HomePiłka nożnaWojciech Szczęsny wyznaje: Dopuszczam myśl, że jestem potworem

Wojciech Szczęsny wyznaje: Dopuszczam myśl, że jestem potworem

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

– Nie chciałbym, żeby ktoś myślał, że mój ojciec jest potworem. Dlatego w filmie on też ma swój głos. Dopuszczam myśl, że to ja jestem potworem, że z nim nie gadam – wyznaje Wojciech Szczęsnym w szczerej rozmowie z Tomaszem Smokowskim, współzałożycielem Kanału Sportowego.

Wojciech Szczęsny

Wojciech Szczęsny
FOT. wywiad dla Kanału Sportowego

Już 10 października na platformie streamingowej Amazon Prime odbędzie się premiera dokumentu “Szczęsny” o karierze i życiu prywatnym bramkarza Barcelony. I właśnie z tej okazji 84-krotny reprezentant Polski udzielił wywiadu Kanałowi Sportowemu.

TOMASZ SMOKOWSKI: Na plakacie jesteś ze zdartą piłką. To twoja?

WOJCIECH SZCZĘSNY: Znalazłem ją w studiu, podobała mi się, więc ją wziąłem. Przypomina mi takie, którymi graliśmy w przeszłości.

Nie będziemy dużo mówić o piłce nożnej, ale o parę rzeczy muszę zapytać. Dlaczego Twoim zdaniem polscy piłkarze ofensywni, pomijając jednego człowieka, tak marnie sobie radzą w najsilniejszych ligach?

Gdybym wiedział, to postarałbym się to skorygować. To musi być problem, który leży głęboko w szkoleniu. To nie jest przypadek, że bramkarzy produkujemy na fajnym, europejskim poziomie, a napastnika udało nam się jednego przez wiele lat. A ten poprzedni, który grał przed geniuszem, z którym jestem w Barcelonie, piłkarsko wychowany był w Nigerii. To nie może być przypadek. Zakładam, że chodzi o system szkolenia, zabijanie kreatywności, bo podobny problem mamy z “dziesiątkami”. Piotrek Zieliński rozwijał się we Włoszech.

Czy to się zmieni w najbliższych latach?

Uważam, że Arek Milik ma wszelkie predyspozycje, żeby być świetnym napastnikiem, przeszkodziły mu kontuzje, wszyscy to wiemy. To jest jeszcze jeden przypadek, że polska myśl szkoleniowa wychowała świetnego napastnika. Miał po prostu pecha. Czy nam się to uda? Mam mało styczności ze szkoleniem w Polsce. Nie bardzo mnie interesuje też kariera w piłce nożnej po zakończeniu kariery. Nie będę jednym z tych, dzięki którym ta zmiana nastąpi.

Pociągają cię nowe media społecznościowe? Wydajesz się skrojony pod to.

Ja czuję się trochę boomerem. Nie rozumiem Tik Toka, namawiano mnie, że byłbym super. Nie ma szans. Na Instagram tak naprawdę ograniczam się do postów sponsorskich i sportowych. Jak byłem młodszy, to kręciło mnie też pisanie na Twitterze. Dziś, jak tak patrzę z boku, to to jest większe zagrożenie niż frajda. Trochę ten pociąg już mi odjechał.

Ale jak wiesz, to może być dobry sposób, by być nadal atrakcyjną marką w świecie, gdzie jest się, wybacz, produktem.

Z jednej strony tak, ale uważam, że nie ma lepszego sposobu niż dobre występy na boisku. Jak nie będziesz super grał, to marki osobistej też nie będziesz miał. A jak będziesz wyłączony z mediów społecznościowych, ale będziesz kozakiem na boisku, to wszyscy będą zainteresowani współpracą z tobą. Piłka nożna to pierwszy obowiązek piłkarza.

Przejdźmy do filmu. O czym on jest i dlaczego warto go obejrzeć?

Warto go zobaczyć, bo jest prawdziwym, obiektywnym obrazem Wojtka Szczęsnego. Nie jest w nim idealnym, czystym facetem, tylko mającym swoje słabości, który popełnił swoje błędy. A jednak coś mu się udało w tym sporcie, a to może zainspirować ludzi.

Dużo z siebie pokazałeś?

Dużo. Robert Lewandowski pytał mnie: po co ty tak często do tego Amazona jedziesz? Chciałem pokazać jak najwięcej ze swojego życia. Nie mam problemu z kamerą, więc to nie było problemem. Problemem była świadoma decyzja, ile prywatności jestem w stanie pokazać.

No i ile pokazałeś?

Wybrałem taką oszczędną opcję. Zarówno w tym, co pokazujemy, jak i w tym, co mówię. Np. o relacji z moim tatą. Musiałem się zastanowić, ile okazać szczerości, żeby ten obraz mój był prawdziwy, a ile zachować dla siebie, żeby publicznie nie prać brudów. Z moim tatą wyszło nam dobrze, bo to plus tego filmu, że nikt nie jest sędzią naszego sporu. Pokazujemy perspektywę dwóch ludzi, którzy się ze sobą nie zgadzają. I każdy widz może zinterpretować, to co chce z tej relacji. Relacji, której nie ma. To było trudne, by zdecydować, Ile jest tu szczerości, a ile byłoby brakiem klasy – ta decyzja była trudna.

Czy w trakcie nagrywanie wiele razy powiedziałeś ”o to nie pytaj”?

Nie. Zaakceptowałem wersję, którą zobaczyłem po raz pierwszy. Powiedziałem, że powiem wszystko, a najwyżej potem będziemy się martwić. Ale nic nie trzeba było wycinać. Reżyser James Poole oraz producent kreatywny Kacper Sawicki z Papaya Films mieli dobre wyczucie tego, ile pokazać, żeby było smacznie.

Ty i twój tata jesteście cholernie do siebie podobni. Czy to, że obaj macie duże ego i jesteście uparci jak dwa osły sprawia, że wam nie wyszło?

Futbol to taka fajna dyscyplina, że uczy budowania relacji z różnymi ludźmi. Musisz umieć żyć nawet z tymi, z którymi się nie zgadasz. I myślę, że w tym jestem całkiem niezły, a mojemu tacie w trakcie kariery wychodziło to trochę gorzej. Jeśli jedna strona mówi, że pewna relacja jest zdrowa, a druga że jest niezdrowa, to chyba rację ma ta druga strona, przynajmniej mam takie subiektywne odczucia. Żeby relacja była zdrowa, to obie strony muszą myśleć, że jest ona zdrowa. Dziś mam z nim najlepszą relację.

Bo jej kompletnie nie masz?

Dokładnie.

Może to pytanie jest niestosowne, ale muszę dopytać. Żeby być w pełni mężczyzną, trzeba się pogodzić z pewnymi ludźmi, nawet jeśli nie masz z nimi po drodze. Zgadzasz się?

Bardzo możliwe i dlatego staram się otwarcie o tym mówić. Nie chciałbym, żeby ktoś myślał, że mój ojciec jest potworem. Dlatego w filmie on też ma swój głos. Dopuszczam myśl, że to ja jestem potworem, że z nim nie gadam. Uważam, że mam swoje powody i są uzasadnione, ale jest mi wstyd tej relacji. I nie wstydzę się tego powiedzieć, bo wiem, że w tej sytuacji nikt nie zyskuje

Ale tego nie mogło zabraknąć w filmie. Nawet ty uważasz, że to jest kluczowy moment filmu. Nie zgodzę się, ale ten wątek musiał być.

Dochodzimy do drugiego ważnego mężczyzny w twoim życiu, czyli Arsene’a Wengera. Spotkaliście się po latach.

To spotkanie, kiedy kamery zostały wyłączone, a my poszliśmy na wspólny obiad, było warte tego, żeby zakończyć karierę i pojechać do niego do Zurychu. I wszystko sobie wyczyścić. We mnie to siedziało, że się mnie pozbył, bo tego nie rozumiałem. Zastanawiałem się, czy zepsułem sobie sytuację na boisku, czy po zanim? Czy się na mnie obraził, czy myślał, że jestem za słaby? Podoba mi się to, że pomimo konfliktu, którego de facto nie było między nami, udało się to wszystko jakoś oczyścić, wpuścić świeże powietrze do pokoju. To cholernie ważny człowiek w moim życiu. I że dopuszcza myśl, że mógł popełnić błąd, wypuszczając mnie z klubu.

Z drugiej strony uważam, że dał mi porządnego kopa w dupę, kiedy go akurat potrzebowałem. A potem udowodniłem, że jestem na tyle dobrym bramkarzem, że dałby sobie radę w Arsenału, w którym chciałem być całe życie. Ale nie wiem, czy bym to udowodnił, gdybym nie dostał tego kopa w dupę. Mam zero negatywnych emocji do trenera Wengera, choć możemy mieć różne optyki.

Czy łatwo jest z tobą żyć?

Miałem przez wiele lat, zanim byłem ojcem. Problem z rozdzieleniem tego życia piłkarskiego od codziennego. Dzisiaj jest dużo łatwiej, chyba nie przynoszę pracy do domu. A przynajmniej nie słyszałem tego zarzutu, a gdy robię coś nie tak, to żona chętnie mi o tym mówi.

Gdybyś mógł sobie dać medal za coś niesportowego, to za co?

Za cierpliwość. Uważam się za człowieka w miarę cierpliwego, a od kiedy jestem ojcem, to jeszcze bardziej. Sportowo medal wręczyłbym sobie za wytrzymałość. A skarciłbym siebie za brak konsekwencji.

Jest spełnionym facetem?

Na dzień dzisiejszy tak, ale jeszcze dużo zostało, jeśli chodzi o wychowanie moich dwóch pięknych istot. Będę spełniony, jak zostaną wychowane na dwóch wspaniałych ludzi.

Masz wielu przyjaciół?

Nie.

A za co ci dziękują, ci których masz?

Za autentyczność. Doceniają to, że w naszych relacjach nie jestem tym znanym Wojtkiem Szczęsnym, tylko staram się być normalnym gościem. Wydaje mi się, że nie jestem ważniejszy niż moi przyjaciele, bo nazywam się Wojtek Szczęsny. Choć wszyscy będą narzekali, że za rzadko dzwonie czy czasem zapomnę o życzeniach urodzeniowych. Ale nigdy nie stawiam się powyżej innych. Tylko zawsze jesteśmy na tym samym poziomie.

Gdybyś mógł zadać pytanie dotyczące przyszłości, to o co byś spytał?

Nie lubię znać przyszłości. Chyba fajne jest to, że jej nie znamy. Co najwyżej mógłbym spytać o jutrzejszą pogodę.

Cały wywiad ze Szczęsnym możecie obejrzeć poniżej:

Zwiastun dokumentu o Szczęsnym [WIDEO]


Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Cecherz przemówił po zwolnieniu z Wieczystej! “Czyste sumienie”
UEFA podjęła historyczną decyzję! Te mecze odbędą się… na innym kontynencie
Niezadowolenie w Legii Warszawa. “Słabo to wyszło”
Kontuzja gwiazdy Jagiellonii! Opuści zgrupowanie reprezentacji
Krychowiak nie wyklucza przejścia do Ekstraklasy. W tym klubie raczej jednak nie zagra
Jaka frekwencja na meczu Polska – Nowa Zelandia? Tyle biletów zostało w sprzedaży!
Ci piłkarze opuścili poniedziałkowy trening reprezentacji Polski!
Wojciech Szczęsny wyznaje: Dopuszczam myśl, że jestem potworem
Lewandowski wybuchł śmiechem na konferencji. Pierwsze pytanie go rozbroiło! [WIDEO]
Urban wprost o Oskarze Pietuszewskim. “Nie dzieje mu się krzywda”