Polka chciałaby przerwy
W finale turnieju WTA, który odbył się w minioną sobotę w stolicy Hiszpanii, na korcie mierzyły się ze sobą Iga Świątek oraz Aryna Sabalenka. Po pasjonującej, wyczerpującej i pełnej zwrotów akcji grze, Polka ostatecznie pokonała przeciwniczkę w trzech setach – 7:5, 4:6, 7:6 (7). Mecz trwał przeszło trzy godziny.
Zarówno dla organizmu jednej, jak i drugiej tenisistki był to ogromny wysiłek. Czasu na odpoczynek nie ma za wiele, ponieważ obie panie wezmą udział w turnieju w Rzymie. Planowo Iga Świątek następne spotkanie rozegra 10 maja. Rozstawiona z jedynką Polka w przytoczonej audycji oznajmiła, iż przydałby się jej teraz dłuższy odpoczynek, aczkolwiek taki scenariusz nie wchodzi w rachubę, właśnie ze względu na napięty terminarz. Zażartowała, że ulubiony deser zastąpi jej okres wakacji.
– Czuję, że po takiej rywalizacji zasługuję na dwa miesiące wakacji, ale nie mogę sobie na to pozwolić, więc w zamian zjem sześć kawałków tiramisu.
Najlepszą rakietę świata według rankingu WTA w podcaście zapytano też o to, jak wygrany turniej w Madrycie wpłynie na jej rywalizację w Wiecznym Mieście, na co odpowiedziała w nastepujących słowach:
– Nawet jeśli coś zadziała jednego dnia, to nie znaczy, że następnym razem też tak będzie. Nie można dokładnie powtórzyć tego samego wzorca.