Polacy mają przed sobą rywala, który jest w dołku
Po losowaniu grup eliminacyjnych stało się jasne, że wielkim faworytem w walce o bezpośredni awans jest reprezentacja Holandii. Jeśli chodzi o miejsce dające prawo do gry w barażach, wiele wskazuje na to, że rywalizować o nie będą Polacy i Finowie. Wydaje się, że przed bezpośrednim pojedynkiem w nieco lepszej sytuacji są Biało-Czerwoni – nawet jeśli ciężko patrzeć optymistycznie na grę ekipy prowadzonej przez Michała Probierza. Mimo dużych problemów reprezentantom Polski udało się zdobyć komplet punktów w meczach z Litwą i Maltą.
Z kolei Finom już przytrafiła się wpadka – i to na samym początku kadencji Jacoba Friisa, który zastąpił Markku Kanervę w styczniu 2025. Choć zawodnicy ze Skandynawii prowadzili 2:0 z Litwinami, mecz ostatecznie zakończył się remisem 2:2.
Zespół ze Skandynawii nie ma już w swoich szeregach takiej gwiazdy, jaką kiedyś był słynny Jari Litmanen. Do ekipy, która dostała się na mistrzostwa Europy w 2021 też sporo brakuje. Fińscy piłkarze zakończyli najnowszą edycję Ligi Narodów z sześcioma porażkami w fazie grupowej dywizji B. W starciach z Anglikami, Grekami i Irlandczykami mieli bilans bramkowy 2:13. W barażach o awans na Euro 2024 zostali zdemolowani przez Walię. Co więcej, w zeszłym roku udało im się wygrać tylko jeden z trzech meczów towarzyskich. Można więc powiedzieć, że „Huuhkajat” to drużyna, która przechodzi obecnie zmianę pokoleniową. Wśród nowych twarzy są jednak piłkarze, którzy mogą postraszyć reprezentantów Polski.

Oto nadzieja fińskiego futbolu
Nową gwiazdą naszych najbliższych rywali z pewnością jest Oliver Antman. 23-latek ma już na swoim koncie siedem bramek dla reprezentacji Finlandii. Jakby tego było mało, pomocnik ma za sobą świetny sezon w barwach holenderskiego Go Ahead Eagles. Na poziomie Eredivisie strzelił sześć bramek i zaliczył 15 asyst w 32 meczach. Między innymi dzięki niemu ekipie z Deventer udało się zdobyć krajowy puchar i awansować do europejskich pucharów.
Warto też docenić Kaana Kairinena, który jest absolutnie kluczowym piłkarzem Sparty Praga. 26-latek zagrał ponad 3000 minut w zespole, który nieoczekiwanie zakończył sezon 2024/25 na czwartym miejscu w tabeli ligi czeskiej. Piłkarzy opisał Tony Pietilä z portalu „Ilta Sanomat”.
– Antman to zdecydowanie jeden z najlepszych zawodników linii ofensywnej. Rozegrał najlepszy sezon w swojej karierze, miał także najwięcej asyst w lidze holenderskiej. Jest dość szybki, dobrze radzi sobie w sytuacjach 1 na 1 i potrafi mijać obrońców. Umie też dobrze dośrodkować. Jest bardzo ważny, podobnie jak Kairinen, który jest czołowym rozgrywającym w środku pola. W tych dwóch meczach prawdopodobnie zagra jako „szóstka”, ponieważ nie ma nikogo innego do wystawienia. To bardziej cofnięty rozgrywający – wytłumaczył Pietilä.
Polacy mogli liczyć na to, że Kairinen nie będzie do dyspozycji Jacoba Friisa ze względu na uraz, który wykluczył go z gry w ostatnich dwóch spotkaniach ligi czeskiej. Okazuje się jednak, że piłkarz Sparty będzie mógł pomóc swoim kolegom w Helsinkach.
– Był po prostu chory. Opuścił ostatnie 2-3 mecze, ale to nic poważnego. Powinien czuć się dobrze – przekonuje rozmówca Kanału Sportowego.
Piłkarz Augsburga zagrozi Polakom?
Jeśli chodzi o środek pola, w obwodzie pozostają doświadczeni Robin Lod i Glen Kamara, a także Fredrik Jensen. 27-latek to jeden z dwóch piłkarzy powołanych na czerwcowe zgrupowanie, którzy na co dzień grają w lidze z tzw. „top 5”. 34-krotny reprezentant Finlandii jest piłkarzem Augsburga. W sezonie 2024/25 miał spore problemy, jeśli chodzi o regularną grę. Mogłoby się wydawać, że zawodnik grający w Bundeslidze będzie pewnym punktem swojej drużyny. Pietilä twierdzi jednak, że jest inaczej.
– Przez wiele lat grał w Bundeslidze dla Augsburga, ale często był kontuzjowany. Gdy jest w pełni sprawny, jest piłkarzem podstawowego składu, ale nie zdarza się to zbyt często. W reprezentacji grał na niemal wszystkich pozycjach – jako środkowy pomocnik, skrzydłowy czy też napastnik. Myślę, że nikt nie jest pewien, jaka powinna być dla niego idealna pozycja. Z Maltą zagrał od początku, ale przeciwko Litwie wszedł z ławki. Taka jest jego sytuacja – ocenia Fin.
– Friis był w Augsburgu, więc Jensen jest jednym z niewielu zawodników, których zna. Nie uważałbym go jednak za lidera. Nie spełnił oczekiwań, które mieliśmy wobec niego 4-5 lat temu, kiedy był młodym piłkarzem, który przeniósł się do Bundesligi. Przytrafiło mu się zbyt wiele kontuzji – dodał.
On może zagrozić ekipie Michała Probierza
Najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem reprezentacji Finlandii bez wątpienia jest Teemu Pukki. Świat usłyszał o snajperze latem 2019. Najlepszy strzelec w historii fińskiego futbolu zdobył sześć bramek w swoich pierwszych pięciu meczach w Premier League. Popisał się m.in. hat-trickiem w starciu z Newcastle United. Na jego temat powstawały liczne memy. Łącznie na angielskich boiskach strzelił aż 88 goli w 210 występach. Dwa razy udało mu się awansować do elity z Norwich City.
Dziś Pukki ma już 35 lat. W styczniu wrócił do kraju po 14 latach i został piłkarzem HJK Helsinki. W ostatnim czasie stracił miejsce w pierwszym składzie reprezentacji, lecz może wejść na boisko w końcówce spotkania z Polską. W wyjściowej jedenastce prawdopodobnie zobaczymy snajpera, który też wyróżnia się skutecznością.
– Pohjanpalo jest faworytem, zdecydowanie. Pukki prawdopodobnie dostanie trochę minut, ale nie sądzę, by zagrał od pierwszej minuty z Polską. Będzie siedział na ławce. Pohjanpalo i Kallman wyprzedzają go w hierarchii. Co ciekawe, Pohjanpalo zmienił klub w połowie sezonu i został najlepszym strzelcem obu ekip. W sezonie 2024/25 strzelił sześć goli dla Venezii i dziewięć goli dla Palermo – wyliczył dziennikarz z Finlandii.
Szanse na występ ma też Benjamin Kallman, którego z pewnością znają kibice PKO BP Ekstraklasy. Zawodnik, który latem odejdzie z Cracovii strzelił już siedem goli w narodowych barwach. Co mówi się o nim w Finlandii?
– Też miał najlepszy sezon w karierze, ale nie strzela zbyt wielu bramek dla reprezentacji. To inny typ napastnika. Pohjanpalo jest bardziej bramkostrzelny, a Kallman to biegacz, który jest bardzo silny. Może wnieść coś innego, ale w reprezentacji czasami gra jako skrzydłowy. Może nawet zagrać od początku, ale tu nic nie wiadomo – podsumował dziennikarz “Ilta Sanomat”.
Reprezentacja Polski może to wykorzystać
Patrząc na ostatnie trzy mecze reprezentacji Polski można obawiać się o to, jak „Biało-Czerwoni” poradzą sobie z rywalem z nieco wyższej półki, który w dodatku będzie grał na własnym terenie. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy – jeśli ekipa Michała Probierza chce awansować na Mistrzostwa Świata 2026, we wtorek musi zgarnąć trzy punkty. Finowie są groźniejsi od Litwinów i Maltańczyków, lecz nie będą faworytem starcia z Polakami. Poprosiliśmy Toniego Pietilę o wskazanie słabych punktów „Huuhkajat”.
– Największym problemem jest zdecydowanie defensywa. Sytuacja środkowych obrońców wcale nie jest dobra. Arttu Hoskonen i Robert Ivanov są zawodnikami pierwszego składu, lecz obaj nie grali zbyt wiele na wiosnę. Żaden z nich nie miał dobrego sezonu. Miro Tenho gra w Szwecji i również nie prezentował się dobrze w barwach reprezentacji. Interesujące będzie również to, kto będzie grał na wahadłach. Obecnie nie mamy zbyt dużej jakości – zakończył.
W sobotę fińską obronę obnażyła reprezentacja Holandii. “Oranje” wygrali mecz w Helsinkach 2:0. Podopieczni Ronalda Koemana z łatwością tworzyli sobie kolejne sytuacje. Czas pokaże, czy Polacy będą potrafili to powtórzyć. Mecz Finlandia – Polska rozpocznie się 10 czerwca (wtorek) o godzinie 20:45.