Borek podsumowuje mecz Polski
Reprezentacja Polski przegrała 1:5 piątkowy mecz z Portugalią. W pamięć kibiców zdecydowanie zapadnie nie tylko fatalna druga połowa meczu w wykonaniu Biało-Czerwonych, ale także wydarzenia wokół zmiany Karola Świderskiego. Sztab szkoleniowy chciał bowiem wpuścić napastnika na boisko, gdy w pewnym momencie zorientowano się, że nie został on wpisany do składu meczowego. Mateusz Borek podczas Hejt Parku na Kanale Sportowym podsumował te zdarzenia.
— Panowie, omówmy się. To, że Europa będzie się z nas śmiała, że przegraliśmy 1:5 to jedno. Ale jeszcze bardziej się będą z nas śmiali, że nie mieliśmy zawodnika w protokole meczowym – zaczął Mateusz Borek. — Nie wiem jak to nawet nazwać, człowiekowi się odechciewa. Rozegraliśmy moim zdaniem bardzo dobrą pierwszą połowę. Prognozowałem wtedy złowieszczo, że jak zabrakło tego stempelka, tej pieczątki na pierwszej odsłonie, to potem będą problemy. Widać było, że w wielu zawodników w drugiej połowie już nogi nie niosły, że wyglądało to już dużo gorzej fizycznie – kontynuował dziennikarz.
— Trzeba też gdzieś szukać wniosków przed eliminacjami. Romanczuk pokazał w pierwszej połowie, że drużynę należy budować od tyłu, że zespół musi mieć stabilizację. Żałuję, że tego Romanczuka nie było w październiku, bo miałby teraz dwa mecze więcej z resztą pomocników. Zastanawialiśmy się też dlaczego Bereszyński nie gra, skoro jest powoływany, a wcześniej nigdy nas nie zawodził – niezależnie czy graliśmy trójką, czy czwórką w obronie. Na Mistrzostwach Świata w Katarze był najlepszym piłkarzem reprezentacji Polski. Nie znam drugiej reprezentacji, by piłkarzowi po trzydziestce nie podziękować za grę w kadrze, tylko dalej go powoływać, a żeby bez żadnego konkretnego powodu zmieniła się jego sytuacja w zespole – mówił Borek.