Puchacz: Nie wiem, gdzie zagram
Tymoteusz Puchacz w sierpniu zeszłego roku trafił do Holstein Kiel, wówczas beniaminka Bundesligi, na zasadzie transferu definitywnego za dwa miliony euro. Nie udało mu się wywalczyć pierwszego składu, więc w styczniu został wypożyczony do Plymouth Argyle – klubu z zaplecza angielskiej ekstraklasy. Tam zaczął nieźle, choć pod koniec kampanii ponownie był już tylko rezerwowym. Plymouth spadło do trzeciej ligi i ostatecznie nie wykupiło Puchacza, który wrócił do Holstein Kiel.
Zespół ten nie wiąże z Polakiem przyszłości, co jasno dał do zrozumienia szybko po powrocie defensora do pracy. Został on wystawiony na listę transferową. W mediach – jeszcze przed startem kampanii Ekstraklasy – często mówiło się o hipotetycznym powrocie Puchacza do Lecha Poznań. Kolejorz szukał wówczas lewego obrońcy, który mógłby rywalizować o miejsce w składzie z Michałem Gurgulem. Padło wówczas na transfer Joao Moutinho.
Teraz Puchacz potwierdza, że rzeczywiście otrzymał propozycję od poznańskiego klubu. Odrzucił ją, gdyż koncentruje się na grze zagranicą. Wypowiedział się również na temat zabrania opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu.
— Miałem przed sezonem ofertę z Lecha Poznań. Serce chciało, ale skupiam się na grze zagranicą. Czy żałuję? Nie wiem. Wszystko zawierzam Bogu. Tylko On wie, co jest mi pisane. Trenuję mocno i czekam na nowy klub. Nie wiem, gdzie zagram – mówił Puchacz w rozmowie z Radiem ZET
— Odebranie opaski Lewandowski? Tak nie powinno być. Lewemu naprawdę wolno więcej. Zasługuje na to, by szanować ten jego pomnik, który ciężko zbudował. Robi świetną robotę dla kadry i całego kraju. W mojej głowie Bogu nie można zabrać to, co jest boskie – kontynuował obrońca.