HomePiłka nożnaGutka: Czy leci z nami pilot, czyli o co tak naprawdę chodzi w Chelsea?

Gutka: Czy leci z nami pilot, czyli o co tak naprawdę chodzi w Chelsea?

Aktualizacja:

W ostatnich kilku latach naprawdę trudno nadążyć za Chelsea. Odkąd klub objął Todd Boehly, na Stamford Bridge zapadają pochopne i chaotyczne decyzje, a kolejni zawodnicy ściągani są tabunami. Przed zbliżającym się sezonem znów doszło do wielu zmian. The Blues to wielka niewiadoma, a cierpliwość kibiców wystawiona jest na próbę.

Chelsea

Chelsea. Fot. Alamy

Utracony optymizm

Gdyby zmierzyć nastroje kibiców na koniec minionego sezonu Premier League, a następnie teraz, na chwilę przed startem nowych rozgrywek, to mogłoby się okazać, że w żadnym innym klubie nie pogorszyły się one tak bardzo jak w Chelsea. Drużyna od połowy lutego przegrała tylko raz – wprawdzie wysoko i wstydliwie 0:5 z Arsenalem, choć w przetrzebionym składzie – i na dystansie 15 ostatnich kolejek punktowała jak trzecia najlepsza ekipa w stawce. Mauricio Pochettino wyprowadził ją na prostą i rzutem na taśmę finiszował na szóstym miejscu.

To był szczyt możliwości w poprzednim sezonie – zarówno patrząc na oczekiwania sprzed jego startu, jak i to, co działo się już w trakcie. Przecież rok wcześniej drużynę prowadził jeszcze Thomas Tuchel, którego zastąpił Graham Potter. Zamiast projektu na lata nie wyszedł nawet projekt do lata, bo Anglika zwolniono na początku kwietnia. Drużynę tymczasowo poprowadził Bruno Saltor, a następnie wózek do końca sezonu dopchnął Frank Lampard i skończyło się wstydliwą serią oraz najgorszym miejscem w lidze od 1994 roku.

Pochettino miał pewne problemy do połowy sezonu, musiał układać drużynę niemal na nowo, bo latem sprzedawano dawnych liderów i wydawano duże pieniądze na młodych graczy z potencjałem. Gdy w połowie grudnia Chelsea zajmowała miejsce w dolnej połowie tabeli, wydawało się, że nic już z tego nie będzie, dlatego tak udana wiosna tchnęła w serca fanów optymizm, że coś zaczyna się na Stamford Bridge rodzić i że Pochettino to w końcu odpowiedni menedżer. Teraz niewiele zostało z tych odczuć.

Kim ma być menedżer?

Zaczęło się chwilę po ostatnim meczu, kiedy podano, że Argentyńczyk odchodzi po zaledwie jednym sezonie. To zszokowało absolutnie wszystkich, którzy śledzą Premier League, a zaraz ruszyła lawina kolejnych informacji, bo w komunikacie nie było mowy o zwolnieniu Pochettino. Wydźwięk był taki, że on sam zrezygnował z posady, co rozpoczęło domysły. Dziennikarze będący blisko Chelsea mówili jednak, że 52-latek nie był zadowolony ze współpracy z zarządem i nie pasowało mu, że ten wtrąca mu się w pracę oraz podejmuje decyzje o transferach bez konsultacji.

Jego następcą został Enzo Maresca i to kolejna niespodzianka. Do klubu ze Stamford Bridge przymierzane były różne uznane nazwiska, a skończyło się na 44-latku, który w 2021 roku prowadził Parmę z marnym skutkiem i odszedł po 14 meczach, potem został asystentem Pepa Guardioli w Manchesterze City, by wrócić samodzielnie na karuzelę w Leicester City na poziomie Championship. Owszem, na King Power Stadium spędził rok, w trakcie którego wywalczył awans do Premier League, jednak to nadal tylko rok i tylko druga liga.

To poruszyło kolejną dyskusję. Tym razem na temat tego, czy amerykańscy właścicieli Chelsea nie szukają przypadkiem spolegliwego trenera, który podporządkuje się ich decyzjom. Jak to się często teraz określa w piłce – „stanie się częścią struktury”, a niekoniecznie jej głównym elementem. To miałoby tłumaczyć, dlaczego Maresca łatwo zgodził się na propozycję. Na tym etapie kariery trenerskiej trudno spodziewać się, że dostałby ofertę z bardziej renomowanego klubu. A jeśli szybko go zwolnią? Krzywda się nie stanie – wystarczy spojrzeć na Pottera, któremu Chelsea do dziś wypłaca odprawę za przedwczesne zwolnienie, a Anglik rozbił ją sobie na raty i co tydzień wpada mu na konto przelew na 200 tysięcy funtów.

Wagon z piłkarzami

Maresca zaczyna bez kredytu zaufania i z nadmuchaną do granic możliwości kadrą. Wyliczano, że łącznie z piłkarzami, których klub wypożyczy w tym sezonie, jest w niej ponad 40 zawodników, choć na to składają się też m.in. Romelu Lukaku, który dla The Blues już nie zagra, albo Ian Maatsen, który wrócił z wypożyczenia do Borussii Dortmund tylko na chwilę, bo zaraz kupiła go Aston Villa. Wśród kibiców krąży jednak grafika z piłkarzami Chelsea rozpisanymi na swoich pozycjach, która ma uzmysłowić, jak wielu ich tam jest.

Powyższy obrazek nie jest już jednak nawet aktualny, bo Chelsea kilka dni temu ogłosiła oficjalnie pozyskanie Pedro Neto z Wolverhampton. To już zawodnik numer 35 sprowadzony do drużyny definitywnie, bez wliczania wypożyczeń, odkąd przejęta została przez Amerykanów. Dla porównania, gdyby cofnąć się o 35 transferów Liverpoolu, dotarlibyśmy do Roberto Firmino. Tego, którego kupował jeszcze Brendan Rodgers latem 2015 roku.

Portugalczyk kosztował 60 mln funtów i to naprawdę nie jest zły piłkarz, ale są przynajmniej dwa problemy z takim transferem. Po pierwsze – często jest kontuzjowany i trudno na nim polegać. Po drugie – nie był to zakup konieczny, a raczej okazja, bo wcześniej Wilki chciały za Neto jeszcze więcej, gdy chętne były Arsenal czy Newcastle.

Zła i okropna Premier League

Tak jednak często wygląda sposób kupowania nowych graczy w czasach Boehly’ego. Nawet kibice Chelsea złoszczą się, że właściciele sprowadzają każdego, kto się rusza i da się go kupić. Szczególnie frustrujące staję się to dla nich wtedy, gdy z powodu ciągłych zakupów klub musi uważać na zapisy Finansowego Fair Play i PSR (Profit and Sustainability Rules), czyli reguły, przez które odejmowano punkty Evertonowi i Nottingham Forest, a co z tym idzie, sprzedawać innych graczy.

Teraz padło na Conora Gallaghera. Już w trakcie poprzedniego sezonu pojawiały się plotki, że pomocnik miałby iść do Tottenhamu. Potem temat ucichł i zamknąć na dobre miała go nowa umowa Gallaghera, jednak ta nie została podpisana i za 35 mln funtów miał przejść do Atletico, ale we wtorek pojawiły się informacje, że wrócił z Madrytu bez porozumienia.

Maresca był tym faktem sfrustrowany, choć winił PSR, a nie swoich szefów. – Problemem nie jest sposób zarządzania Chelsea, tylko reguły. Naszą intencją nie jest sprzedawanie piłkarzy, ale Premier League sprawia, że musimy to robić. Wszyscy kochaliśmy historię Francesco Tottiego, który ponad 20 lat spędził w jednym klubie, jednak to dziś niemożliwe. Jeśli chcemy mieć wychowanków, którzy całą karierę rozegrają w barwach tej samej drużyny, trzeba zmienić zasady – mówił nowy menedżer The Blues. A kibice odpowiadali, że gdyby nie wydatek ponad 1,3 miliarda funtów (!) na piłkarzy od początku lata 2022 roku, to taki problem by nie powstał.

Każdy scenariusz jest możliwy

To wszystko sprawia, że o Chelsea trudno nawet rozmawiać w kategoriach sportowych. W innych klubach trwa dyskusja o tym, jak nowi trenerzy wprowadzają swoje pomysły, kto wygra rywalizację na poszczególnych pozycjach albo jak uda się połączyć ligę z pucharami, a w Chelsea wszystko skupia się na sprawach organizacyjnych. Ktokolwiek twierdzi, że wie, jak potoczy się ten sezon na Stamford Bridge, w najlepszym przypadku zgaduje.

Tę niepewność widać też gdzie indziej. Mimo że Maresca na razie poprowadził zespół tylko w sparingach, bukmacherzy wyceniający szanse na to, kto zostanie pierwszym zwolnionym menedżerem w tym sezonie Premier League, szybciej skazują tylko Eddiego Howe’a z Newcastle i Erika Ten Haga z Manchesteru United – a i tak w przypadku pierwszego raczej wynika to z faktu, że to mocny kandydat, by zostać selekcjonerem reprezentacji Anglii. To nie jest nawet ocena samego warsztatu 44-latka, a po prostu odbicie opinii, jakiej dorobiła się Chelsea w ciągu ostatnich dwóch lat.

Maresca podjął się trudnego, choć dobrze płatnego zadania, jednak on i jego piłkarze to wielka niewiadoma. Gdyby został Pochettino, nawet mimo chaosu można byłoby starać się coś przewidzieć i stwierdzić, że po szóstym miejscu w poprzednim sezonie, cel na nadchodzący powinien być podobny. Najbardziej zagubieni w tym wszystkim są jednak kibice, którzy chyba powoli przestają widzieć w ruchach swojego klubu głębszy sens i coraz częściej słychać u nich rezygnację.

MICHAŁ GUTKA

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jens Gustafsson zalicza bolesny początek w Arabii. Nie tak to miało wyglądać!
Ekipa filmowa na meczu Ekstraklasy! Śledzili gwiazdę naszej ligi
Krystian Bielik wraca do formy. Polak bohaterem Birmingham City
Pogoń Siedlce zmieni trenera? Zaskakujący ruch
Reprezentant Polski w coraz trudniejszej sytuacji! Znów znalazł się poza kadrą
Legia dzieli się punktami z Górnikiem. Hit Ekstraklasy rozczarował [WIDEO]
Barcelona dotkliwe rozbita. Nokaut na Estadio El Sadar [WIDEO]
Górnik skrzywdzony w meczu z Legią?! Vinagre złamał przepisy!
Śląsk Wrocław bez kolejnej wygranej. Jacek Magiera nie gryzł się w język
Luquinhas pomylił dyscyplinę. Komiczne zagranie w meczu Legii [WIDEO]