 1997 roku pokonał na punkty właśnie Zatykę, a fragment tamtej walki możecie zobaczyć TU. Zawodnik Gwardii Warszawa wcześniej jednak dwukrotnie wygrał ten prestiżowy turniej (1990 i 1995). Zatyka największy sukces odniósł w Bukareszcie w 1985 roku, gdy zdobył brązowy medal mistrzostw świata juniorów. Na tamtej imprezie srebro wywalczył… Gołota.
– Znamy się od lat 80. Nigdy nie byliśmy kumplami, ale wrogami też nie. Po prostu nie było między nami chemii i tyle – podsumował Zatyka.