Świątek już po zawieszeniu
Informacja o wykryciu w organizmie Igi Świątek trimetazydyny była dużym zaskoczeniem. Mimo potencjalnej powagi sytuacji, polska tenisistka została oczyszczona z zarzutów przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa (ITIA), która przyznała, że substancja znalazła się w jej organizmie całkowicie przypadkowo, przy okazji zażywania melatoniny.
Z podobną sytuacją kilka miesięcy wcześniej mierzył się obecny lider rankingu ATP Jannik Sinner. Włoch twierdził, że zakazany środek znalazł się w jego organizmie na skutek masażu wykonanego przez fizjoterapeutę, który użył sprayu zawierającego niedozwolony steryd.
Do akcji włączyła się WADA – we wrześniowym odwołaniu wskazała, że domaga się kary od roku do dwóch lat dyskwalifikacji dla Sinnera. Ostateczny werdykt w tej sprawie wyda Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w 2025 roku.
Świątek spokojna po decyzji ITIA
Świątek po raz pierwszy zabrała głos w sprawie potencjalnej interwencji WADA przy okazji spotkania z mediami przed United Cup. Polka wyraziła przekonanie, że po szczegółowym dochodzeniu ITIA nie będzie potrzeby wnoszenia dalszego odwołania.
– Nie sądzę, żeby był jakiś powód. Nie grałam w trzech turniejach, byłam zawieszona przez długi czas i straciłam numer jeden z tego powodu. Wiem też, jak wygląda ta procedura i przedstawiłem wszelkie możliwe dowody. Szczerze mówiąc, nie ma zbyt wiele do zrobienia – przyznała.
Wiceliderka rankingu WTA zdradziła też, dlaczego jej zdaniem sprawa została rozwiązana w taki sposób. – Na podstawie całego procesu, przez który przeszłam i sposobu, w jaki mnie traktowano od samego początku, wydawało mi się, że było to sprawiedliwe wobec mnie. To był uczciwy proces i ufam ITIA – dodała.