Tomasz Smokowski jest zawiedziony grą Carlosa Alcaraza i Alexandra Zvereva
Przed meczem Zverev – Alcaraz mogło się wydawać, że obaj panowie zapewnią jakość godną finału turnieju wielkoszlemowego. Tak się jednak nie stało. Tomasz Smokowski uważa, że obu tenisistów przytłoczyła stawka spotkania. Zwrócił szczególną uwagę na to, ile niewymuszonych błędów popełniali zawodnicy z samej czołówki rankingu ATP.
– Ostrzyłem sobie zęby na wielki spektakl i na wielkie fajerwerki, a dostałem niestety kapiszony – i to do tego mokre, takie ledwo strzelające. Gdybym nie oglądał tego meczu, a tylko przeczytałbym wynik, pomyślałbym sobie: wow, ależ to musiało być widowisko. Jakie zmiany sytuacji, jakie odwracanie ról, jak u Hitchcocka! Najpierw 1:0 w setach Alcaraz, potem 2:1 w setach Zverev, wreszcie 3:2 Alcaraz. Ale brało się to wszystko głównie z tego, że dla obu panów największym rywalem była ich własna głowa, ich własna niemoc. Przez cały czas rywalizowali ze swoimi słabościami – stwierdził.
– To nie był długi mecz pod względem rozegranych gemów. Tylko jeden set 7:5, nie było ani jednego tie-breaku. Mimo tego obaj panowie zrobili w sumie prawie 100 niewymuszonych błędów. Nawet jak na męski, pięciosetowy mecz tenisa to jest sporo. 55 Alcaraz, a bodaj 42 Zverev – dodał.
Zdaniem Tomasza Smokowskiego Zverev ma problem mentalny
Po tym starciu zdecydowanie bardziej rozczarowany będzie Alexander Zverev. Niemiecki tenisista, który już prowadził 2:1 w setach wciąż czeka na swoje pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Smokowski twierdzi, że 27-latkowi będzie coraz trudniej o upragniony triumf.
– Myślę, że Zverev ciągle ma wielki problem z wygrywaniem tych najważniejszych spotkań, choć jest sześć lat starszy od Alcaraza. Udało mu się to raz – na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Wielkiego Szlema nie zdobył i jak tak dalej pójdzie, to obciążony takimi porażkami go nie zdobędzie. Kiedyś brakowało mu już tylko dwóch piłek do wygrania US Open z Thiemem w finale, a jednak przegrał – wspomina.
– Dzisiaj nawet trudno powiedzieć o tym, że ten mecz miał jakieś punkty zwrotne. Jeżeli takowy był, to wtedy, gdy Zverev odwrócił losy trzeciego seta przegrywając 2:5. W tym momencie położyłbym duże pieniądze na to, że Zverev złamał psychicznie Alcaraza, i że wygra ten mecz. Tymczasem od tego momentu Zverev po prostu wypuścił ten mecz jak junior. Wygrał do końca spotkania trzy gemy. To nie ma prawa się zdarzyć. Żaden wybitny tenisista nie powinien wypuścić takiej przewagi mentalnej z rąk, a Zverevowi to się udało. Pod tym względem Zverev bardzo rozczarował – brutalnie ocenia dziennikarz Kanału Sportowego.
Carlos Alcaraz wygrał Wielkiego Szlema po raz trzeci
Na koniec Tomasz Smokowski poświęcił kilka słów Carlosowi Alcarazowi, który wygrał paryski turniej po raz pierwszy w swojej karierze. Zauważył, że po zwycięstwie w finale tegorocznej edycji Rolanda Garrosa Hiszpan dołączył do elitarnego grona. Porównał też 21-latka do… Igi Świątek.
– Alcaraz też nie zagrał wielkiego spotkania, ale finalnie staje w panteonie tych najwybitniejszych tenisistów świata. Wygrał swoje trzy pierwsze finały wielkoszlemowe, co naprawdę udawało się niewielu osobom – między innymi Idze Świątek. Ale też wygrał trzy finały wielkoszlemowe na trzech różnych nawierzchniach – tutaj Iga jest słabsza, bo nie wygrała Wimbledonu. Alcaraz wygrywał i Wimbledon, i US Open na twardych kortach. – wylicza.
– Ten mecz na pewno nie stanie na półce z największymi klasykami Rolanda Garrosa, bo mimo długiej, pięciosetowej walki stał po prostu na bardzo przeciętnym poziomie meczu w drugiej rundzie Wielkiego Szlema. Stawka zrobiła swoje i sparaliżowała obu tenisistów, którzy niestety grali z pampersem – podsumował.