Alvaro Carreras nowym piłkarzem Realu Madryt
Rozmowy w sprawie transferu 22-latka ciągnęły się tak długo, że po drodze wydarzyło się kilka rzeczy, które ten transfer mogły zablokować. Chociażby Fran Garcia rozegrał kapitalne, jak na swoje warunki, Klubowe Mistrzostwa Świata, świetnie wpasowując się w taktykę Xabiego Alonso. Był czystą dawką energii i spoiwem ataku z defensywą. Gdy Królewscy atakowali, raz po raz oskrzydlał na pełnym sprincie ataki, dając Viniciusowi opcję zagrania lub odciągając od niego rywali. Gdy zaś Real Madryt piłkę tracił, Fran błyskawicznie odbudowywał pozycję, nadrabiając teren wobec atakujących rywala.
Formuła z biegającym od pola karnego do pola karnego lewym obrońcą działała na tyle dobrze, że można spodziewać się jej kontynuowania. Jeżeli na prawej flance bloku defensywnego masz zawodnika po którym ewidentnie trzeba łatać dziury i liczyć się z jego mankamentami defensywnymi i szybkościowymi – dobrze, by piłkarz po drugiej stronie był samowystarczalny. Taki na tym turnieju był Fran Garcia. Alvaro Carreras, przynajmniej w teorii, ma pod tym względem być jeszcze lepszy.
22-latek charakteryzuje się świetnymi atrybutami motorycznymi. W poprzednim sezonie Ligi Mistrzów, biegał średnio niemal jedenaście kilometrów w przeliczeniu na 90 minut. Był piątym najszybszym zawodnikiem Benfiki – maksymalnie dobił do 33,3 km/h. Dwukrotnie miał okazje mierzyć się z Barceloną – w tym oczywiście z Lamine Yamalem. Mimo że oba te starcia Benfica przegrała, a Carreras sprokurował nawet rzut karny (dla wielu wątpliwy), to ostatecznie pozostawił po sobie całkiem solidne wrażenie.
Uzupełnienie Trenta
Przede wszystkim pokazał, że nie boi się wchodzić w pojedynki i ogólnie stawiać czoła aktualnie najlepszemu dryblerowi świata. W oczy rzucało się, że dobrze łączył ze sobą zadania defensywne, z podłączaniem się do ofensywy. Jeśli trzeba było, był w stanie stać głęboko i kryć rywala “na plaster”, będąc nawet trzecim stoperem. Jeśli zaś sytuacja wymagała dynamicznego zaatakowania przestrzeni w ataku, był gotów to zrobić.

Mamy więc w tym kontekście przeciwieństwo wspomnianego wcześniej Trenta Alexandra-Arnolda, który ma jasno wyklarowane atuty i wady. W praktycznie każdej akcji wiesz, czego się po nim spodziewać. Nie zdziwisz się, jeśli w ataku rzuci perfekcyjną piłkę na kilkadziesiąt metrów i równie dobrze nie zdziwisz się, jeśli w obronie zgubi krycie w najgłupszy możliwy sposób. Duet Carreras-Trent ma, przynajmniej w teorii, funkcjonować na podobnej zasadzie, co niegdyś duet Marcelo-Carvajal. Brazylijczyk był dawką ofensywnej magii, ale jednocześnie swoimi zapędami do ataku destabilizował defensywę drużyny. Przeciwwagą do jego charakterystyki był Dani Carvajal, który idealnie balansował między bronieniem, a atakowaniem.
Zdarzało się, że Alvaro Carreras w Benfice występował jako pół-lewy stoper w trójce – i równie dobrze zdarzało się, że grał jako ofensywny wahadłowy. Czasami w ostatnim sezonie grał nisko, trzymając swoją pozycję, ale i zaliczył dziewięć bezpośrednich udziałów przy bramkach (cztery gole, pięć asyst). Odciskał również piętno na grze w zespołu, często będąc jednym z głównych rozgrywających z głębi.
Wszechstronność i balans
Jego statystyki prezentują się dobrze zarówno pod względem gry podaniami (zaliczał chociażby najwięcej celnych przerzutów wśród wszystkich bocznych obrońców ligi portugalskiej), jak i prowadzenia piłki (zdobywał średnio 112 metrów z futbolówką przy nodze na mecz). Wyglądał również solidnie pod względem gry w powietrzu (58,5% wygranych pojedynków).
By się dobrze zrozumieć: Alvaro Carrerasa trudno oczywiście aktualnie porównywać z Danim Carvajalem, czy rozpatrywać go w kategoriach najlepszego na świecie w jakimkolwiek z wymienionych atrybutów. Zarówno pod względem atakowania, bronienia, czy rozgrywania – są zawodnicy od niego lepsi, pewnie nawet znacznie lepsi. Na tyle on jednak łączy w sobie bycie co najmniej przyzwoitym w każdym z tych aspektów, że może być dawką niezwykle potrzebnego w tym momencie Realowi Madryt balansu. Kadra Królewskich – na czele z Viniciusem, Mbappe, czy wspomnianym Trentem – ma wystarczająco dużo talentu do rozstrzygania wyników meczu. Trzeba teraz uzupełnić skład zawodnikami, którzy dopełnią profil zespołu i zapewnią równowagę.
Dlatego też Real Madryt tak lekką ręką zrezygnował chociażby z Miguela Gutierreza. 23-letni wychowanek Królewskich dał się poznać w ostatnich sezonach Girony jako zawodnik niezwykle utalentowany technicznie. Jednocześnie jednak ma cały bagaż niedociągnięć defensywnych i motorycznych, na które Real Madryt nie może sobie przy aktualnej kadrze pozwolić. Choć klub może wykupić go za śmieszne na standardy jego jakości pieniądze (zaledwie 8 milionów euro), to w mediach nawet nie porusza się tego tematu.
Defensywa (prawie?) skompletowana
Wraz z transferem Alvaro Carrerasa, Real Madryt najprawdopodobniej zastopuje swoje działania na rynku. Królewscy wzmocnili każdą z pozycji bloku defensywnego, kontraktując na prawą stronę Trenta, na środek Deana Huijsena, a na lewą flankę właśnie 22-latka. Choć mówi się również o możliwym sprowadzeniu Konate z Liverpoolu, to przynajmniej na ten moment temat ten wydaje się mało realny. Klub musiałby opuścić David Alaba, tak by wygenerować miejsce zarówno w kadrze, jak i drabince płacowej. Austriak zmaga się jednak z tyloma kontuzjami, że trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek, nawet Arabia Saudyjska, był zainteresowany jego sprowadzeniem.
Alvaro Carreras: historia
Wracając zaś do samego bohatera transferu warto podkreślić, że w przeszłości grał on już w akademii Realu Madryt. W latach 2017-2020 występował w La Fabrice, nim odszedł do szkółki Manchesteru United. Tam zaliczył dwa wypożyczenia (do Preston NE i Granady), nim odszedł w styczniu zeszłego roku do Benfiki. Jego wykup po sześciu miesiącach wypożyczenia kosztował Portugalczyków zaledwie 6 milionów euro. Dobili zatem fantastycznego targu, skoro po zaledwie roku sprzedali go do Realu Madryt za ponad 50 milionów.