Polscy kibice nie wnieśli oprawy. Oto głos ze Stowarzyszenia!
Polscy kibice nie dostali zgody na wniesienie oprawy na PGE Narodowy. W sobotę prezes Stowarzyszenia „To My Polacy” był gościem Kanału Sportowego i ujawnił kulisy. – Oprawa była przygotowywana przez różne grupy kibicowskie z całej Polski, wspólnymi siłami. Efekt byłby niesamowity, gdyby udało się to rozwinąć. Pojawiły się informacje o tym, że my nie daliśmy odpowiednio wcześnie PZPN-owi. 15 października mieliśmy pierwszą korespondencję z PZPN-em. 19 października zatwierdzono nam oprawę, dostaliśmy zielone światło. Wysłaliśmy też wtedy dokładne akredytacje, ogarnęliśmy wjazd samochodu itp. Wysłaliśmy też poglądowe zdjęcia gniazda – rozpoczął Pilecki.
– O 11.50 w dniu meczu dostaliśmy telefon. Wszyscy byli już w drodze do Warszawy, albo byli na miejscu. Dostaliśmy informacje – nie wchodzicie z oprawą, nie wnosicie gniazda, machajek. Możecie tylko wejść. Uzasadnienie było takie, że były to naciski z góry m.in. od MSWIA. Policja powiedziała, że jeśli PZPN na to zgodzi to od razu skierowany zostanie wniosek do prokuratury. Ja dopatruje się tutaj rozgrywki politycznej. Minister Kierwiński kilka dni przed meczem zmienił status imprezy na mecz podwyższonego ryzyka. Obawiano się konfrontacji między grupami kibicowskimi, a na dodatek mieli ich zaatakować kibice Legii – dodał.
– My nie jeździmy na te mecze, aby się bić. Nie mieszajmy piłki klubowej do reprezentacyjnej – podsumował.
Polscy kibice przerwali mecz racami
W drugiej połowie meczu na murawie pojawiły się race, a kibice chwilę później opuścili trybuny. – Rac nie miało tam żadnych być. Gdyby strona A (PZPN), B (my) i strona C (policja), nie byłoby żadnych rac. To tak naprawdę Ci ludzie, którzy zarządzili zakazem, to oni rzucili te race naszymi rękoma – powiedział Pilecki.
– Chcieliśmy pokazać, jak pięknie może być na stadionie. My dalej jesteśmy za zjednoczeniem i konstruowaniem tego pięknego tworu – dodał.
Program Kanału Sportowego:










