Z powodu czynnego znieważenia arbiter chwilę później zakończył mecz. Łukasz Szymański zaprzeczał, że opluł arbitra, zaprzeczał nawet pisemnie na profilu klubu Nadwiślan, ale świadkowie są zgodni, że splunął na twarz arbitra z odległości około półtora metra. Potwierdza to też nagranie wideo. Widać na nim również całą sekwencję wydarzeń zarówno poprzedzających zachowanie piłkarza, jak i tych następujących tuż po opluciu, gdy ukaranego czerwoną kartką zawodnika od arbitra głównego musiał oddzielać sędzia asystent Mateusz Samborski.
Incydent zaczął się od prawdziwej boiskowej błahostki. Sędzia Mateusz Jamróz odgwizdał faul innego zawodnika Nadwiślanu i podyktował rzut wolny dla Strzelców. Gdy jeden z zawodników tej drużyny chciał wznowić grę z własnej połowy boiska, Szymański stał zbyt blisko piłki. Mimo zwracanej mu uwagi, nadal był zbyt blisko. Cofał się, ale robił to ostentacyjnie wolno – z obiema rękami opartymi o biodra. Widząc, iż zawodnik postępuje w sposób niesportowy, prowokacyjny i nienaturalnie przedłużając czas przerwy, sędzia gwizdnął i pokazał mu żółtą kartkę. To była prawidłowa reakcja sędziego na takie zachowanie piłkarza.
Ukarany napomnieniem Szymański odwrócił się i z pretensjami podszedł do sędziego. Na nagraniu słychać fragment wypowiedzi arbitra skierowanej do zawodnika Nadwiślanu, któremu tłumaczył przyczynę kartki: „Trzy razy przypominam”. Chwilę później zawodnik znowu zachował się ostentacyjnie – machnął ręką w stronę arbitra, po czym skręcił i przechodząc obok niego powiedział coś, czego na nagraniu nie słychać. Widać jednak, że reakcja arbitra była zdecydowana i natychmiastowa. Wyjął z kieszonki czerwona kartkę i kiedy ją podnosił, Łukasz Szymański opluł arbitra zanim ten zdążył wyprostować rękę, w której trzymał kartkę. Chwilę później sędzia zakończył mecz z powodu czynnego znieważania. W takich przypadkach żadnemu sędziemu nie wolno kontynuować meczu.
Rafał Rostkowski