Lechia Gdańsk zwolniła Szymona Grabowskiego. “Chciałem doprowadzić projekt do końca”
Ekstraklasa przerosła Lechię Gdańsk. Beniaminek po 16 kolejkach zajmuje 17. miejsce w tabeli i ma stratę 5 punktów do bezpiecznej pozycji gwarantującej utrzymanie. Choć jeszcze przed startem sezonu władze Lechii mówiły o wielkich celach i walce o europejskie puchary, to boisko szybko zweryfikowało te plany. Dziś głównym celem Biało-Zielonych jest utrzymanie Ekstraklasy dla Gdańska. – Sytuacja, w jakiej jesteśmy, spowodowała zmianę celów. Mamy potencjał na wyższe pozycje, ale sytuacja jest, jaka jest. Teraz skupiamy się na pozostaniu w lidze, to jest ważne dla Gdańska, dla kibiców i dla nas samych – powiedział na briefingu prasowym przed nadchodzącym meczem ligowym obrońca Dominik Piła.
Walkę o utrzymanie gdańszczanie stoczą już bez Szymona Grabowskiego. Paolo Urfer stracił cierpliwość i po sobotniej porażce 0:3 z Pogonią Szczecin zwolnił 43-latka, który zapisał się na kartach historii klubu. Szkoleniowiec prowadził drużynę od czerwca 2023 roku i 52 razy zasiadł na ławce prowadząc ten zespół. Lechia w 50 meczach ligowych i 2 pucharowych pod wodzą Grabowskiego wygrała 23 razy. Starcie z Pogonią było jubileuszowym 50. meczem rzeszowianina na ławce trenerskiej Lechii w meczu ligowym. Jak się później okazało, ostatnim. Więcej o kulisach zwolnienia trenera z Lechii pisaliśmy w niedzielny poranek.
Mało było trenerów w już prawie 80-letniej historii Lechii, którzy zapisali się na jej kartach złotymi zgłoskami. Grabowski jest jednym z nich. Doprowadził gdańszczan do awansu do Ekstraklasy już rok po spadku z niej. Pracował w trudnych warunkach – przy prawdziwym organizacyjnym chaosie, który niejako “sprezentował mu” prezes Paolo Urfer. 43-latek to jednak bardzo dobry szkoleniowiec i dał się zapamiętać w Gdańsku z pozytywnej strony. Nie tylko jeśli chodzi o wyniki sportowe. To także, a może i aż, życzliwy i wielki człowiek. Swoim uśmiechem zarażał wszystkich wokół. I choć już w Lechii nie pracuje, to zostanie na długo w sercach i pamięci kibiców. Sam trener także we wzruszających słowach pożegnał się z gdańską społecznością.
– Kłębi się we mnie dużo emocji. Czuję ulgę, zdenerwowanie, smutek i żal. Można to pewnie też mocniej nazwać, bo nie ukrywam, że chciałem doprowadzić ten projekt do końca. Chciałem utrzymać Lechię w PKO BP Ekstraklasie. Z tego względu na pewno są to mieszane i ludzkie uczucia – te słowa powiedział Grabowski na antenie Kanału Sportowego w środowym programie “Tylko Sport”.
Na ratunek… Anglik!?
Po zwolnieniu Grabowskiego obowiązki trenerskie przejęli Kevin Blackwell oraz Radosław Bella, a więc dotychczasowy dyrektor techniczny oraz asystent. I choć w protokołach meczowych jako I trener wpisany będzie Bella, który ma ważną licencję UEFA PRO, to w praktyce drużynę będzie prowadził Blackwell. Tak wyglądały też pierwsze treningi w tym tygodniu. Prowadził je angielski działacz, a Bella asystował. Anglik też ma mieć decydujący głos choćby w sprawach personalnych i składzie.
Duet Blackwell – Bella ma być rozwiązaniem tymczasowym – na sobotni mecz z GKS-em Katowice. Prawdopodobnie przed ostatnim meczem rundy ze Śląskiem Wrocław w sztabie pojawi się nowa twarz. Jak słyszymy, w klubie rozważana jest opcja zagraniczna. Kierunek? Anglia. Niewykluczone, że nowym szkoleniowcem drużyny z Wybrzeża zostanie ktoś, kto zna się z Blackwellem i prezesem Paolo Urferem. Pytanie, czy takie rozwiązanie da oczekiwany skutek? Lechia jest bowiem w koszmarnej sytuacji sportowej, kadrowej i organizacyjnej. Na podobny krok i zatrudnienie trenera spoza Polski zdecydowano się również dwa lata temu. Wówczas Lechię prowadził David Badia, a misja utrzymania w Ekstraklasie zakończyła się niepowodzeniem.
Lechia ma masę problemów. Nie tylko boiskowych
Czy Szymon Grabowski był odpowiedzialny za sytuację zespołu? Na pewno w jakimś stopniu tak. Należy jednak pamiętać, że ryba psuje się od głowy. Dziś głównym problemem Lechii jest fatalne zarządzanie klubem. Przed startem sezonu Grabowski miał obiecane złote góry, wielkie transfery i uregulowanie sytuacji finansowej. Co dostał? Nic. A w zamian za cierpliwość i pracę w ciężkich warunkach otrzymał od Paolo Urfera wypowiedzenie umowy.
Kiedy latem 2023 roku Paolo Urfer i MADA Global przejmowało Lechię wydawało się, że to koniec problemów klubu. Po 1,5 roku rządów Szwajcara nie zmieniło się nic. Chyba, że na gorsze. Słyszymy, że tak źle w Lechii nie było nawet za Adama Mandziary. A to duży wyczyn. Na dniach z klubu mają odejść kolejne osoby. Według informacji “Dziennika Bałtyckiego” wypowiedzenie złożył Patryk Dittmer, kierownik drużyny. “Patrol” pracuje w Lechii od 2017 roku, ale teraz szala goryczy się przelała i zamierza odejść. A to pewnie nie koniec.
Gdybyśmy mieli wyróżnić główne grzechy Paolo Urfera i spółki, lista byłaby długa. Począwszy od braku regularnych wypłat dla piłkarzy i pracowników, przez nieudolne poszukiwanie sponsora głównego, zakończywszy na fatalnej atmosferze wokół klubu i kuriozalnych komunikatach. Musimy pamiętać też o wszystkich obietnicach wielkich transferów i wzmocnień. Żadne słowa Paolo Urfera nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ponadto klub ma długi wobec kontrahentów. Trudno się dziwić, że na boisku nie idzie, jak w gabinetach panuje wielki bałagan.
Mimo fatalnej sytuacji kibice Lechii nie tracą nadziei na lepsze jutro. Do Katowic na ostatni tego roku wyjazd udadzą się pociągiem specjalnym i wesprą swój zespół w walce od pierwsze od września 3 punkty.