Świątek szczerze o starciach z Rybakiną
W półfinale United Cup reprezentacja Polski zmierzyła się z Kazachstanem. Jako pierwszy rywalizował Hubert Hurkacz, który nie dał większych szans Aleksandrowi Szewczence. Wrocławianin pokonał swojego rywala 6:3, 6:2. Następnie miało miejsce hitowe starcie Igi Świątek z Jeleną Rybakiną. Choć Kazaszka zwykle jest zmorą raszynianki, tym razem musiała uznać wyższość wiceliderki rankingu WTA. Polska tenisistka wygrała 7:6, 6:4.
Po meczu 23-latka przyznała, że sobotnie spotkanie z szóstą rakietą świata było wyjątkowe. Świątek wyjaśniła, co mówiła sobie, gdy Rybakina zbliżała się do zwycięstwa w pierwszym secie.
– Myślę, że pierwszy raz udało mi się pokonać Jelenę na szybszej nawierzchni, to wiele dla mnie znaczy. Na pewno nie weszłam dobrze w mecz, czułam się tak, jakbym jechała z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, bo inaczej ten mecz się zmarnuje. Zrobiłam to w ostatnim możliwym momencie pierwszego seta. Powiedziałam sobie, że już nie będę pudłować. Zawsze ciężko się gra z Jeleną, to dla mnie naprawdę istotne – stwierdziła.
Reprezentantka Kazachstanu nie była jedyną rywalką Igi Świątek. Polka walczyła też z problemami zdrowotnymi. Podczas starcia z Katie Boulter w ćwierćfinale United Cup raszynianka musiała nawet skorzystać z przerwy medycznej. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie ma powodów do obaw.
– W poprzednim meczu trochę mnie bolało. Wczoraj trochę panikowałam. Po jednym dniu ciężko powiedzieć, co tam się dzieje. Wszyscy mówią, że nic się nie stało. Jestem gotowa do gry, choć jutro na pewno nie będę najświeższą zawodniczką. Ciężko się zregenerować, gdy jeszcze gra się miksta. Myślę, że to idealne przygotowanie do Australian Open. Zyskałam pewność siebie – powiedziała Świątek po meczu z Jeleną Rybakiną.
Dzięki wygranym Hurkacza i Świątek Polska zagra w finale United Cup. Przeciwnikami Biało-czerwonych będą Amerykanie lub Czesi.