Lewandowski o rzucie karnym
Sędzia podyktował rzut karny za faul na Karolu Świderskim. Robert Lewandowski podszedł do jedenastki, uderzył i… obronił Mike Maignan. Sędzia nakazał jednak powtórzyć uderzenie, gdyż francuski bramkarz przed strzałem opuścił linię bramkową, a tego nie wolno mu robić.
– Widziałem że wyszedł przed linię i od razu to pokazywałem. Widziałem też, że za wcześnie poszedł w róg. Po tym karnym… widać, że chyba lubię podwyższyć u siebie i kibiców poziom adrenaliny! Sytuacja podobna, jak na mistrzostwach świata, nawet przeciwnik ten sam. No, ale trochę dreszczyku było – przyznał po meczu Lewandowski.
Analogia z Mundialu
Podobna sytuacja miała na miejsce podczas Mistrzostw Świata 2022 w Katarze. Tam w 1/8 finału Polacy również zagrali z Francją. Przegrali aż 1:3, ale w końcówce spotkania stanęli przed szansą na zdobycie bramki honorowej. Lewandowski najpierw nie zdołał pokonać bramkarza, ale w rewanżu nie dał mu szans i trafił do siatki.
– Przy drugim karnym wiadomo, to już jest wielki stres. Adrenalina idzie w górę, więc potrzebowałem chwili wyciszenia i skupienia nad tym, żeby ten strzał został dobrze wykonany – już niezależnie od tego, w którą stronę pójdzie bramkarz – i strzelić tam, gdzie chcę. Tak, żeby nie obronił tego, nawet jeśli dobrze się rzuci – zdradził napastnik reprezentacji Polski.