Robert Lewandowski rozpoczął już 37. rok życia, więc zapewne coraz częściej będą go męczyły różne kontuzje. Chociaż wciąż uchodzi za robota, który jest odporny na poważniejsze urazy, to za kadencji Michała Probierza ominął już trzy spotkania, a teraz straci kolejne dwa. Lewandowski ominął pierwsze zgrupowanie Probierza, gdy w eliminacjach do Euro 2024 Polska ograła 2:0 Wyspy Owcze, a potem zremisowała 1:1 z Mołdawią. Kapitana zabrakło także w meczu otwarcia ME przeciwko Holandii 1:2.
Reklama / 18+ / Graj odpowiedzialnie
Jak Polacy radzili sobie bez Lewandowskiego?
Z Wyspami Owczymi szansę dostał Arkadiusz Milik. Wystąpił w pierwszym składzie jako jedyny napastnik (wspierali go wysoko ustawieni Piotr Zieliński oraz Sebastian Szymański). Piłkarz Juventusu bramki jednak nie zdobył, a gole półamatorom strzelili: Szymański oraz Adam Buksa, który zmienił Milika w 59. minucie. Pół godziny w tamtym meczu otrzymał także Karol Świderski, zastępujący pomocnika Fenerbahce.
Przeciwko Mołdawii Probierz zmienił ustawienie z 3-4-2-1 na 3-5-2, gdzie duet napastników stworzyli Świderski i Milik. Ten pierwszy strzelił gola i biegał przez 90 minut, a byłego snajpera Napoli zastąpił Buksa w 71. minucie.
Ale najpoważniejszym testem dla selekcjonera, by skutecznie zastąpić Lewandowskiego, było starcie z Holandią. Probierz postawił na Adama Buksę, którego wspierał Kacper Urbański, wcielający się w rolę podwieszonego napastnika (w 55. minucie zastąpił go Świderski). Buksa zdał egzamin, bo strzelił ważnego gola i dzielnie walczył z potężnym Virgilem van Dijkiem. Przez większość meczu Holendrzy jednak skutecznie odcinali biało-czerwonych napastników od gry. Piątek wystąpił dopiero w meczu z Austrią i odwdzięczył się trafieniem (przeciwko Francji strzelił już Lewandowski).
Probierz nie ma zbyt wielu alternatyw
W listopadowych meczach przeciwko Portugalii (piątek, 20:45) i Szkocji (poniedziałek, 20:45) Probierz nie ma zbyt dużego pola manewru. Postawi na kogoś z trójki: Piątek, Buksa lub Świderski. Trener już zresztą zapowiedział, że nikogo nie dowoła w miejsce Lewandowskiego. Ale co tu się dziwić… Z Milika nie może skorzystać, bo napastnik Juventusu w tym sezonie jeszcze nie rozegrał choćby minuty, a do treningów najwcześniej wróci w styczniu. Natomiast w Ekstraklasie, gdzie od ponad siedmiu lat nie było polskiego króla strzelców, wciąż nie ma żadnych kandydatów, ponieważ wśród najlepszych strzelców dominują zagraniczni piłkarze. Żaden polski napastnik nie przekroczył granicy trzech goli, choć za nami już 15 kolejek. Szerzej o tym problemie pisał na naszych łamach Marcin Borzęcki.
Buksa, Świderski czy Piątek – kto z nich najwięcej strzela?
Cała trójka ma naprawdę przyzwoite liczny w kadrze. 28-letni Buksa ma na koncie siedem goli w 18 meczach (strzela średnio co 120 minut). Rok starszy Piątek jest autorem 12 trafień w 32 spotkaniach (strzela średnio co 140 minut). Z kolei 27-letni Świderski zdobył 11 bramek w 37 meczach (strzela średnio co 152 minuty).
A jak im idzie w klubach?
W zeszłym sezonie Piątek i Buksa szli łeb w łeb w klasyfikacji strzelców ligi tureckiej, ale ostatecznie ”Pio” wyprzedził rodaka o jedno trafienie (16 i 17 goli). Latem Buksa zmienił ligę turecką na duńską, bo FC Midtjylland miało mu zapewnić bardziej ofensywne nastawienie drużyny oraz możliwość gry w Lidze Mistrzów. Tego drugiego nie udało się osiągnąć, bo Midtjylland wylądowało w Lidze Europy, gdzie Buksa jeszcze do siatki nie trafił. Trafił za to cztery razy w ośmiu meczach ligi duńskiej. Natomiast Piątek w Lidze Konferencji strzelił dwa gole w trzech spotkaniach, a w lidze tureckiej zanotował już sześć bramek.
A co ze Świderskim? W zeszłym sezonie nie miał problemów skutecznością w Charlotte FC, ale gdy zimą Stany Zjednoczone zamienił na Włochy, to przestał strzelać. W barwach Hellasu Werona zdobył raptem dwie bramki w 15 meczach. Warto jednak podkreślić, że trafił do klubu pogrążonego w kryzysie i chaosie organizacyjnym, a i napastnikowi dokuczały urazy. W obecnym sezonie Świderski wrócił do Charlotte i wrócił do regularnego strzelania, bo zdobył siedem bramek w 15 meczach.
Na kogo postawi Probierz?
Wybór nie jest prosty, bo trójka napastników ma dość podobne statystyki strzeleckie, więc o ostatecznym wyborze będą decydowały względy taktyczne i charakaterystyka poszczególnych zawodników. Fakt, że Probierz teoretycznie może zmieścić w pierwszym składzie aż trzech kreatywnych pomocników (np. Zielińskiego, Szymańskiego i Urbańskiego) sprawia, że najprawdopodobniej zastąpi Lewandowskiego jednym napastnikiem. A jeśli selekcjoner nie wystawi duetu, to maleją szansę Piątka na występ od pierwszej minuty, bo on potrzebuje największego wsparcia od reszty zespołu. Buksa i Świderski potrafią sobie nieco więcej wykreować sytuacji strzeleckich. Świderski przez to, że jest wszędobylski i biega w różnych sektorach boiska, a Buksa dlatego, że świetnie sobie radzi w fizycznej walce z obrońcami.
Warto podkreślić, że Buksa zdał już egzamin na wielkiej scenie przeciwko Holandii, więc to może sprawiać, że wychodzi na lidera w tym wyścigu. Tym bardziej że Probierz znowu mógłby zastosować wariant z podwieszonym Urbańskim, wspomagającym Buksę.
– W tym momencie Portugalia i Polska są w stanie rywalizować z najlepszymi bez Ronaldo i Lewandowskiego, ponieważ mają wielu znakomitych graczy – powiedział na łamach TVP Sport Nuno Gomes, były napastnik reprezentacji Portugalii. I nawet jeśli w jego słowach nie brakuje kurtuazji, to można stwierdzić, że Polska mimo wszystko ma poważniejsze problemy niż brak Lewandowskiego.
Wciąż nie wiemy, kto będzie tworzył środek obrony, a kto pełnił rolę defensywnego pomocnika. Ale to już tematy na osobny tekst.