Polska na miesiąc przed początkiem eliminacji Mundialu 2026
Przed reprezentacją Polski kolejny ważny etap. Drużyna Michała Probierza dokładnie za miesiąc rozpocznie eliminacje do Mistrzostw Świata 2026. Najbliższy mundial odbędzie się w trzech krajach – Stanach Zjednoczonych, Kanadzie oraz Meksyku. Udział w turnieju weźmie aż 48 drużyn, co jest rekordową ich liczbą w historii tych rozgrywek. Europę reprezentować będzie łącznie 16 zespołów.
Przepustkę na mistrzostwa uzyskają zwycięzcy 12 grup oraz cztery ekipy, które wygrają swoje ścieżki barażowe. Polacy trafili do jednej grupy z Hiszpanią albo Holandią, Finlandią, Litwą oraz Maltą.
Pięć pytań przed startem kwalifikacji
Równo na miesiąc przed początkiem eliminacji do Mundialu 2026 wiele kwestii jest jeszcze nierozstrzygniętych. Znaki zapytania się mnożą, a odpowiedzi nadal brak. Wybraliśmy pięć najpilniejszych pytań związanych z sytuacją reprezentacji Polski przed startem kwalifikacji.
- Jak będzie wyglądać linia obronna?
To chyba najpoważniejsze pytanie przed nadchodzącymi eliminacjami. Wciąż bowiem nie wiadomo, na jaki kształt defensywy postawi Michał Probierz. Selekcjoner zarzeka się cały czas, że będzie wierny ustawieniu z trójką stoperów, lecz kibice głowią się, kto wcieli się w ich role. Kandydatów jest wielu, choć większość z nich przechodzi przez większe czy mniejsze problemy.
Do tej pory Michał Probierz poprowadził kadrę w 17 meczach, z których wygrał 7, zremisował 4 i przegrał 6. W tych spotkaniach selekcjoner użył aż dziewięciu różnych linii obronnych (biorąc pod uwagę wyjściowe składy). Przetestował 10 zawodników, których widział jako podstawowych stoperów od pierwszego gwizdka sędziego. Najczęściej stawiał na tercet Paweł Dawidowicz – Jakub Kiwior – Jan Bednarek. W ostatnich meczach sięgał jednak częściej po Kamila Piątkowskiego czy Sebastiana Walukiewicza.
Obecnie wielu środkowych obrońców kadry ma problemy z regularną grą. Kiwior jest tylko statystą w Arsenalu, Mikel Arteta w ogóle nie daje mu grać w Premier League. Piątkowski nie przekonał do siebie szefów Salzburga i szuka szczęścia na wypożyczeniu w tureckiej Kasimpasie. Bochniewicz jest kontuzjowany, Salamon gra w kratkę w Lechu, Walukiewicz i Dawidowicz również nie pojawiają się co tydzień na murawie w meczach swoich drużyn, choć akurat w ich przypadku jako taka regularność jest zachowana.
Oczywiście Michał Probierz ma w kim wybierać, być może powoła kogoś nieoczywistego albo po prostu zestawi linię obrony z zawodników, którzy w klubach prezentują się przeciętnie. Na tę chwilę nie wiadomo jednak, jak postąpi selekcjoner, a także jak będzie wyglądać defensywa Biało-Czerwonych w najbliższych miesiącach. To ona może być jednak kluczowa w kwestii awansu (albo jego braku) na mistrzostwa świata.
- Kto zostanie pełnoprawną “szóstką” kadry?
Pozycja numer “sześć” to kolejna strefa, co do której obsady nie można być pewnym. Za kadencji Michała Probierza wielu zawodników próbowało sprostać oczekiwaniom wiążącym się z występowaniem w tak odpowiedzialnym sektorze boiska. Selekcjoner dawał szanse m.in. Jakubowi Moderowi, Tarasowi Romanczukowi, Jakubowi Piotrowskiemu, Bartoszowi Sliszowi, a nawet Maxiemu Oyedele. Proces weryfikacji trwał długo. Czy został już zakończony?
Wydaje się, że najpoważniejszym kandydatem do zajęcia miejsca w centralnej części pomocy jest Moder. 25-latek po transferze do Feyenoordu powoli się odradza, a jego występy Holendrzy oceniają raczej pozytywnie. Widać jednak, że były pomocnik Brighton wciąż potrzebuje czasu, aby złapać rytm meczowy i wrócić do pełnej dyspozycji. Nie wiadomo, czy zdoła to zrobić przed początkiem eliminacji.
Jeśli nadal będzie tylko szukał optymalnej formy, Michał Probierz być może postawi na kogoś innego. Brakuje jednak zawodnika, który byłby w stanie z miejsca stać się liderem drugiej linii. Piotrowski, Slisz, Romanczuk to gracze z pewnością potrzebni tej reprezentacji. Czy któryś z nich jednak już teraz może zostać pełnoprawnym kierownikiem sekcji pomocy? Głosy w tej kwestii są podzielone.
Jedno jest pewne – obsada środka pola na pewno nie jest obecnie tak żelazna, jak była na przykład za czasów Adama Nawałki, gdy w rolę rasowej “szóstki” wcielał się Grzegorz Krychowiak. Oby Moder lub jakikolwiek inny pomocnik w długofalowej perspektywie zdołał nawiązać do tego okresu.
- Z kim w duecie wystąpi Robert Lewandowski?
System gry preferowany przez Michała Probierza zakłada przeważnie grę na dwóch napastników. W końcu można z ulgą stwierdzić, że pytanie dotyczące tego elementu składu nie wiąże się z brakiem piłkarzy w optymalnej dyspozycji. Wręcz przeciwnie, w kwestii ataku selekcjoner na pozytywny ból głowy. Jest kilku zawodników, którzy są w bardzo obiecującej formie, co predestynuje ich do potencjalnego towarzyszenia Robertowi Lewandowskiemu na szpicy.
Pierwszy na myśl nasuwa się Krzysztof Piątek. Snajper Basaksehiru w tym sezonie zdobył już 28 bramek we wszystkich rozgrywkach. Z 18 trafieniami na koncie jest liderem strzelców w tureckiej Super Lig. 29-latek dawno nie cieszył się tak fantastyczną formą jak właśnie w Turcji. Nie będzie absolutnie żadnego zaskoczenia, jeżeli to właśnie on będzie teraz głównym partnerem Lewandowskiego w ataku, zwłaszcza przy dyskretnych występach Świderskiego czy kontuzji Milika.
Są jednak inni zawodnicy, którzy również cieszą kibiców swoimi golami. Oskar Zawada zdobył już 9 bramek w tym sezonie Eredivisie, tyle samo goli strzelił też Dawid Kownacki w 2. Bundeslidze. Na skuteczność nie narzekają też Adam Buksa czy Patryk Klimala. Michał Probierz w niedawnej “Loży Piłkarskiej” przyznał zresztą, że obserwuje wspomnianych wyżej Zawadę i Kownackiego. Być może selekcjoner postawi na nieoczywistego gracza, tym bardziej, że w marcu Biało-Czerwoni zmierzą się z przeciwnikami o najniższej renomie w grupie. Przypomnijmy, że naszymi najbliższymi przeciwnikami będą Litwy i Malta.
- Czy Michał Probierz zdecyduje się na niespodzianki w powołaniach?
Selekcjoner reprezentacji Polski przyzwyczaił już kibiców, że potrafi sporo namieszać w powołaniach. Za jego kadencji wezwanie do seniorskiej kadry otrzymali tacy gracze jak Patryk Peda, Maxi Oyedele, Antoni Kozubal, Mateusz Kowalczyk, Michał Gurgul czy wcześniej Kacper Urbański. Przy okazji ich debiutów w drużynie narodowej nie byli to piłkarze, których przeciętny kibic spodziewałby się w gronie kadrowiczów. Urbański się przebił, reszta raczej nie zapisała się na dłużej w pamięci fanów.
Michał Probierz nie boi się stawiać na mniej popularnych zawodników, nawet jeżeli są to jeszcze młodzi i niedoświadczeni gracze. Czas na eksperymenty skończył się jednak wraz z ostatnim gwizdkiem w Lidze Narodów. Teraz nie ma już miejsca na testowanie nieoczywistych piłkarzy.
Probierz może pokusić się o pewne nowe twarze w powołaniach jedynie, gdy chodzi o zawodników naprawdę wyróżniających się swoją grą w klubie. Jednym z takich graczy może być Oskar Zawada. Do drzwi kadry od pewnego czasu puka też Łukasz Łakomy. Ich obecność w drużynie narodowej sensacją nie będzie, choć z pewnością nie są to zawodnicy, co do obecności w kadrze których kibice się przyzwyczaili. Będą to nazwiska świeże, niesprawdzone, lecz ich forma pokazuje, że na powołanie jak najbardziej mogą zasłużyć.
Trudno jednak wyobrazić sobie, aby Michał Probierz “wyciągnął” na marcowe mecze kogoś zupełnie nieoczywistego. W Ekstraklasie znalazłoby się pewnie kilku mniej popularnych zawodników, którzy prezentują solidny poziom, ale po miesiącach weryfikacji dziesiątek piłkarzy proces wyboru najsilniejszej kadry wydaje się zakończony. A przynajmniej powinien być.
- Z kim powalczymy o pierwsze miejsce?
Na koniec pytanie, które może mieć kluczowy wpływ na układ tabeli, choć nie wiąże się ono w bezpośredni sposób z decyzjami czy pomysłami Michała Probierza lub samych reprezentantów. Mowa o tym, kto będzie naszym głównym przeciwnikiem do zajęcia pierwszego miejsca w grupie – Hiszpania czy Holandia. Warto w tym miejscu przeprosić za arogancję pozostałych rywali Biało-Czerwonych – Finlandią, Litwę i Maltę – ale surrealistycznym wydaje się, aby któraś z tych ekip miała pokrzyżować Polakom plany zajęcia minimum drugiego miejsca w grupie. Choć po eliminacjach do Euro 2024 niczego nie można być już pewnym.
Do polskiej grupy trafi przegrany ćwierćfinałowego pojedynku Ligi Narodów między Hiszpanią a Holandią. Pierwszy mecz tej rywalizacji zostanie rozegrany 20 marca, rewanż trzy dni później. Biało-Czerwoni poznają więc najsilniejszego rywala w swojej grupie dwa dni po pierwszym starciu eliminacji, które odbędzie się 21 marca. Naszym rywalem będzie wówczas Litwa.
W przypadku tak klasowych rywali trudno o jednoznaczną odpowiedź, kto byłby dla nas korzystniejszy. Wydaje się jednak, że rywalizacja z mistrzem Europy to gra skazana na porażkę. Z Holendrami zespół Michała Probierza grał na Euro 2024 i mało brakowało, aby Oranje stracili punkty w starciu z Biało-Czerwonymi. W najbliższych kwalifikacjach Polacy mogą wziąć odwet za czerwcową porażkę.